Od hipisa do mistyka

Szymon Babuchowski

GN 48/2016 |

publikacja 24.11.2016 00:00

„Jestem gotów, Panie” – to cytat z najnowszej płyty Leonarda Cohena, która ukazała się dwa tygodnie przed jego śmiercią. Zgoda zawarta w tych słowach jest owocem długiej, pełnej zakrętów drogi, którą przeszedł artysta.

Leonard Cohen – poeta, muzyk, bard. YOAN VALAT /EPA/pap Leonard Cohen – poeta, muzyk, bard.

Słuchanie tytułowej piosenki z ostatniej płyty „You Want It Darker” to przeżycie niemal mistyczne. Niski głos Cohena, zarejestrowany na najbliższym z możliwych planów, brzmi jak szept z zaświatów. „Chcesz, by było ciemniej – gasimy płomień” – mówi bard, a kiedy spojrzymy na wideo, z tekstem koresponduje nieruchomy portret artysty, wyłaniający się z białego okna na czarnym tle. Postać Cohena też jest czarno-biała, a jedynego koloru nadaje obrazowi żar papierosa, z którego unosi się smużka dymu – symbol dopalającego się życia. W tle słychać chór, a potem przejmujący, rdzenny głos, wyśpiewujący hebrajskie słowo „Hineni”, oznaczające „Oto jestem”. To właśnie tym słowem Mojżesz, Abraham i Samuel odpowiadali na wezwanie Boga.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.