St Jacob pływający

publikacja 24.06.2009 11:13

Model okrętu St Jacob należy do historycznej kolekcji z gdańskiego Dworu Artusa, najciekawszego i najcenniejszego tego rodzaju zbioru w Polsce. Po rocznej renowacji wrócił na swoje miejsce.

St Jacob pływający Foto: Andrzej Urbański.

Ten pochodzący z drugiej połowy XVII wieku model, spełniający prawdopodobnie funkcję dokumentacji projektowej, według której budowano okręty w stoczniach, znowu cieszy oczy w Dworze Artusa. Nic dziwnego, że robiono wszystko, by jeszcze przed kolejnymi wakacjami został odrestaurowany i aby mogli go oglądać goście z całego świata, odwiedzający Gdańsk.
Budowy w mikroskali

W 1944 r. St Jacob został ewakuowany do pobliskich klasztorów w Kartuzach i Żukowie. Po II wojnie światowej model trafił do Muzeum Narodowego w Poznaniu, które w 1964 r. przekazało go Muzeum Morskiemu w Gdańsku. Na swoje historyczne miejsce powrócił w 1997 r. – Badania wskazują, że jest to bliźniaczy okręt innego modelu o nazwie Mars, zawieszonego w Wielkiej Hali Dworu Artusa, symetrycznie do St Jacoba. Najprawdopodobniej spełniały one funkcję dokumentacji projektowej, według której budowano prawdziwe okręty w gdańskich stoczniach – wyjaśnia dr inż. Jerzy Litwin.

W 1671 r. rozpoczęto w Gdańsku budowę siedmiu jednostek dla Kompanii Wschodnio-Indyjskiej. W latach 20. XIX wieku dokonano przebudowy St Jacoba, upodobniając go do innych okrętów tego czasu. Przez kilka stuleci modele z Dworu Artusa poddawane były zabiegom konserwatorskim prowadzonym przez marynarzy, pensjonariuszy szpitala i przytułku św. Jakuba w Gdańsku.

Prawdziwy okręt miał około 50 metrów długości. Ten wykonany w skali 1 do 20 liczy niecałe 3 metry. Dwa lata temu zdecydowano się, że zostanie przywrócony pierwotny jego kształt, taki jaki prezentowany jest na obrazie „Dwór Artusa” Johanna Karla Schultza z 1848 r. Wybór drugiego rozwiązania ukazuje urodę statku i wskazuje, że okręty były kiedyś nie tylko pływającymi konstrukcjami, ale prawdziwymi dziełami sztuki, ilustrującymi gust swojej epoki i dokumentującymi potęgę krajów, które reprezentowały. Pracy rekonstrukcyjnej podjęli się pracownicy Centralnego Muzeum Morskiego: dr inż. Jerzy Litwin, konserwatorzy Mirosław Brucki i Marek Parczyński oraz złotnik Krzysztof Parczyński i snycerz Wacław Słabek. Może ten model będzie małą jaskółką lepszej przyszłości dla stoczniowców? Oby tak było.

Niech Bóg strzeże
Ojciec Adam Sroka, rektor kościoła św. Jakuba w Gdańsku: – Tradycja głosi, że św. Jakub, zanim został biskupem Jerozolimy, udał się najpierw zaraz po Zesłaniu Ducha Świętego do Hiszpanii, skąd powrócił do Jerozolimy. Jedna z legend głosi, że świadkowie jego męczeńskiej śmierci zabrali jego ciało w kamiennym sarkofagu do łodzi i popłynęli przez Morze Śródziemne, zawijając do północno-zachodniego krańca Półwyspu Iberyjskiego, do miejsca zwanego „finisterre”, co po łacinie znaczy „koniec świata”.

Następne udali się kilkadziesiąt kilometrów w głąb lądu i w nieznanym miejscu złożyli ciało apostoła. Inna legenda mówi, że dopiero w VII wieku, kiedy Arabowie zajęli Ziemię Świętą, ciało św. Jakuba miało być potajemnie wywiezione do Hiszpanii i tam złożone do grobu. Kiedy i tam wtargnęli Maurowie, ciało świętego ukryto. Po około 150 latach zapomniano o nim.

Dopiero ok. 813 r. odnalazł je pustelnik Pelayo (Pelagiusz). Pewnej nocy zauważył on deszcz gwiazd, spadających na wzgórze. Idąc za tym śladem, znalazł marmurowy sarkofag, zakopany na cmentarzu obok kościoła Najświętszej Marii Panny. Powiadomił o tym fakcie miejscowego biskupa Teodomira, który ustalił, że znajdują się w nim szczątki świętego i dwóch jego uczniów. Wokół grobu powstała osada o nazwie Como Postolo („Jakub Apostoł") lub Campus Stellae („Pole Gwiazdy”), później zniekształconej na Compostela. Hiszpańska nazwa Santiago znaczy po polsku święty Jakub. Te dwie nazwy łączy się w jedno, stąd nazwa miasta dziś brzmi Santiago de Compostela. Na przełomie XII i XIII w. na tym miejscu wybudowano wspaniałą świątynię, która w średniowieczu i do obecnych czasów jest miejscem pielgrzymek całej Europy.

Dzisiaj szlaki pielgrzymkowe do grobu św. Jakuba są odtwarzane w całej Europie i nadal uczęszczane. Trwają zaawansowane prace nad odtworzeniem Pomorskiej Drogi św. Jakuba, która umożliwi pielgrzymowanie od Litwy przez Gdańsk do Szczecina i dalej przez Niemcy do Hiszpanii. Fragmentem tej drogi już dzisiaj można pielgrzymować z Sianowa do Lęborka. Gdańszczanie pamiętają oczywiście o dwóch kościołach św. Jakuba w Gdańsku. Jeden w Gdańsku-Oliwie, przy katedrze, zwany Jakubkiem, oraz kościół przy nieistniejącym już szpitalu marynarzy przy ul. Łagiewniki, gdzie od 1945 r. pracują bracia z zakonu kapucynów. Tego roku obchodzona jest 600. rocznica fundacji św. Jakuba, która fundowała kościół i szpital. Można tam zobaczyć ciekawy witraż, przedstawiający św. Jakuba. *** Powyższy tekst pochodzi z gdańskiego "Gościa Niedzielnego".

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne