publikacja 07.04.2017 09:16
Kobieta ma być damą, arystokratką ducha – mówi w „Siedmiu spódnicach Alicji” Joanna Jurgała-Jureczka. Jej majątkiem jest siła charakteru i świadomość tego, co w życiu najważniejsze.
Joanna Jurgała-Jureczka "Siedem spódnic Alicji". Zysk i S-kaPoznań, 2017 r. ss. 304
Nie rozklejaj się, do końca pielęgnuj swój ogród, bo komuś bardzo zależy na kwitnących w nim kwiatach – tymi słowami Łucja Śliwkowa, silniejsza od niejednego mężczyzny babcia głównej bohaterki, stara się pokrzepić ogrodnika Antoniego, który zwątpił w sens pracy. W portugalskim miasteczku Nazare to samo mówi starsza kobieta, ubrana w siedem spódnic wkładanych na znak, że jej ukochany nie wróci z oceanu: „Nosząc je, nie wstydzę się przyznać do tęsknoty za nim, ale nie poddam się i będę chodzić z podniesioną głową”.
Na kartach książki tropimy sensacyjne wątki, ale i tajemnice kryjące się w ludzkich sercach. To przede wszystkim powieść o miłości, silniejszej niż śmierć, do małej wsi Stawiska na Śląsku Cieszyńskim, do ukochanych, do róż w ogrodzie. „Bo najgorsze to zabić miłość” – mówi Alicja. Jurgała-Jureczka napisała „Siedem spódnic Alicji”, by ją wskrzesić. Podczas lektury naturalnie zaprzyjaźniamy się z bohaterami książki, przypominającymi sąsiadów z ulicy. Kiedy piją herbatę albo wino, chce się z nimi poczuć ich wyjątkowy smak. Codzienność bohaterów zostaje wyniesiona do rangi wyjątkowości. Szczegóły stają się pretekstem do opowiedzenia niezwykłych historii, przenoszących w przeszłość. Niewysłana widokówka albo przechowywana latami lalka, niby Proustowska magdalenka, otwierają drzwi wspomnieniom.
Barbara Gruszka-Zych
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.