Wielka cisza

publikacja 06.02.2007 12:18

Ten film nie jest odwzorowaniem życia klasztornego, ale istotą tegoż życia.

Reżyseria i zdjęcia

PHILIP GRÖNING

Francja / Szwajcaria / Niemcy

Tylko w nieskończonej ciszy, można zacząć słyszeć.
Tylko tam, gdzie nie ma słów, można zacząć widzieć.

Wielka cisza to surowy film, który w swej czystej formie bliski jest spokojnemu, medytacyjnemu życiu w klasztornych murach. Bez muzyki, jedynie z klasztornymi śpiewami, bez wywiadów, bez komentarzy, bez dodatkowych materiałów. Zmiany czasu, pór roku i wszystkie powtarzalne elementy dnia i modlitwy - ten film nie jest odwzorowaniem życia klasztornego, ale istotą tegoż życia. To film o świadomości, absolutnej obecności, o życiu ludzi, którzy w najczystszej formie poświęcili całe swoje życie Bogu.

Dziewiętnaście lat po pierwszym spotkaniu z obecnym przeorem zakonu reżyser Philip Gröning otrzymał pozwolenie na realizację filmu o życiu mnichów. Było to owocem długotrwałych i opartych na zaufaniu stosunków między reżyserem i kapłanem. Przez co najmniej siedem lat żaden inny film nie będzie mógł być nakręcony na terenie klasztoru. Jednak, biorąc pod uwagę, że przez tak długi okres żaden filmowiec nie uzyskał pozwolenia na realizację, obraz ten może pozostać jedynym, jaki został nakręcony w klasztorze. Philip

Film był realizowany podczas prawie czterech miesięcy pracy wiosną i latem 2002 roku, kolejnych trzech tygodni zimą 2003 roku oraz ostatnich trzech dni grudnia 2003.

W całym filmie jest niewiele więcej niż dwie minuty dialogu. Ale naturalne dźwięki monastycznego życia, śpiewy, a nawet szelest zapalanych świec doskonale ujmują codzienną klasztorną rutynę, która opiera się na modlitwie i medytacji. Widz pozbawiony „dobrodziejstwa” komentarza, pozostaje w intymnym kontakcie z zapierającymi dech obrazami Gröninga, medytacją i osobistym doświadczeniem absolutnego oddania Bogu.

Można by się spodziewać, że prawie trzygodzinny, pozbawiony narracji dokument o codziennym życiu mnichów będzie miał bardzo ograniczoną grupę zwolenników. Jednak niesamowity sukces tego filmu w Niemczech i we Włoszech sugeruje, że nietrudno zachwycić się sposobem w jaki obraz Gröninga pokazuje życie w klasztorze. Dyskretne tropienie ścieżek, którymi mnisi podążają na co dzień , hipnotyzująca obrazowość i skromne a równocześnie jakże bogate w znaczenia efekty dźwiękowe. Ten film wnika do wnętrza świata, który, oddając się do dyspozycji Boga, wymyka się z sideł współczesnej cywilizacji.

Reżyser o filmie

To nie jest proste. Nie jest łatwo napisać o filmie, który istnieje praktycznie bez słów, który jest tak daleki od słów, jak tylko jest to możliwe, odległy od jakichkolwiek ogólnie zrozumiałych kontekstów.

Nie jest łatwo zrobić film, który istnieje poza sferą języka, poza tym wszystkim, co do tej pory uważałem za logiczne i pełne dramaturgii i wykracza nawet poza moje dotychczasowe zdolności. Jak zrobić film, który nie ma być opisem życia klasztornego, ale ma oddawać jego wewnętrzny sens, istotę. Jak? Do tej pory nie wiedziałem jak. Wiedziałem tylko, że jest to możliwe. Zatem, w istocie rzeczy, Wielka cisza w swojej formie oddaje klasztorne życie dzięki przestrzeni, jaką udało nam się powołać do życia, nie dzięki narracji.

Ten film jest niczym chmura. Tak myślałem o nim dwadzieścia jeden lat temu, kiedy wpadłem na pomysł na realizację i tak pozostało do dzisiaj. Rozumiałem go w ten sposób dziewiętnaście lat temu, kiedy spotkałem się z kartuzami po raz pierwszy, osiemnaście lat temu, kiedy orzekli, że jeszcze nie nadszedł odpowiedni czas, może za dziesięć, trzynaście lat i 5 lat temu, kiedy zakonnicy powiedzieli: Jeśli wciąż jesteś zainteresowany…

Czym jest chmura? Są różne rodzaje chmur. Każda inna, jedna odmienna do drugiej, ale zawsze dobre, po prostu dobre, wszystkie, co do jednej. Nigdy nie widziałem złej chmury.
Niespodziewanie spędziłem prawie sześć miesięcy w klasztorze Grande Chartreuse. Brałem udział w ich życiu, codziennych obowiązkach, żyłem w celi jak mnich. Byłem częścią tej niezwykłej równowagi, opierającej się równocześnie na osamotnieniu i wspólnocie. Nakręciłem tam film, nagrałem dźwięk, opracowałem ostateczną wersję… Była to moja podróż w głąb ciszy.

160 minut w towarzystwie całkowitej ciszy. Czy to zadziała w kinie? Jak głęboka może być cisza? Kiedy cisza zmienia się w hałas, jak szybko to następuje? Jak ciemno może się stać w całkowitej ciemności otoczenia kartuskich mnichów? Kiedy cień zaczyna być rozpoznawalny jako istota ludzka?
Czym jest pojęcie czasu dla kogoś, kto wie, że już nigdy nie opuści tego budynku, tej celi. Czym jest codzienne życie, czym jest modlitwa w świecie, w którym wszystko jest powtarzalne, a każdy porusza się w swoim wymiarze czasowym. Czym jest modlitwa? Czym jest klasztor? I wreszcie: czym jest człowiek? Film o zakonie Grande Chartreuse to podróż w głąb innego świata.

Dlaczego robi się film po piętnastu latach od powstania oryginalnego pomysłu? Po pierwsze dlatego, że przez tak długi okres projekt mógł pozostać w swym zamyśle niezmieniony. Zrealizować Wielką ciszę znaczyło zrobić film, który dałby możliwość opisania niemal starożytnej genezy, korzeni, z których wyrosła nasza kultura. I mieć przy tym możliwość zachowania absolutnej równowagi pomiędzy formą a treścią.

Wydawało i nadal wydaje mi się możliwe stworzenie klasztoru w 160 minut, wewnątrz widza. Robienie tego filmu to eksperyment, doświadczenie w czasie. Miałem możliwość żyć wewnątrz klasztoru przez prawie pół roku. W tym czasie, otrzymałem pozwolenie na mieszkanie w celi tak jak mnisi. W pełni dzieliłem ich życie. Obok tego pracowałem, tak jak pracują zakonnicy - robiłem film. Klasztor nie stawiał, żadnych warunków poza tym, aby nie było żadnego sztucznego światła, żadnej dodatkowej muzyki, żadnych komentarzy i żadnej dodatkowej ekipy z wyjątkiem mnie. Te wymagania dokładnie odpowiadały mojemu pomysłowi i nie były dla mnie restrykcyjnymi ograniczeniami.

Jedynymi elementami językowymi poza krótkimi momentami, kiedy mnisi rozmawiają między sobą podczas cotygodniowych spotkań kapituły czy podczas cotygodniowego spaceru, są napisy. Pełna wersja filmu zawiera ich dość dużo. Ich tekst jest kilka razy powtarzany. W kontemplacyjnym życiu mnicha wszystko jest stałe: te same modlitwy, wciąż na nowo pojawiające się psalmy. I tak przez całe życie. Dlatego wierzę, że te powtarzające się napisy są jedyną drogą do zbliżenia się do życia, jakie się tam toczy. W końcu kontemplacja jest umiejętnością widzenia tej samej rzeczy za każdym razem na nowo. Modlitwa zmienia swoje znaczenie w trakcie klasztornego życia mnicha. Czasami zyskuje głębszy sens, innym razem traci znaczenie, aby odzyskać je na nowo. Te napisy mają wywołać w widzu taki sam efekt - wnikliwość poprzez powtarzalność.

Film z jednej strony ukazuje zmiany czasu, pór roku, a z drugiej - te same powtarzalne elementy dnia, modlitwy, twarze. W jednej chwili mamy tu niezwykle materialny świat (krojenie jabłka, posiłki przynoszone do cel) a za moment widzimy mnichów modlących się w chórze. Oba te elementy są w klasztorze obecne. Świat materialny sąsiaduje tu z odwróceniem się do tegoż świata. Dwadzieścia jeden lat po zrodzeniu się pierwszego pomysłu skończyłem moją filmową medytację, 160-minutową podróż w głąb całkowitej ciszy.

Historia Klasztoru Kartuzów i Wielkiej Kartuzji

Zakon kartuzów został założony w 1084 przez św. Brunona z Kolonii (1030-1101) i uważany jest za zakon o najbardziej surowej regule w kościele katolickim. Klasztor pustelników został założony i ulokowany w górach nieopodal Grenoble, we Francji. Mnisi poświęcili się całkowicie służbie Bogu i życiu duchowemu. Klasztor został zburzony przez lawinę w 1132 roku i ośmiokrotnie zniszczony przez pożary. Dzisiejszy budynek został zbudowany w 1688 roku. Każdy klasztor kartuzów jest ekonomicznie niezależny i samowystarczalny. Mnisi poświęcają się zatem zajęciom rolniczym i rzemieślniczym. W klasztorze istnieje system kompensacji, na podstawie którego biedniejsze domy dostają pomoc ze środków, które w głownej mierze pochodzą z produkcji słynnego likieru.
Pustelniczy sposób życia, skupienie na modlitwie, studiowaniu i pracy fizycznej nie zmienił się praktycznie po dziś dzień. Obecnie istnieje 19 zakonów kartuzów w Europie, USA, Ameryce Łacińskiej i Korei Południowej, są one schronieniem dla około 370 mnichów. Ponadto funkcjonuje pięć zakonów żeńskich we Francji, Włoszech i Hiszpanii, w których żyje około 75 zakonnic.

Życie w Kartuzji

Kartuzi poszukują Boga w samotności i na trzech różnych poziomach: odizolowania od świata, życia we własnej celi oraz duchowej samotności lub, jak nazywają to mnisi, „samotności serca”. Zakonnicy opuszczają klasztor raz w tygodniu w czasie spaceru, podczas którego mogą rozmawiać. Z reguły nie przyjmują odwiedzin, nie używają radia ani telewizji. Informacje o tym, co dzieje się na świecie uzyskują od przeora. Stwarza to niezbędne warunki do zachowania ciszy. Dwa razy w roku, w czasie nazywanym przez nich okresem „kontemplacji”, mogą odwiedzać ich członkowie rodziny. Mnisi mieszkają w celach umieszczonych w parterowych budynkach otoczonych ogrodem. Spędzają większą część dnia w samotności. Wspólne życie odbywa się w kaplicy, gdzie każdego dnia odprawiana jest liturgia oraz podczas południowego posiłku w niedziele. Podczas spaceru, który trwa ponad cztery godziny, mogą rozmawiać z sobą, aby, jak informuje strona internetowa zakonu, poznać się bliżej, „wzmocnić wzajemne przywiązanie, ożywić jedność serc oraz zapewnić sobie odpowiedni relaks fizyczny”. Codzienna liturgia kartuzów, porównywana do obrządku rzymskiego, charakteryzuje się prostotą i skromnością. Pomiędzy jej elementami jest dużo miejsca na ciszę, gregoriańskie śpiewy umacniające kontemplacyjną duchowość oraz zakaz używania instrumentów muzycznych. Nocne nabożeństwo składa się z psalmów, czytania Biblii, modlitw o wstawiennictwo oraz momentów ciszy.

Kartuzja

Kartuzja to klasztor kartuzów. Idea pochodzi od łacińskiej kartuzji French La Chartereuse, pierwszej siedziby kartuzów. Charakterystyczne dla wszystkich kartuzji elementy architektoniczne to duży podworzec wokół którego zgrupowane są pustelnie. Klasztory powstałe w średniowieczu są bardzo okazałe, jednak współczesne eremia opierają się na idei prostoty i ubóstwa. Składający się z ponad 30 cel La Grande Chartreuse, jak sugeruje jego nazwa, jest głównym klasztorem, który został zbudowany w XVII w. Dla odmiany Charterhouse of Portes w departamencie Ain składa się jedynie z 12 cel i zaliczany jest do najmniejszych kartuzji.

Likier kartuzów

Mnisi z La Grande Chartreuse pozostawili przepis na „eliksir długowieczności” pochodzący z 1605 roku. Receptura składała się z ponad 130 składników i była tak skomplikowana, że kartuskim aptekarzom zajęło 100 lat zanim wyprodukowali pierwszy likier. Do dzisiejszego dnia trunek zawiera przyprawy, zioła, kwiaty i wyciąg z korzeni zalanych alkoholem.
Bardzo szybko zielony eliksir zawierający 71% alkoholu zaczął być pity dla przyjemności, nie dla zdrowia. Jednak kiedy w 1832 roku epidemia cholery zaatakowała Francję, kartuzi znowu użyli eliksiru dla celów medycznych. Kilka lat później mnisi wypreparowali delikatniejszy wariant ziołowego likieru z zawartością 55% alkoholu, nazywany żółtym kartuzem, ze względu na swój kolor. Do dziś mnisi tworzą ten ziołowy likier według sekretnej recepty, choć przy pomocy bardziej nowoczesnych technologii.

Philip Gröning

Urodził się w Düsseldorfie w 1959 roku, dorastał najpierw w swoim rodzinnym mieście, a potem w Stanach Zjednoczonych. W młodości odbył długą podróż przez Amerykę Południową, studiował medycynę i psychologię, a w 1982 roku zainteresował się filmem i zapisał się na studia do Szkoły Filmowej w Monachium (HFF). Gröning zafascynował się scenopisarstwem i zaczął pracować jako aktor dla Petera Kegelevica i Nicolasa Humberta. Pracował również jako asystent dźwięku, rekwizytor, asystent reżysera. Obecnie Gröning mieszka i pracuje w Düsseldorfie i w Berlinie. Od 1986 roku ma własną firmę producencką.