Gen polskości

Hanna Karolak

publikacja 18.02.2018 06:00

Ostatni spektakl w Teatrze Polskim stawia dużo istotnych pytań, ale na żadne z nich nie udziela jednoznacznej odpowiedzi.

	Joanna Halinowska jako Muza i Krystian Modzelewski jako Konrad w sekwencji Wyspiańskiego. Andrzej Karolak /Foto Gość Joanna Halinowska jako Muza i Krystian Modzelewski jako Konrad w sekwencji Wyspiańskiego.

Wśród autorów stawiających pytania o ludzką kondycję znajdują się tak głęboko zatroskani o nasz rodowód pisarze jak Bogusławski, Kitowicz, Rzewuski, Wyspiański czy Gombrowicz. A wszystko to próbuje swoim scenariuszem spiąć reżyser przedstawienia Mikołaj Grabowski. Skąd tytuł „Miny polskie”?

Myślę, że wynika to z naszych kompleksów, których autor jest świadomy i które to chcemy ukryć za parawanem pozorów.

Mikołaj Grabowski zawsze interesował się genem polskości, którego doszukiwał się w świadectwach kultury sarmackiej. Pamiętam, jak przed laty prezentował na warszawskiej scenie swój krakowski spektakl oparty na tekście Jędrzeja Kitowicza „Opis obyczajów”, świetnie przyjęty przez widzów. Dzięki zainteresowaniom Mikołaja Grabowskiego spektakl „Miny polskie” stanowi pełny portret naszej zbiorowości podkreślający to, co nas dzieli i co składa się na naszą różnorodność. Może dlatego tak dobrze czujemy się w kraju, który stanowi jednocześnie „czerep rubaszny” i „duszę anielską”. Dzięki tym odniesieniom literackim jesteśmy w stanie rozpoznać schematy, które organizują nasze życie narodowe.

Ostrość opinii, jakimi posługuje się autor tekstów, wynika z sarkazmu języka Wyspiańskiego, na którego autor powołuje się chętnie, nie kryjąc podziwu dla trafnych konstatacji naszego wieszcza. W ten sposób przegląda się w sobie Polska dawna i współczesna. Gesty, miny, pozy, gombrowiczowskie gęby, które przyprawiamy sobie lub innym. Na koniec dociera do nas refleksja: to spektakl o tym, że jesteśmy skazani na nieustanne strojenie min, pod którymi chcemy się schować, chociaż nie jesteśmy w stanie wyleczyć się z naszych kompleksów, o które obwiniamy siebie. Jeżeli już uwolnimy się z tego poczucia winy, zaczniemy „przyprawiać gębę” innym.

Sceny zbiorowe, pełne jazgotu, odsłaniają naszą skłonność do korupcji, gotowości sprzedania siebie za „miskę soczewicy”, dla kariery, pieniędzy, stanowisk.

Gorzki to obraz Polski.