publikacja 28.03.2017 09:10
Kaukaski góral szanuje wszystkich bogów, choć najczęściej nie słucha żadnego.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość
Osetyjski bóg Uastyrdży upodobnił się z czasem do św. Jerzego
Ale wciąż domaga się od dawno ochrzczonego ludu ofiary z wódki i barana
Północny Kaukaz zna wielu bogów. Wcześnie dotarł tam Bóg chrześcijan, na dobre zadomowił się Allah, gdzieniegdzie wierni modlą się do żydowskiego Jahwe.
Ta trójca nie wyparła bóstw pogańskich, starszych o tysiąclecia. Religie i kulty przeniknęły się nawzajem, przemieszały i zlały ze sobą.
Osetyjski bóg Uastyrdży, opiekun podróżnych i patron wojowników, zwykle przedstawiany jako zbrojny jeździec na białym koniu, upodobnił się z czasem do czczonego w pobliskiej Gruzji świętego Jerzego, ale wciąż domaga się od dawno ochrzczonego ludu ofiary z wódki i barana.
Muzułmanie z Inguszetii odwiedzają święte gaje, a muzułmanie z Karaczaju oddają pokłon świętym turniom.
Kaukaski góral szanuje wszystkich bogów, choć najczęściej nie słucha żadnego. Podnosząc kielich za Wielkiego Boga – i przezornie nie nazywając jego imienia – daje wyraz przekonaniu, że wśród wielu bytów nadprzyrodzonych jakaś jedna Istota musi być przecież najważniejsza, największa, najpotężniejsza oraz że owej boskiej hierarchii nie sposób pojąć ludzkim umysłem. I że nieznanemu Wszechmogącemu najlepiej oddać cześć, pijąc zań, a następnie roniąc ostatnie krople na ziemię.
Tak samo postępuje góral, prosząc o pomoc inne, pomniejsze bóstwo, odpowiedzialne za konkretną dziedzinę życia i już wymienione z imienia – również pije za nie i roni kilka kropel.
*
Powyższy tekst jest fragmentem III wydania książki "Planeta Kaukaz". Autor: Wojciech Górecki. Wydawnictwo: Czarne, 2017 r.