Bilbo wstaje z kanapy

Maciej Kalbarczyk

GN 38/2017 |

publikacja 21.09.2017 00:15

Wydany osiemdziesiąt lat temu „Hobbit” to tylko pozornie zwykła bajka o smokach i elfach. Jej sednem jest ukazanie tego, jak Bóg powołuje najsłabszych do czynienia rzeczy wielkich.

W postaci Bilba Bagginsa można odnaleźć biblijnego Dawida, który po ludzku nie miał żadnych szans w walce z Goliatem, ale wykorzystując spryt, zdołał go pokonać. James Fisher /Photoshot/REPORTER/east news W postaci Bilba Bagginsa można odnaleźć biblijnego Dawida, który po ludzku nie miał żadnych szans w walce z Goliatem, ale wykorzystując spryt, zdołał go pokonać.

Czym powinna charakteryzować się dobra beletrystyka dla młodzieży? Z pewnością nie może w niej zabraknąć wartkiej akcji, ciekawie skonstruowanych postaci, odrobiny humoru oraz klarownego podziału na dobro i zło. To wszystko znajdziemy w pierwszej powieści Tolkiena. Hobbit, trzynastu krasnoludów i czarodziej wyruszają w podróż, której celem jest okupowana przez smoka Samotna Góra. Mają zamiar pokonać bestię i odebrać jej skradzione skarby. Po drodze bohaterowie przeżywają wiele przygód: odwiedzają malowniczą krainę elfów, uciekają przed goblinami, walczą ze śmiertelnie niebezpiecznymi pająkami, a na końcu biorą udział w decydującej bitwie. Nieco wcześniej Bilbo znajduje magiczny pierścień. To właśnie ten przedmiot stał się osią fabuły wydanego prawie dwadzieścia lat później „Władcy Pierścieni”. W „Hobbicie” nie był jednak jeszcze potężnym narzędziem zła, który decydował o losach świata, ale tylko przydatnym „gadżetem”, który sprawiał, że Bilbo mógł być niewidzialny.

Genezy powstania „Hobbita” należy szukać w codzienności autora powieści. Brytyjski filolog rano odmawiał brewiarz, w ciągu dnia studiował języki i wierzenia Anglosasów, a wieczorami opowiadał dzieciom wymyślone naprędce bajki. W jego opowieściach pojawiali się bohaterowie rodem z angielskich mitów, ale znajdujący się w sytuacjach podobnych do tych, o których czytamy w Piśmie Świętym. Najlepszym tego przykładem jest postać Bilba Bagginsa. Można w nim odnaleźć biblijnego Dawida, który po ludzku nie miał żadnych szans w walce z Goliatem, ale wykorzystując spryt, zdołał go pokonać. Historia niziołka z Shire jest bardzo podobna: tchórzliwy hobbit znajduje w sobie odwagę, rzuca wszystko i wyrusza walczyć ze złem. Ta prosta, ale mocna opowieść tak bardzo spodobała się przyjaciołom Tolkiena, że postanowili namówić go do napisania książki. Do tej pory sprzedała się w liczbie ponad 100 mln egzemplarzy i przetłumaczono ją na 50 języków. Na czym polega jej fenomen?

Strefa komfortu

J.R.R. Tolkien urodził się w 1892 r. w rodzinie praktykującej anglikanizm. Miał zaledwie cztery lata, kiedy stracił ojca. Niedługo po tym wydarzeniu matka wraz ze swoimi synami postanowiła przejść na katolicyzm, czym wywołała niemałe zamieszanie wśród swoich krewnych. Pisarz w jednej z rozmów przyznał, że była w tej sytuacji wręcz prześladowana. Kiedy zmarła z powodu powikłań cukrzycowych, przyszły autor „Hobbita” miał 12 lat. Tak wspominał kobietę, dzięki której został katolikiem: „Bóg dał mi matkę, która zmarła wskutek pracy i zmartwienia, aby zapewnić nam [dzieciom] wytrwanie w wierze”.

Dostępne jest 32% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.