Poezja

Mateusz Hofman

publikacja 09.02.2017 11:35

„Paterson”, najnowsze dzieło Jima Jarmuscha zdaje się być filmem idealnie skrojonym na nasze pełne gonitwy i pośpiechu czasy.

Poezja mat. prasowy Kadr z filmu "Paterson"

Tytuł filmu to nazwa miasta, w którym toczy się – niespiesznie jak to u Jarmuscha - akcja, ale i nazwisko głównego bohatera (znakomity Adam Driver).

Jego zajęcie jest prozaiczne – kierowca autobusu. Jego życie to rytuały – poranne przywitanie z żoną, spacer do pracy, praca, lunch (zawsze w tym samym miejscu), spacer do domu, poprawianie wiecznie przekrzywionej skrzynki na listy, piwo w pubie ze znajomymi, z których każdy... ma swoje rytuały.

Jest rozstająca się para, w której mężczyzna codziennie prosi kobietę o ostatnią rozmowę. Barman, który poprzez grę z samym sobą w szachy szykuje się do turnieju. Zbiera on również pamiątki po ludziach związanych z Paterson. Gromada typowo „Jarmuschowskich” typów.

Ale Paterson jest też poetą, pisze wiersze w każdej wolnej chwili. We wszystkim widzi poezje, materiał, temat na wiersz (w pudełku ulubionych  zapałek odnajduje początek wiersza miłosnego dla żony). I poezja wszędzie tam jest. Ale nie dlatego, że poezja jest we wszystkim, trzeba ją tylko odnaleźć, ale dlatego, że poezja jest wszędzie tam, gdzie zobaczyć ją zechcemy.

Poezja jest więc w tym świecie obecna na wiele sposobów. Jako inspiracja dla wierszy (a może być nią wszystko - to przecież świat widziany oczami poety). W ukrytej w piwnicy biblioteczce. W twórczości innych postaci (także spotkanej przypadkowo 10-latki). W imionach (żona Patersona ma imię jak muza i bohaterka najsławniejszych wierszy Petrarki - Laura). W tym co akurat w świecie dostrzegamy. Gdy żona wyznaje głównemu bohaterowi jak bardzo chciałaby mieć bliźniaki, ten widzi je wszędzie. To zabawne, ale i poetyckie.

Świat staje się takim jakim go widzimy. Pisanie poezji to przecież tworzenie świata. Paterson jest więc stwórcą. Tworzy świat piękny, pogodny. Może piękniejszy niż jest w rzeczywistości.

To świat, w którym spotkani gangsterzy w dresach są mili. Ale są tacy, bo taki jest dla nich Paterson. Dzięki temu jest możliwa rozmowa o tym jakiej rasy jest pies głównego bohatera i jakie to niesie zagrożenia.

I kiedy ten świat wymyka się spod kontroli, bo przecież nikt nie jest doskonałym kreatorem, panującym nad swoim stworzeniem (zwłaszcza poeta-amator), to poezja wraca do swojego twórcy. W chwili smutku i zwątpienia w sens twórczości, która jest ulotna i tak łatwo ją zniszczyć, pozwala głównemu bohaterowi na nowo być poetą. Spotkanie z dziwnym turystą (przybyszem z Azji) kończy się nowym źródłem inspiracji. Jakże zwyczajnym – pustym zeszytem, który można zapisać kolejnymi wierszami.

Pięknie jest patrzeć na świat tak, jak Paterson. Przyglądałem się temu z zazdrością. Chciałbym spoglądać na świat tak samo.

*

Tekst z cyklu Filmy wszech czasów