Krabat, Janosik i Harry Potter

Piotr Drzyzga

publikacja 27.01.2010 15:10

W naszych wypożyczalniach pojawił się niedawno film „Uczeń czarnoksiężnika”, w którym możemy śledzić losy Krabata - legendarnego, serbołużyckiego bohatera ludowego. Obraz momentami uderzająco podobny do „Janosika” Agnieszki Holland, zwłaszcza gdy idzie o ukazywanie na ekranie ludowych wierzeń i religijności.

Krabat, Janosik i Harry Potter

W Niemczech „Krabat” był sporym kinowym przebojem. W Polsce film pojawił się pod zmienionym, bardziej chwytliwym tytułem, przywodzącym na myśl cykl o przygodach Harry'ego Pottera, choć analogii z historią czarodzieja z Hogwartu nie znajdziemy tu zbyt wielu.

Nie jest bowiem "Uczeń czarnoksiężnika" filmem, w którym twórcy starali się na siłę wymyślać jakiś nowy, magiczny świat, jak Joanne Rowling. Woleli oprzeć się na XVII-wiecznym, regionalnym podaniu o zamienianych w kruki dwunastu młyńskich czeladnikach. Ci zaś są więźniami paktującego ze Śmiercią i parającego się czarną magią, demonicznego właściciela młyna, którego losy opisał w jednej ze swych powieści Otfried Preußler... Dodać należy, iż śledząc ekranowe losy Krabata, raz po raz napotykamy na wątki związane zarówno z historią Niemiec (akcja toczy się w czasie wojny trzydziestoletniej), jak i z chrześcijaństwem.

Najpierw główny bohater otrzymuje od umierającej matki krzyżyk. Nosi go na szyi, póki nie skonfiskuje go młynarz-czarownik. Zanim trafi do ponurego folwarku jest żebrakiem, który wraz z przyjaciółmi chodzi od wsi do wsi, kolędując jako jeden z Trzech Króli. Później zaś zakochuje się w śpiewającej w parafialnym chórze Kantorce, którą pierwszy raz widzimy w wiejskim kościółku, podczas uroczystości Wigilii Paschalnej – jedynego okresu w roku, w którym czeladnicy mogą opuścić zaklęty młyn.



Obrzędy Wigilii Paschalnej we wsi, z której pochodzi ukochana Krabata.

Oczywiście nie brak w filmie i sekwencji, w których jednooki mag, grany przez Christiana Redla, szkoli chłopców w sztukach magicznych, czy scen, gdy po północy na podwórze przyjeżdża zakapturzona Śmierć, domagająca się mąki, którą czeladnicy mają zrobić nie z ziaren, a z ludzkich kości.

Wszystko to jednak osadzone jest w serbołużyckiej tradycji, legendach i wierzeniach, w których podobne demoniczne motywy obok wątków chrześcijańskich występowały od wieków. Napotykamy na nie jakże często w średniowiecznych tekstach hagiograficznych. Przykładem chociażby leśne potyczki św. Wolfganga z Ratyzbony z diabłem, czy św. Walburgii z czarownicami. Warto więc pod tym kątem obejrzeć „Ucznia czarnoksiężnika”, a dodać na koniec muszę, iż tak udanej, baśniowej ekranizacji, już dawno nie miałem okazji oglądać.

Momentami bohaterowie stylizowani są na hobbitów z „Władcy pierścieni”, momentami – gdy pilnie wypełniają swe czeladnicze obowiązki - na krasnoludki z „Królewny Śnieżki”… Warto więc sięgnąć po to DVD, choć zaznaczam, iż nie jest to pozycja dla widzów najmłodszych.

"Uczeń czarnoksięznika" - reż. Marco Kreuzpaintner; wyst. Daniel Brühl, David Kross; Niemcy, 2008 r.