Malowanie ikony jest modlitwą

Anna Kwaśnicka

publikacja 16.04.2009 13:59

Klerycy z Wyższego Seminarium Duchownego w Opolu mają swoją pracownię ikonopisarską, prowadzoną przez ks. dr. Dariusza Klejnowskiego-Różyckiego.

Malowanie ikony jest modlitwą Foto: Anna Kwaśnicka

Ks. dr Dariusz Klejnowski-Różycki już będąc klerykiem pasjonował się malowaniem ikon. Pięć lat temu otworzył w seminarium pracownię ikonopisarską, w której od trzech lat klerycy mogą odbywać zajęcia fakultatywne z ikonografii. – Wykładam dogmatykę, a ikonografia jest jedną z jej dziedzin, pozwalającą poznawać prawdy naszej wiary za pomocą konkretnej praktyki modlitewnej – wyjaśnia ks. Klejnowski-Różycki.

Ikona nie jest jedynie sztuką malarską, jest również formą modlitwy. – Nie kładziemy takiego dużego nacisku na artyzm wykonania. Oczywiście ważne jest, by dzieła Boże były przedstawione w godny i piękny sposób, ale ikona jest przede wszystkim modlitwą – tłumaczy ksiądz ikonopis.

Dlatego każdemu etapowi malarstwa ikonowego przypisana jest odpowiednia modlitwa, na przykład na samym początku następuje błogosławieństwo ikonografów, przy dalszej pracy błogosławieństwo pigmentów czy modlitwy przy nakładaniu poszczególnych warstw podkładu. Ikona ma pomagać człowiekowi w kontakcie z Bogiem. – Można ją ofiarować bądź za zmarłych bądź za żyjących. Moja ikona jest pisana z modlitwą za zmarłych – opowiada Tomek Koterba, kleryk biorący udział w warsztatach.

Powstawanie ikony
zaczyna się od serca człowieka – wspomina ks. Klejnowski-Różycki przechodząc do opisu techniki malowania ikon. – Najpierw przygotowujemy deskę, przemieniając ją w obiekt architektoniczny, kawałek ściany. Idea teologiczna jest taka, że część materii, kosmosu zwierzęcego, roślinnego czy skał należy przemienić w oblicze Jezusa Chrystusa, ukazując ostateczny sens całego kosmosu – kontynuuje. Na desce naklejane jest płótno wygotowane w kleju z pęcherzy jesiotra, na które nakłada się dwanaście warstw zaprawy kredowo-klejowej.

– Każda warstwa nakładana jest na cześć jednego z dwunastu apostołów – dopowiada ikonopisarz. Przygotowanie deski trwa co najmniej miesiąc. Następnie robiona jest tzw. grafija, czyli rylcem zostaje wyryte to, co ma być na ikonie przedstawione.

– Tak, jak na tablicach z 10 przykazaniami wyryte zostały słowa dekalogu – wyjaśnia ks. Klejnowski-Różycki. – Następnie naklejamy płatki złota, by pokazać, że przedstawiana postać jest zanurzona w Boskiej światłości. Potem malujemy warstwy podkładowe, z których wydobywamy światło Boskiego oblicza – kontynuuje.

Do malowania używa się temper, które przygotowywane są z naturalnych pigmentów oraz jajek bądź wina mszalnego jako spoiwa. – Gdy postać zostanie namalowana, trzeba opisać ikonę literami, by była jednoznaczność, którego świętego czcimy. W tradycyjnych podręcznikach podane jest, że ikona powinna leżeć na ołtarzu, na którym sprawowana jest Eucharystia przez 40 dni, a po 40 dniach kapłan ma ją poświęcić.

Ikona różni się od obrazów
które znamy z naszych kościołów, gdyż w ikonie wyeliminowany został element subiektywnej wizji artysty. – Artysta w zachodnim Kościele przedstawia swoją duchowość, maluje to, co sam przeżywa i w co wierzy. Natomiast w Kościołach wschodnich nie można przedstawiać czegoś, co nie byłoby wyrazem wiary wspólnej całego Kościoła – wyjaśnia ks. Dariusz Klejnowski-Różyczki. Obrazy religijne są narratywne, natomiast ikona nie opowiada wydarzeń, ale pokazuje wiarę, czyli istotę poszczególnych zdarzeń. Najczęściej przedstawiane są osoby, które reprezentują w sobie Pana Boga.

– Malujemy świat ducha. Postacie są maksymalnie zgeometryzowane, by było wiadomo, że nie malujemy świata, który można zobaczyć oczami. By mnich, który modli się godzinami przed ikoną nie doznawał zbyt wielu rozproszeń, należy ikonę w miarę statycznie i spokojnie namalować, a tym, co pasuje do ludzkiego oka jest właśnie geometria – stwierdza ksiądz Klejnowski-Różycki. W każdej ikonie ukryta jest symbolika. Swoje znaczenie mają litery zapisane w ikonie, jak również kolory. Pigmenty czerwone oznaczają ogień miłości, Krew Chrystusa, grzech czy męczeństwo. Pigmenty ziemne symbolizują piękno świata, a pigmenty purpurowe to kolor królów, władców i kapłanów. Przykładowo Chrystus bardzo często przedstawiany jest w kolorze niebieskim symbolizującym Jego naturę Boską oraz czerwonym oznaczającym Jego naturę ludzką. Ten dobór barw występuje również w obrazie „Miłość Boża” namalowanym techniką ikonopisarską przez Huberta Kampę, jednego z kleryków. Jest to obraz religijny, który powstał na podstawie fragmentu biografii autora. – Ojciec Grzywocz mówił, że można wyobrazić sobie, ze przytulamy się do Pana Jezusa, kiedy jest nam ciężko. Próbowałem to przedstawić malując Chrystusa przytulającego człowieka. Ten człowiek trzyma biały kamyk z nowym imieniem, który Bóg daje wybranym na kartach Apokalipsy. Jeżeli zbliżasz się do Boga, otrzymujesz od niego nowe imię – wyjaśnia Hubert Kampa. – Nie jest to ikona, gdyż to bardziej przedstawienie duchowości Huberta niż tego, co Kościół podaje do wierzenia. Mamy tu elementy subiektywne, wręcz sentymentalne – zauważa ks. Klejnowski-Różycki.

Dziedzictwo ikonograficzne
Kościół bizantyjski stworzył pewną teorię sztuki malarstwa chrześcijańskiego i wprowadził ją w praktykę, określając jak najlepiej przedstawiać postaci, w jaki sposób posługiwać się figurami geometrycznymi, jakie techniki i symbolikę stosować, by jak najbardziej adekwatnie przedstawić to, w co wierzymy. – Podstawą dogmatyczną jest dla nas dokument Soboru Nicejskiego II z 787 r. poświęcony kultowi obrazów, mówiący, że należy czcić ikony, palić przed nimi świece, całować je i oddawać cześć Panu Bogu, że jest w ikonach przedstawiony – wyjaśnia ks. Klejnowski-Różycki. – Jest to sobór wspólny dla Wschodu i Zachodu, dlatego ograniczanie dziedzictwa ikonograficznego tylko do Wschodu jest nieporozumieniem. To jest tak samo katolickie przedstawienie wiary – podkreśla. Ikony nie są podpisywane przez artystów, gdyż ich pierwszorzędnym autorem jest Kościół. Ikony przedstawiają to, co Kościół podaje do wierzenia. Często używa się sformułowania, że ikony są pisane. – Najprawdopodobniej ze względu na to, że to kalka językowa wyrażenia, które pojawiło się na Soborze Nicejskim II, że Jezus Chrystus jest w swoim człowieczeństwie możliwy do opisania – wyjaśnia ks. Klejnowski-Różycki. – W zasadzie na ikonach malowane jest to, co pojawia się w Biblii, w związku z tym, tak samo jak Biblia jest zapisana za pomocą liter na nośniku papierowym, tak samo ikona zapisuje orędzie chrześcijańskie za pomocą barw, kształtów i linii na nośniku drewnianym.

Klerycy przy pracy
Klerycy cały czas mają dostęp do pracowni. – Obecnie piszę kilka ikon. Do zakończenia semestru zostały niecałe trzy miesiące, dlatego wolny czas spędzam w pracowni – wyjaśnia Marek Mueller, który jedną z ikon chce podarować swojej mamie. – Ks. Klejnowski stworzył nam taką możliwość, że jeśli fakultet trwa przez dwa semestry, możemy poza zajęciami napisać ikonę dla siebie – dopowiada Tomek Koterba. Przez pięć lat przez pracownię przeszło 74 kleryków. – Jest to przedmiot dla chętnych, który ma dawać klerykom trochę radości i wytchnienia, by nie tylko czytali definicje scholastycznej teologii. W prawdziwej pracowni ikonograficznej najmłodszy nigdy nie maluje tylko czyta Biblię i sprząta. U nas nie ma najmłodszego. W czasie pracy nad ikonami słuchamy płyt z nagraniami muzyki prawosławnej, różnych konferencji i Biblii – opowiada ks. Klejnowski-Różycki. Ikony, które powstają w pracowni seminaryjnej, będzie można zobaczyć 18 września w Muzeum w Nysie, a potem w październiku w Bytomiu. Ponadto ikona Bożego Narodzenia napisana przez dwunastu kleryków, została podarowana do kaplicy Szpitala Ginekologiczno-Położniczego w Opolu.