Gdy umarli przychodzą zabrać żywych

Magdalena Bisz

publikacja 06.08.2009 15:10

„Tryumf śmierci” autorstwa Pietera Bruegela starszego to mierzący 117 na 162cm obraz olejny na desce. Jest jednym z najmroczniejszych i zarazem najbardziej intrygujących dzieł niderlandzkiego malarza.



Urodzony w 1525 r. koło Bredy Pieter Bruegel zyskał przydomek „Chłopski” ze względu na tematykę obrazów, będących najczęściej zaludnionymi pejzażami, na których dominują postaci chłopów. „Tryumf śmierci” jest dosyć oryginalny - chłopi pojawiają się co prawda, lecz w towarzystwie przedstawicieli klas bardziej uprzywilejowanych, a przede wszystkim w towarzystwie śmierci – i to "zwielokrotnionej", bo w postaci armii umarłych.

Obraz powstał w 1562 roku, na 7 lat przed śmiercią artysty, wedle niektórych źródeł Bruegel w tym okresie dręczony był coraz mroczniejszymi wizjami, prawdopodobnie wiązało się to z trudną sytuacją społeczną i polityczną Niderlandów, jaka poprzedzała Wojnę Osiemdziesięcioletnią. Brueguel wiedział, że konflikt zbrojny jest nieuchronny, zdawał sobie również sprawę z jego konsekwencji.

Obraz przedstawia scenerie budzącą skojarzenia z polem bitwy; martwe ciała zlewają się z żywymi, wkoło snują się dymy pogorzelisk, a na niebie odbija się krwawa łuna pożaru. Nie obyło się bez armii, tyle, że jest to armia żywych trupów, a ludzie w tym starciu są całkowicie bezbronni. Bruegel płożył nacisk na nieuchronność śmierci, na obrazie nie dostrzegamy starcia przeciwnych wojsk. Trupia armia zalewa ziemię i zabija bez litości, co nadaje wizji apokaliptycznego wydźwięku.

Malowidło ściśle nawiązuje do popularnego w średniowieczu motywu „danse macabre”. Śmierć pojawia się obok ludzi, jest zadomowiona, wręcz namacalna – posiada materialną formę, a jednocześnie wzbudza lęk, nieustannie przypominając o kruchości życia doczesnego. Ludzie na obrazie nie należą jedynie do chłopstwa, w lewym dolnym rogu pojawia się sam król, jednak niewiele w nim majestatu, o jego tożsamości świadczą królewskie atrybuty- szkarłatny płaszcz, korona i berło. Obok monarchy kona duchowny w zielonej szacie, a przy nim chłopka z małym dzieckiem. Malarz odrzucił podziały społeczne. W starciu ze śmiercią chłopi, rycerze i możnowładcy stają się równi.


W jaki sposób umierają postaci na obrazie? Widz dostrzega pokaźny zbiór topielców, wisielców, zmarłych na skutek zarazy, przebitych włóczniami i stratowanych. Malowidło przedstawia też popularne w XVI wieku metody tracenia kryminalistów: płoną stosy, krajobraz przetykają szubienice, a szkielet w prawnym górnym rogu obrazu podnosi katowski miecz, by uciąć głowę klęczącego mężczyzny. Do przerażającej kompanii dołączają kościste, wygłodniałe psy, a sami umarli chętnie posilają się ciałami ofiar. Bez wątpienia, Bruegelowi nie brakowało wyobraźni.

Obraz jest bardzo ponury i prawdopodobnie w chwili swej nowości budził spory lęk, jednak nie sposób przyznać, że żołnierze armii umarłych są nieco groteskowi. Patrząc na nieforemne i wręcz karykaturalne szkielety trudno powstrzymać cień uśmiechu. Śmierć - podobnie jak szatan - na wielu średniowiecznych rycinach ukazywana była w groteskowy sposób. Wiązało się to z potrzeba pewnego oswojenia, a przede wszystkim wyzbycia się strachu przed tym, co niezrozumiałe. Bronią w walce z lękiem przed śmiercią stawał się śmiech. W przeciwieństwie do majestatycznie ukazywanych świętych, śmierć nie mogła być przedstawiana jako postać monumentalna. Wydaje się, że Bruegel bardzo świadomie wykorzystał tą zasadę. Na jego obrazie nie widać otoczonych chwałą męczenników i bohaterów. Karykaturalni mordercy i ludzie przywodzący na myśl szmaciane lalki świadczą o tym, że śmierć zdaniem niderlandzkiego artysty niewiele ma wspólnego z patetyzmem, znanym chociażby z „Pieśni o Rolandzie”.

Warto zwrócić uwagę na ogromną dokładność Bruegela. Malarz zadbał o każdy detal, ubrania dokładnie odzwierciedlają ówczesną modę, a na obrazie trudno odnaleźć dwie takie same postaci - malarz starał się nadać każdej indywidualny rys. Liczne przedmioty użytku codziennego obrazują styl życia ówczesnych mieszkańców Niderlandów. Zachowane są zasady perspektywy linearnej – wyraźnie widoczny jest podział na dalsze i bliższe plany, co potęguje wrażenie głębi.

Oglądając „Tryumf śmierci” trudno dostrzec cokolwiek poza wszechobecnym chaosem i cierpieniem, jednak gdy zwrócimy uwagę na prawy dolny róg, ujrzymy postać urodziwej kobiety w towarzystwie grającego na lutni młodzieńca, oboje wydaja się nie zauważać otaczającego ich zamętu. Czyżby miłość była silniejsza niż śmierć? Inną drogą interpretacji może być lutnia – instrument muzyczny. Artysta nie jest zniewolony przez koszmary doczesnego świata, a poprzez swoją wrażliwość nie skupia się tylko na tym co cielesne i skazane na unicestwienie.

Nie ulega wątpliwości, że dzieło Bruegela jest jednym z najbardziej fascynujących i hipnotyzujących obrazów, które można oglądać wielokrotnie, za każdym razem dostrzegając coś intrygującego, lub przywodzącego na myśl nową interpretacje. Bez wątpienia, ponadczasowy przekaz do dziś zmusza do refleksji. Przestrzega przed wojną? Przed poświęcaniu zbytniej uwagi życiu doczesnemu? Czy może przed najgłębiej skrywanymi lękami każdego człowieka? O tym powinien zadecydować każdy widz indywidualne. Dzieło w oryginale można zobaczyć w madryckim Muzeum Prado. Obraz w nieco większym formacie, niż ten, którym został zilustrowany artykuł, można obejrzeć poniżej, w załączniku.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne
  • Sylwetki