Zabić milczeniem

Edward Kabiesz

GN 2/2017 |

publikacja 12.01.2017 00:00

By rozprawić się z niepokornym artystą, nie trzeba go mordować. W systemie totalitarnym można go po prostu wykreślić z ewidencji i zabić milczeniem.

Kreacja Bogusława Lindy w roli Strzemińskiego jest najmocniejszą stroną filmu Wajdy. Anna Włoch /AKSON STUDIO Kreacja Bogusława Lindy w roli Strzemińskiego jest najmocniejszą stroną filmu Wajdy.

Ostatni film Andrzeja Wajdy – „Powidoki”, który właśnie wchodzi na ekrany naszych kin, był polskim kandydatem do Oscara. Film jest interesujący, ale z pewnością nie należy do najwybitniejszych w twórczości reżysera. Kilka innych, jak „Ziemia obiecana” czy „Człowiek z marmuru”, bardziej zasługiwało na start w oscarowym konkursie. Wydaje się, że komisja selekcyjna po prostu zrobiła gest w stronę zmarłego reżysera. W ubiegłym roku powstało u nas przecież kilka wyróżniających się produkcji. Chociażby „Wołyń” Smarzowskiego czy „Ostatnia rodzina” Matuszyńskiego. Nie dziwi więc fakt, że „Powidoki” ostatecznie nie znalazły się wśród 9 tytułów na tzw. shortliście filmów, które powalczą o nominacje do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Andrzej Wajda zainteresował się postacią Władysława Strzemińskiego, bo uważał go za „jednego z najbardziej świadomych artystów w Polsce”, artystę będącego w konflikcie z władzą ludową, który nie poszedł wobec niej na żadne ustępstwa czy kompromisy. Strzemiński w czasie I wojny światowej stracił rękę i nogę. Stracił również wzrok w jednym oku. Przed II wojną światową należał do czołówki polskich malarzy. Istotną rolę w kształtowaniu się jego koncepcji artystycznych odegrał konstruktywizm. Strzemiński sprzeciwiał się jednak konstruktywistycznemu hasłu podporządkowania sztuki wymogom społecznej użyteczności, bronił idei niezależności sztuki. Stworzył teorię unizmu, według której obraz miał oddziaływać na widza nie przez odwzorowywanie rzeczywistości, ale tzw. czystą plastykę, m.in. kolory i kształty. Po wojnie, w 1945 roku, został wykładowcą łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, której był współzałożycielem. Z jego inicjatywy powstał tam Wydział Plastyki Przestrzennej. Jego żona Katarzyna Kobro była znaną rzeźbiarką. Życie Strzemińskich z czasem zmieniło się w piekło. Film Andrzeja Wajdy nie jest jednak pełną biografią artysty. Reżysera nie interesują też sensacyjne szczegóły prywatnego życia artystycznej pary, chociaż widz, który nie zna biografii bohatera, będzie miał kłopoty z interpretacją niektórych wątków filmu dotyczących ich córki. „Powidoki” są opowieścią o ostatnich latach życia Strzemińskiego (1948–1952). Jest on malarzem, profesorem i wykładowcą w łódzkiej PWSSP. Studenci go uwielbiają, natomiast władze niezbyt.

Dostępne jest 33% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.