Najtrwalszy ślad

GN 10/2017 |

publikacja 09.03.2017 00:00

Te piosenki czekały na Natalię – wiem, że nie jestem pierwszym, który tak twierdzi, ale po wysłuchaniu płyty „Niemen mniej znany” trudno oprzeć się takiemu wrażeniu.

Natalia Niemen
Niemen mniej znany
Philadelphia Records
2017 Natalia Niemen Niemen mniej znany Philadelphia Records 2017

Czesław Niemen swoje ostatnie dwa albumy, „Terra Deflorata” i „spodchmurykapelusza”, za sprawą dziwnych, elektronicznych aranżacji uczynił dość trudnymi w odbiorze. Teraz jego córka tchnęła w nie nowego ducha, przekładając te kompozycje na język żywych instrumentów. I nagle okazało się, że w wielu utworach, takich jak „Począwszy od Kaina”, „Trąbodzwonnik” czy „Jagody szaleju”, tkwi przebojowy wręcz potencjał. A wszystkie przeszywają dreszczem, z jakim zwykle mamy do czynienia, gdy obcujemy ze sztuką najwyższej próby.

Nie mogę się zgodzić z twierdzeniami niektórych krytyków, jakoby Natalia naśladowała „manierę wokalną” Czesława. Oczywiście genów nie da się oszukać, jednak podobieństwa okazują się dość powierzchowne i dotyczą bardziej sposobu artykulacji niż samej techniki śpiewania. W nowych wersjach więcej jest drapieżności, więcej operowania nosowymi brzmieniami, więcej rockowego „brudu” – dozowanego jednak ze smakiem. Z wokalem współgra znakomita warstwa instrumentalna, w której rockowe dźwięki przeplatają się z etnicznymi brzmieniami. Zagrała tu sama śmietanka polskich muzyków – i to słychać.

Dopracowana w każdym szczególe warstwa muzyczna pozwala wydobyć teksty, które, moim zdaniem, są najlepsze w całej twórczości Czesława Niemena. W tym „norwidowskim” sądzie nad ludzką kondycją niezgoda na „dziwny”, obojętny świat łączy się już z miłosiernym pogodzeniem z rzeczywistością. Bo przecież to miłość „najtrwalszy pozostawia ślad”. Rewelacyjna płyta „Niemen mniej znany” jest jednym z takich śladów.

Szymon Babuchowski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.