Nie wyprę się miłości

Maciej Kalbarczyk

GN 40/2017 |

publikacja 05.10.2017 00:00

Charles Bradley śpiewał całym sobą. Odszedł niezwykle wrażliwy człowiek, który swoją pierwszą płytę nagrał dopiero w wieku 63 lat.

Wielki talent Charlesa Bradleya odkryto, kiedy miał 62 lata. Zdążył nagrać 3 płyty, dzięki którym zdobył popularność na całym świecie. JEAN-CHRISTOPHE BOTT /epa/pap Wielki talent Charlesa Bradleya odkryto, kiedy miał 62 lata. Zdążył nagrać 3 płyty, dzięki którym zdobył popularność na całym świecie.

Dziękuję Bogu, że wysłuchał moich modlitw. Zastanawiam się, dlaczego tak późno, ale z Nim się nie dyskutuje. Taki debiut był mi pisany – mówił Bradley w audycji w radiu wFuv 90.7, krótko przed premierą albumu „No Time for Dreaming”. Już kilka miesięcy później okazało się, że krążek znalazł się na liście 50 najlepszych płyt roku magazynu „Rolling Stone”, a promujący go teledysk do piosenki „The World Is Going Up In Flames” bije w sieci rekordy popularności. Ubrany w robotniczy strój Bradley lekko zachrypniętym głosem śpiewa w nim o świecie, który stoi w płomieniach. Cały utwór można odczytywać jako wołanie o pomoc człowieka doświadczonego przez los: „Nie słyszą moich łez!” – śpiewa ze smutkiem Charles.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.