Pod znakiem tęczy

Agata Combik

publikacja 06.08.2009 10:54

W chrześcijańskiej sztuce sakralnej bardzo szybko zagościły tęczowe barwy. Lśniły na mozaikach starych bazylik, w złotych tłach średniowiecznych obrazów.

Pod znakiem tęczy Witraż z księciem Henrykiem Probusem, 1908 r. Archiwum Muzeum Archikatedry we Wrocławiu

Z czasem rozbłysły w witrażach, które - stosowane już w starożytności - apogeum swego rozwoju przeżyły w dobie gotyckich katedr. W Polsce kojarzone z twórczością Stanisława Wyspiańskiego czy Józefa Mehoffera, obecne są także w zbiorach muzealnych. Największą ich kolekcję posiada w naszym kraju wrocławskie Muzeum Architektury, gdzie można z bliska przyjrzeć się technice, w jakiej zostały wykonane, i prześledzić ich historię.

Kolekcję otwiera kwatera najstarszego w Polsce witraża przedstawiająca proroka Ezechiela. Pochodzi prawdopodobnie z Niemiec, z końca XII w. - z czasów, kiedy witrażownictwo stanęło u progu epoki największego rozkwitu. Ów rozkwit nastąpił w XIII w. we Francji, gdy witraże zaczęły wypełniać strzeliste okna wielkich katedr. Prezentowały sceny biblijne czy wydarzenia z życia świętych, nadając im kształt kolorowych opowieści i pobudzając do kontemplacji mieniącego się światła. A światło, rozjaśniające barwami mroczne wnętrza, było często pojmowane jako symbol Bożego Objawienia i łaski, która napełnia wszystko nadprzyrodzonym blaskiem.

Tradycyjna forma witraży średniowiecznych zależna była od ograniczeń technicznych. Nie umiano jeszcze wytwarzać dużych, jednorodnych tafli szkła. Okna wypełniano małymi szybkami łączonymi miękkim ołowiem i umieszczanymi w żelaznych sztabach. To sprzyjało powstawaniu przepięknych, skomplikowanych wzorów, najpierw ornamentalnych, potem figuralnych. Przedstawiana opowieść zaczynała się u dołu okna i biegła wzwyż. Przykładem takich dzieł we wrocławskim muzeum są XIV-wieczne witraże ze scenami Bożego Narodzenia i Ofiarowania Jezusa w świątyni. Są zapewne częścią cyklu nawiązującego do rodowodu Chrystusa, gdyż pomiędzy barwnymi postaciami wiją się zielone gałązki drzewa Jessego.



Witraż przedstawiający świętego Jana Chrzciciela w paryskim kościele św. Seweryna.

Kiedy w renesansie zaczęto preferować naturalne, równomierne oświetlenie, witraże stopniowo przybierały skromniejszą formę. Wpływ na to miała także reformacja, krytykująca nadmierny przepych kościołów. Z tamtych czasów muzealna ekspozycja prezentuje niewielkie witrażowe krążki ze scenami ewangelicznymi, umieszczone w okiennych szybkach przypominających plastry miodu. Witraże wówczas przechodzą od kompozycji z kawałków kolorowego szkła do dzieł będących właściwie malarstwem na szkle. Zanika średniowieczna praktyka barwienia szkła w masie (przez dodawanie do płynnego szkła barwników w postaci tlenków metali). Zaczyna się stosować farby emaliowe, pozwalające malować „po wierzchu” przezroczystego szkła i uzyskiwać bardziej pastelowe, wysublimowane kolory.

W duchu humanizmu i wzmocnienia kultury mieszczańskiej rozwija się wówczas witraż świecki. Pojawia się nie tylko w pałacach arystokratów, ale i w mieszczańskich domach czy ratuszowych salach. Długo pełnić będzie przede wszystkim funkcję reprezentacyjną, jako wyraz dumy fundatorów, chęci upamiętnienia siebie i swego rodu. W XV wieku wielkimi centrami witrażownictwa stają się Strasburg i Norymberga (ta ostatnia zwłaszcza dzięki działalności Albrechta Dürera, którego grafiki bardzo często bywały wzorami dla witraży). W XVI w. taką rolę pełni Szwajcaria. Upowszechnia się tam zwyczaj obdarowywania się z różnych okazji witrażami herbowymi, które funkcjonują niemal jak wizytówki.

W ciągu wieków różnie przebiegała gra między światłem, oknem i wnętrzem budynku. Jeśli gotyk koncentrował wzrok widza na barwnych oknach, barok postępował inaczej. Zwracał uwagę na bogaty wystrój wnętrza, a od okna „wymagał”, by nie skupiało uwagi patrzącego na sobie, lecz dostarczało silnego oświetlenia. Stąd często w dobie baroku oszklenie zdobi tylko skromny, jednobarwny rysunek, a potem także dekoracja szlifowana czy grawerowana.

Witraże powracają do łask dopiero w XIX w., wraz z ówczesną fascynacją minionymi epokami i rozwojem innej, „romantycznej” estetyki. Jeszcze wyraźniej obecne są w nurcie secesji. Część wystawy obejmująca dzieła XIX i początków XX wieku zadziwia bogactwem tematów i form. Widzimy tu św. Jana Chrzciciela wygłaszającego swe słynne „Ecce Agnus Dei...”, św. Jerzego walczącego ze smokiem, sceny zbierania manny, przypominającej krągłe bułeczki. Są dzieła oparte na grafikach Albrechta Dürera, jak choćby Madonna z Dzieciątkiem, którym towarzyszy ptaszek i małpka, czy freiburski witraż, na którym asymetryczne szkiełka, niczym puzzle, układają się w scenę Ukrzyżowania. Mamy witraż z księciem Henrykiem Probusem w roli rycerza biorącego udział w turnieju, sentymentalną scenę z parą zakochanych spotykających się na łonie przyrody. Gdzie indziej znów widać hazardzistów. Szczęśliwiec z wypchanym trzosem „gra na nosie”, wyśmiewając się z kolegi, którego zapewne ograł z pieniędzy.

Witraże typowo secesyjne ozdobione są delikatnymi gałązkami i kwiatami. Pojawiają się tu piękne szkła mącone, z barwnymi smugami, szkła fakturowe i trawione szyby. Widzimy oszklenie z pełną wdzięku nimfą, obok postać damy z parasolką czy Chińczyka z lampionem. Miłym akcentem jest witraż ufundowany przez dzieci swym rodzicom z okazji 25. rocznicy ślubu. Rozdająca kwiaty Flora wyraża pewnie życzenie, by droga życia jubilatów usłana była zawsze kwiatami.

Witraż, nazywany czasem „sztuką człowieka i słońca”, wnosi ze sobą nutę świątecznej radości, również we wnętrzach sakralnych. Przywodzi na myśl biblijną tęczę kończącą czas Potopu. Tęczowe światło zdobi również Boży tron w Apokalipsie, lśni w klejnotach kapłańskich symbolizujących Lud Przymierza (zob. Wj 28) i w fundamentach Niebieskiego Jeruzalem. Radosna gra kolorów jest zawsze znakiem Przymierza, Bożej łaski i miłosierdzia.

Patrząc na witraże, przywołać można starochrześcijańskie porównanie Ducha Świętego do strumienia czystego światła, które w Kościele rozszczepia się na niezliczone ilości kolorowych promieni. Otwierając się na Boże światło, człowiek lśni własnym, niepowtarzalnym blaskiem, zajmując przeznaczone sobie miejsce w mozaice Kościoła.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne
  • Sylwetki
  • Rodzina i społeczeństwo