Zmiażdżyli system

Marcin Jakimowicz

GN 29/2017 |

publikacja 20.07.2017 00:00

Wiecie, dlaczego Czesi wzdychają: „To se ne vrati”? Bo nie byli na festiwalu w Toruniu. Panie, panowie: wrócił Song of Songs! Jest radość, ojcze przeorze, jest radość!

Siostra Cristina udowodniła, że świat żeński nie dzieli się na „zakonnice i resztę świata”. józef wolny /foto gość Siostra Cristina udowodniła, że świat żeński nie dzieli się na „zakonnice i resztę świata”.

Po 13 latach wojny Krzyżacy podpisali w Toruniu pokój. Po 13 latach szaleństwa pod sceną skapitulował w Toruniu Song of Songs – pisałem przed siedmiu laty. Ponieważ po siedmiu chudych latach organizatorzy postanowili reaktywować imprezę, nie muszę już nucić za Okudżawą: „A przecież mi żal, że w Toruniu nie nucą już psalmów”.

Habit show

Jeśli idziesz przez Starówkę (gotyk na dotyk) i co chwilę spotykasz znajomych (co drugi w koszulce jakiejś chrześcijańskiej kapeli), to znaczy, że rozpoczął się najbardziej kultowy (dosłownie!) festiwal nad Wisłą. Dotąd zagrało na nim 120 grup, w tym aż 75 polskich. Grali łącznie przez 150 godzin, a przez scenę przewinęło się 1200 osób. Organizowany po raz 14. Song of Songs przyciągnął do Torunia i starą gwardię (łysinka w miejsce dredów czy irokezów), i nowych załogantów.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.