Mąż zuchwały

Barbara Gruszka-Zych

GN 19/2017 |

publikacja 11.05.2017 00:00

1 maja o trzeciej nad ranem zmarł Tomasz Burek. Całe życie płacąc za swoje wybory, dawał świadectwo. Udowadniał, że można, jak pisał Zbigniew Herbert w „Panu Cogito”, „być wiernym i iść”. Miał 79 lat.

Tomasz Burek swoimi tekstami ustawił myślenie „prawej strony” polskiej inteligencji. W działalność opozycyjną wobec ludowej władzy zaangażował się w 1976 r. jakub szymczuk /foto gość Tomasz Burek swoimi tekstami ustawił myślenie „prawej strony” polskiej inteligencji. W działalność opozycyjną wobec ludowej władzy zaangażował się w 1976 r.

Był wybitnym i przenikliwym krytykiem i historykiem literatury, jej prawdziwym miłośnikiem. Pisał świetne teksty o książkach, eseje będące arcydziełami gatunku, a więc i sam tworzył najwyższej klasy literaturę. Najuważniej czytał aktualną produkcję literacką, a potem na podstawie lektury i analizy zachowań polityków diagnozował czasy, w których żył, bo na sercu leżało mu dobro ojczyzny. Swoimi tekstami ustawił myślenie „prawej strony” polskiej inteligencji. Jednak, przede wszystkim, był dobrym człowiekiem, delikatnym i czułym nie tylko wobec piszących. Kiedy mówił tym swoim rozumiejącym innych głosem, było się pewnym, że jest czysty jak łza. Jednak dlatego, że szedł pod prąd, a poza tym przybywało mu lat i nie miał już sił na aktywne mierzenie się ze światem, czasem czuł się wykluczony. – Mówi się o bezdomnych, ale ja też czasem jestem bezdomny mentalnie – powiedział mi kiedyś, bynajmniej nie skarżąc się na samotność, bo przyjaciół miał dużo, ale oficjalnego wsparcia „z góry” – niewiele. – Każdy z nas znajduje się czasem na jakimś śmietniku, traci dach, wywiewa mu namioty. To nie jest esej, to jest westchnienie – usprawiedliwiał się.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.