publikacja 23.02.2017 00:00
O pracy nad filmem „Wyklęty” opowiada Marcin Kwaśny, producent i odtwórca roli porucznika „Wiktora”
Wojciech Marczak
Marcin Kwaśny jako porucznik Wiktor (z lewej) i Wojciech Niemczyk w roli tytułowego bohatera filmu.
Edward Kabiesz: Film w reżyserii i według scenariusza Konrada Łęckiego jest pierwszym zrealizowanym przez Pana fundację, która zajmowała się dotychczas przedsięwzięciami teatralnymi. Co w tym scenariuszu zwróciło Pana uwagę?
Marcin Kwaśny: Scenariusz mnie wzruszył. Ujęło mnie osamotnienie głównego bohatera. Scenariusz jest oparty na wydarzeniach z życia Józefa Franczaka, który ukrywał się 18 lat i zginął z bronią w ręku w 1963 roku. Poruszył mnie ten stan bycia wyklętym podwójnie. Był nie tylko ścigany przez komunistów, ale też zmuszony do życia na marginesie społeczeństwa. Mógł oglądać swoje dziecko tylko wówczas, kiedy żona potajemnie wynosiła je na pole zboża. W skrajnie trudnych warunkach musiał przetrwać zimę w lesie. Poza tym warto podkreślić wielką wiarę w Boga, która pozwoliła mu przeżyć.
Film pozbawiony jest nieznośnego w podobnych produkcjach – nie tylko o tematyce historycznej – patosu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.