publikacja 03.08.2017 00:00
O przemierzaniu świata na piechotę, życiu w rytmie marszu i człowieku, który jest największym wydarzeniem w drodze, opowiada Artur Nowaczewski.
Artur Nowaczewski
Hostel nomadów
Iskry
Warszawa 2017
ss. 304
Szymon Babuchowski: Swoją najnowszą, reporterską książkę, zawierającą relacje z pieszych wędrówek po Bułgarii, zatytułowałeś „Hostel Nomadów”…
{body:BRB}Artur Nowaczewski: {/body:BRB}Uściślijmy, że to nie jest typowy reportaż. Reportażysta przemierza kraje z legitymacją prasową i kompletuje ciekawych rozmówców. To ktoś w rodzaju Jacka Hugo-Badera, który „poluje” na bohaterów swoich książek. Forma reportażu narzuca mu formę podróżowania. U mnie jest na odwrót – to sposób podróżowania nadaje późniejszej książce formę literacką. Jestem everymanem, który oczywiście chętnie wchodzi w interakcje z ludźmi, niejednokrotnie zaprzyjaźnia się z nimi, ale nie jedynie w celu ich literackiego „skonsumowania”. Chodzi o ludzki wymiar spotkania. Ważniejsze jest to, co dzieje się teraz, a nie późniejszy efekt książkowy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.