Poezja Jana Pawła II Zdumienie i zachwyt

ks. Jerzy Szymik

publikacja 27.03.2009 07:35

Jan Paweł II, papież o duszy poety, największe pojęcia ludzkiego i chrześcijańskiego universum definiuje przy pomocy kategorii zdumienia.

Poezja Jana Pawła II Zdumienie i zachwyt Foto: Henryk Przondziono

W pierwszej jego encyklice, w „Redemptor hominis”, znajduje się porywający passus, w którym Ewangelia i chrześcijaństwo doczekały się takiego oto określenia: „głębokie zdumienie wobec wartości i godności człowieka nazywa się Ewangelią, czyli Dobrą Nowiną. Nazywa się też chrześcijaństwem. Stanowi o posłannictwie Kościoła w świecie – również, a może nawet szczególnie – «w świecie współczesnym».

Owo zdumienie (...) pozostaje najściślej związane z Chrystusem”. Zaś w ostatniej, podpisanej 17 kwietnia 2003 r. (czyli już po opublikowaniu „Tryptyku rzymskiego”) encyklice „Ecclesia de Eucharistia” pisze o serii „wielkich i wdzięcznych zdumień”, które budzi w nas Eucharystia, jej niepojęty dar i niepojmowalna tajemnica. I tak we wprowadzeniu uzasadnia cel powstania dokumentu: „Pragnę to eucharystyczne «zdumienie» rozbudzić, pisząc tę Encyklikę (...)”.

W „Tryptyku rzymskim” „zdumienie” to jedno z tych kilku słów-kluczy dzieła, które są czymś w rodzaju filarów dźwigających ciężar jego treści. Jedna z dwóch części pierwszego skrzydła „Tryptyku” nosi wręcz taki właśnie tytuł: „Zdumienie”. Ona to otwiera utwór. Dowiadujemy się z niej, że zdolność zdumiewania się jest cechą arcyludzką, wyróżniającą człowieka spośród stworzeń. „Potok się nie zdumiewa”, tłumaczy Autor, „lecz zdumiewa się człowiek!”. Dlatego człowiek zawsze „był samotny z tym swoim zdumieniem/ pośród istot, które się nie zdumiewały”. I choć „przemijał wraz z nimi”, dzieląc wspólny los wszystkich stworzeń, to jednak czynił to inaczej, „na fali zdumień”.

I gdzieś tu właśnie zdaje się tkwić tajemnica wyjątkowości człowieka, zarzewie jego ostatecznej „nieprzemijalności”, jedyne w swoim rodzaju istnienie będące obrazem i podobieństwem Najwyższego. Czytamy: „Zdumiewając się, wciąż się wyłaniał/ z tej fali, która go unosiła”. Człowiek jest więc niejako reprezentantem świata wobec Boga, „miejscem spotkania” „wszystkiego” ze „Słowem Przedwiecznym”. Jest progiem, który świat w nim przekracza... Jest zdumieniem samym. „Kiedyś temu właśnie zdumieniu nadano imię «Adam»”... I, jako taki, człowiek – ze środka zdumienia – ma śmiałość mówić „wszystkiemu wokoło”: „przemijanie ma sens”.

„Przekraczanie progu zdumienia” jest więc aktem teologicznym i poetyckim zarazem (a zapewne i egzystencjalnym), głęboko zakorzenionym w wyobraźni i języku Papieża. Już sam ten fakt pokazuje jak ważne są dla Jana Pawła II poetyckie rejestry języka, poznawczy walor literatury, możliwości „wyrażania Niewyrażalnego” tkwiące w „mowie wiązanej”. Tak tłumaczył owe związki Czesław Miłosz, wkrótce po światowej premierze „Tryptyku”: zdumienie jest unikalną wartością i zasadą poezji. „To samo zdumienie, które w pierwszej części poematu Papieża wynosi nas ponad czas, wyłącza nas z przemijania. Poezja to zdumienie” – dopowiada Noblista.

Poezja to także zachwyt, „małe ziarenka zachwytu, zmieniające smak świata” – jak powiedziałby Adam Zagajewski. I w tę właśnie stronę, w stronę zachwytu i żarliwości, unikających łatwej pociechy i naiwności, bo teologicznie ufundowanych na gruncie wiary w sens stworzenia („było bardzo dobre” Rdz 1,31) i odkupienia („aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą” – Kol 1,20) – rozwija się dzieło Jana Pawła II. A rośnie ono w poprzek wielu tendencji postmodernistycznych w literaturze, stając się swoistym znakiem sprzeciwu wobec nich. Ale nie tylko wobec nich: również wobec gestów nieufności i apriorycznego odrzucenia współpracy teologii ze sztuką, wiary z kulturą, kapłana z artystą. Papież zdaje się wiedzieć doskonale (teoretycznie i praktycznie) to, czego nieraz nie dostaje naszym współczesnym ewangelizacyjnym wysiłkom, a co profetycznie wyraziło wielu. M.in. Hugo Friedrich („liryka jest tajemnicą, jest ona granicznym pasem, wydartym temu, co nie do wysłowienia, jest cudem i siłą gwałtowną”) i Paweł VI („Jeśli zabraknie nam waszej pomocy, nasza posługa stanie się jąkaniem i czymś niepewnym”).

Pragnienie świętości
Autor „Tryptyku rzymskiego” wpisuje się twórczo w starą jak chrześcijaństwo praktykę rozumienia literatury jako praeparatio evangelica. Samo pojęcie zawdzięczamy Euzebiuszowi z Cezarei (III/IV w. Po Chr.) a oznacza ono proces „spulchniania gleby serca” pod zasiew ewangelicznego słowa, proces możliwy dzięki uwrażliwiającemu wpływowi sztuki słowa. „Przez sam fakt tego poszukiwania artystycznego, zbliżacie się, niejako po omacku, do Boga” – mówił Jan Paweł II do artystów w Brukseli 20 maja 1985 roku. Ale też medytacyjna poetyckość „Tryptyku rzymskiego” nie jest instrumentalnym potraktowaniem literatury przez teologię. Poezja nie jest służebnicą teologii. Pozostając współpracownicami, obie stają się sługami Ewangelii, zachowując ten rodzaj najwyższej i najgłębszej zarazem wolności, który jest niemożliwy poza Ewangelią.

Jest też ten utwór aktem odwagi i swoistego wyzwania wobec tendencji panujących we współczesnej literaturze. Jest to prowokacja, znak sprzeciwu, czy – jak powiedział Miłosz – „próba buntu”. Głównie wobec wielkiej wyprzedaży rozpaczy w dzisiejszej sztuce (poezji może zwłaszcza). Najważniejsze – w przestrzeni antropologicznych wyzwań – zadanie teologii dzisiaj to przywrócić ludzkiej nadziei jej chrześcijański wymiar, czyli chrystologiczno-eschatologiczne uzasadnienie, takiż ciężar i sens. „Najgłębszy sens historii wykracza poza historię i znajduje pełne wyjaśnienie w Chrystusie, Bogu-Człowieku. (...) «Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności» (Mdr 3,4)” – podsumował swoje uwagi na temat współczesności Jan Paweł II w profetycznych rozmowach pt. „Pamięć i tożsamość”.

Nadzieja jest kotwicą duszy (Hbr 6,9–20) i to ona nadaje człowiekowi ciężar zakorzenienia w prawdzie Słowa – słowa o Bogu i człowieku, teologii – chroniąc ludzkie życie przed losem plewy (por. Ps 1). Papież porusza się po polach dramatu i tragedii, nie unika pytań najtrudniejszych, a jednak daje świadectwo sensu. Na dwóch stronicach rękopisu dołączonego do premierowego wydania poematu widać skreślone papieską ręką słowa: Totus Tuus ego sum.

Myślę, że czytając te właśnie słowa, zbliżamy się do źródła tajemnicy tego człowieka i tego dzieła: pragnienie świętości jako kwintesencja sztuki. Sztuki życia. Poezja i dobroć, więcej nic – powtórzyłby zapewne za Norwidem Wojtyła. Z mocnym akcentem na „i”. Wtedy bowiem wspierają się wzajemnie piękno i prawda, wtedy też – wspólnie, skutecznie – służą Prawdzie.

***
Powyższy tekst jest fragmentem szkicu księdza Jerzego Szymika "Jan Paweł II - poeta".