Irena Rzytki - wiersze...

publikacja 27.03.2009 07:17

Irena Rzytki - wiersze... Pieta w kościele św. Barbary w Chorzowie. Foto: Henryk Przondziono

Jeszcze dziś
Wjeżdżałeś na osiołku,
wśród tłumu Cię witałam.
Tak szybko w chwili próby…
o tym zapomniałam.
O niedzieli palmowej,
radości i chwale.
Co mi po niej zostało?!
Tylko gorzkie żale.
Nawet byłam gotowa,
Jezu umrzeć za Ciebie.
Ty zawiśniesz na krzyżu…
niepodobny do siebie.
Pustych deklaracji…
z ust wypływa morze.
Jeszcze dziś po trzykroć
wyprę się Ciebie Boże.


Modlitwa niedowiarka
Twoje jest wczoraj,
dzisiaj i jutro.
Do Ciebie wszystko należy.
Zawisłeś dla mnie
na drzewie krzyża.
A mi tak trudno uwierzyć.
I zmartwychwstałeś,
bym życie miała.
Czy możesz zrobić coś więcej?
Może bok wskazać
włócznią przebity…
gwoździami przebite ręce.

Kiedyś
Kiedyś mój Panie
odejdę na zawsze.
I tylko Ty wiesz, kiedy.

Nie chcę się wtedy
tłumaczyć przed Tobą
z mojej duchowej biedy.

Może mnie wyrwiesz
z życia znienacka
lub zasnąć dasz spokojnie.

Lecz błagam Boże,
nie miej mi za złe
i ciepło pomyśl o mnie.

Nawrócenie
Nawróciłem się
za pięć dwunasta.
Dobrym łotrem jestem
z wielkiego miasta.
Już za chwilę,
przeszłością się stanę.
Wspomnij na mnie,
tam w niebie mój Panie.

Niewdzięcznik
Byłeś ciszą,
gdy szukałem wyciszenia.
I miłością,
gdy pragnąłem spełnienia.
Mogłem liczyć
na Ciebie w każdej chwili.
Trwałeś przy mnie,
gdy inni opuścili.
A ja w zamian
odwróciłem się plecami…
gdy na krzyżu
umierałeś z łotrami.

Oniemiałam
Myślałam w swej pysze,
że kochać umiem.
By się przekonać,
że nie rozumiem.
Wobec miłości tej
oniemiałam.
Bo jeszcze nigdy tak
nie kochałam.

Samotność
Bolały Cię razy.
Ciernie wbite w głowę.
I całe ciało
od drogi krzyżowej.
Przybite do krzyża
bolały kończyny.
I pocałunek
Judasza jedyny.
Najbardziej jednak
bolała Twą Boskość…
na drzewie krzyża
okrutna samotność.

W bezradnej modlitwie
Kiedy się czujesz
wzgardzony, niechciany…
Spójrz na krzyż Boga
i Jego rany.

W bezradnej modlitwie
swej bezsilności…
poznaj fenomen
Bożej miłości.

W kaplicy adoracji
Nie myślałam o sobie,
jakby mnie nie było.
Splotła się z wielkim Bogiem
moja mała miłość.

Moja mała miłość
w zadumy momencie…
splotła się z wielkim Bogiem
w Najświętszym Sakramencie.

Wieczerza
Świeczka stoi na stole.
Siedzę przy suchym chlebie.
A tak chciałem Cię Boże…
zaprosić do siebie.

Nie mam władzy, pieniędzy.
Jestem bardzo ubogi.
Nie chcesz tego wszystkiego…
A chcesz umyć mi nogi.

Wolna wola
Czy będziemy lepsi,
jakiś cud się stanie,
kiedy w nasze życie
z krzyżem wkroczysz Panie?

Czy otworzysz serca
kluczami nadziei
i czy wreszcie świętym
ktoś być się ośmieli?

Spaceruję nocą.
Gwiazdy lśnią na niebie.
To zależy od nas,
nie tylko od Ciebie.
 

Wszystkie moje modły
Tyle zła jest na ziemi,
a ja stoję z boku.
Przecież nie chcę się wtrącać,
chcę mieć święty spokój.

Naprawianie świata
rozpocznę od siebie.
A nie będę mieć więcej
pretensji do Ciebie.

Że pogoda nie taka.
Że mam nastrój podły.
Że gdzieś w próżnię trafiają
wszystkie moje modły.

Wtedy
W zdrowiu i szczęściu,
pięknego dożyć wieku…
Takie pragnienie
jest w każdym człowieku.

Z marnej garstki prochu
mnie uformowałeś.
W zasadzie niczego
nie pożałowałeś.

Z prochu powstałam,
w proch się obrócę.
A wtedy Ty Boże
przygarniesz mą duszę.

Zasmucona
Poszłam dalej swoją drogą,
nie słuchając Twoich słów.
A dla Ciebie chciałam cała,
kiedyś się zamienić w słuch.
A dla Ciebie chciałam kiedyś…
być promieniem, kroplą być.
Lecz odeszłam zasmucona,
kiedy zobaczyłam krzyż.

Dopiero
Staję się uchem,
gdy do mnie mówisz.
Świecę przykładem,
gdy na mnie patrzysz.
Dopiero jednak
na Twej Golgocie
pojmuję…
co dla mnie znaczysz.

Frasobliwy Jezu
Uśmiechasz się do mnie
wielki Boże przez łzy.
Wybaczyłam bliźnim,
jak wybaczasz mi.

A jeszcze przed chwilą
siedziałeś strapiony.
Krople krwi spływały
z cierniowej korony.

A jeszcze przed chwilą
frasobliwy Boże…
myślałam, że me serce
wybaczyć nie może.

Gorzkie westchnienie
Jest w moim sercu
zadra, tęsknota.
Bo przecież kocham Cię
i nie kocham.
Kocham Cię w chwale,
kocham w zaszczytach
i gdy się mogę
najeść do syta.
Lecz, gdy przychodzi
krzyż lub zwątpienie…
Zostaje tylko
gorzkie westchnienie.

Każdy dzień
Każdy dzień jest modlitwą
przerywaną milczeniem…
gdy stoję bez słowa
sam na sam z swym sumieniem.
Raczej próbą modlitwy
nieudolną, nieśmiałą.
Jakby czegoś jej brakło,
czegoś było za mało.
Ojcze nasz na kolanach
nie wystarczy mój Boże…
gdy słowa są piękne
za to z czynem jest gorzej.

Kropla deszczu
Jestem bardzo smutna,
kiedy niebo płacze.
Myślę, że Cię bolą
Jezu grzechy nasze.

Kiedy kropla deszczu
spadnie na mą skórę…
dusza z niebem płacze.
A ja patrzę w górę.

List Tomasza
Głowa ciężka
od cierniowej korony.
Przycupnąłeś na pieńku,
bardzo zmęczony.
Właśnie odpoczywasz
przed drogą na krzyż.
A ja wzruszam ramionami,
jakby nigdy nic.
Nie czuję wyrzutów
Jezu Kochany,
bo jesteś przecież
tylko drewniany…

Zwątpienie
Nie wiem, czy moje plany
są zgodne z Twoją wolą.
Nie wiem, czy Twoje plany
mnie Boże nie zabolą.

Nie wiem, czy Ciebie kocham…
choć tak mi się wydawało.
Jednak widocznie Boże,
jeszcze stanowczo za mało.

Wybaczenie
Nie miej mi za złe Panie,
że ciągle wracam do grzechu.
Żyję jakoś z dnia na dzień…
w stresie i wiecznym pośpiechu.

W bylejakości szukam,
jak w lustrze swego odbicia.
Potem tęsknię za Tobą,
bo nie chcę zmarnować życia.

Ty wciąż najpiękniej wybaczasz.
Nikt tak pięknie nie umie.
Stojąc pod drzewem krzyża…
pogrążam się w zadumie.

W oczach Boga
Kolana mam
otarte od klękania.
Język mnie boli
od obgadywania.

Czasami zgrzeszę,
lecz chodzę do spowiedzi.
I jestem lepsza
od tego, co tam siedzi.

Do pierwszej ławki
w kościele się przeniosłam,
choć w oczach Boga
wcale nie urosłam.


Listopad
Słońce zachodzi
i dzień się do snu kładzie.
Przyniosłeś trochę
zadumy listopadzie.

Pierwsze przymrozki,
na trawie szron o świcie.
I wielką prawdę,
że przemija życie.

Przemija życie
i chwila chwilę goni.
Aż z wieży kościoła
ostatni dzwon zadzwoni.

Świeca
Ciężko mieć płomień w sercu,
trudno jest kochać ludzi.
I niełatwo o świcie
ze snu się budzić.

Wtedy właśnie śnią się
najpiękniejsze sny…
gdy na ustach ziemi
kropla rosy drży.

Rzeczywistość czasem
przerasta człowieka…
ale trzeba działać
póki płonie świeca.

Zdążyć
Wyjść z własnego cienia,
przemóc samego siebie…
przecież gwiazdy też płoną,
by świecić na niebie…

Młodość przemija,
jak wiosna naprędce.
Już mam siwe włosy
i wciąż puste ręce.

Nie chcę nigdy więcej…
tracić żadnej chwili.
Zacznę od początku,
gdzie inni skończyli.

Tak bardzo
Umyka chwila
jesienna, zimowa.
Zmartwienia rzeźbią
zmarszczki w mym czole.
A ja się staram
ze wszystkich sił Boże,
by w życiu dobrze
odegrać swą rolę.
Złotem jesieni
i srebrem zimy
„tak bardzo spieszę się
kochać ludzi”,
bo przecież kiedyś
odejdę z tej ziemi.
I już mnie świtem
nie obudzisz.


Gwiazda
Przez lata mego życia
straciłam wiele czasu.
Robiłam wokół siebie
dużo szumu i hałasu.

Czekałam na czerwony
dywan pod stopami.
Podczas, gdy jesień z liści
ścieliła za oknami.

Kochałam tylko siebie,
szukając wciąż poklasku.
Może i byłam gwiazdą…
lecz pozbawioną blasku.


Wołanie
Boża Opatrzności,
czuwaj nad nami.
Nie zasłaniaj słońca
zbyt długo chmurami.
Nie zostawiaj w potrzebie,
daj nadzieję sercu.
Bym, co mówię i robię
zawsze było na miejscu.
Boża Opatrzności,
czuwaj nad nami.
Byśmy w chwilach zwątpienia
nigdy nie byli sami.
Zamień smutek w radość,
uzdrów duszę, ciało.
Bym czyniła dobro,
bo wciąż go za mało.


Skarb
Wystarczy światełko w tunelu,
by zacząć wszystko od nowa.
By podnieść kogoś na duchu,
wystarczą dobre słowa.
Gdy często jest pod górę
i halny w oczy wieje…
nieraz wystarczy świadomość,
że blisko są przyjaciele.
Wystarczy naprawdę niewiele.
Nie trzeba pieniędzy, złota…
bo nie ma nic cenniejszego
nad serce, które kocha.


W rękach Boga
Chcę zimie spojrzeć
odważnie w oczy.
A nie chcę czekać,
aż mnie zaskoczy.
Nie chcę jej ganić
za szron we włosach,
bo ciągle jeszcze
potrafię kochać.
Bo ciągle mocno
dzwon w piersiach bije.
Choć trudno powiedzieć,
co będzie za chwilę.
Co będzie za chwilę,
nie boli mnie głowa.
Bo przecież wszystko
w rękach jest Boga.

Zamysły Boże
Można się modlić bez słów…
Można i słowami.
Trochę goryczy dał mi Bóg
i jesień za oknami.

Liście żałosne
leżą w kałuży.
I noc zaczyna się
strasznie dłużyć.

Może dlatego
plucha jest na dworze…
bym pogodny maj
doceniła Boże.


O świcie
Warto wstawać z łóżka.
Dla jednego uśmiechu,
dla jednego spojrzenia
i dla przebudzenia.
Dla promienia słońca
niejednego.
I że serce kocha wciąż,
dlatego.


Chwila
Przestałam liczyć
siwe włosy na głowie.
Zmarszczki nie spędzają
mi snu z powiek.
Nie oglądam się za siebie.
Niby po co?
Młodość chwilą jest,
chociaż uroczą.


Zapomniałam
Zapomniałam o tym,
o tamtym zapomniałam.
I jeszcze, że od dawna
Ciebie nie widziałam.
Poszłam do kościoła.
Zapragnęłam być z Tobą.
Zapomniałam o sobie…
by znowu być sobą.

Mój Boże
Bez Ciebie jestem nikim
i niczego nie uczynię.
Nie martwię się więc jesienią,
gdy szybko lato minie.

Nie martwię się przemijaniem.
Tym, że świecy ubywa.
Bo w czasie, gdy się spalam…
jestem naprawdę szczęśliwa.


Razem
Minął luty,
nadszedł marzec.
Nie ma, jak się
razem starzeć.
Okulary,
siwe włosy…
Nic nie może
nas zaskoczyć.
Choć nikt z wiekiem
nie pięknieje,
razem piękniej
się starzeje.


Małżeńska przysięga
Śmiech jest modlitwą radości.
Smutek modlitwą cierpienia.
W życiu są chwile szczęścia
i te nie do zniesienia.

Miłość modlitwą jest serca,
która do nieba sięga.
I może zabrzmieć tak pięknie,
jak małżeńska przysięga.


Potem
Gdy nas dopadnie
proza życia,
a nad małżeństwem
zawisną chmury…
Ześlij poezję
pierwszych poranków,
o Wszechmogący
Boże z góry.
By te obrączki
szczerozłote…
nie piły w palce
za bardzo potem.

Sens kochania
Poezja gdzieś przebrzmiała
i proza się wyłania.
Minęła fascynacja.
Czas nastał docierania.
Dalecy sobie w kłótniach
i bliscy w pojednaniach…
Trwamy w naszym małżeństwie,
poznając sens kochania.

Na co dzień
Małe czułości
wszystkie zapamięta…
Miłość na co dzień,
nie tylko od święta.

Zapomni o sprzeczkach,
wybaczy wiele…
Miłość na co dzień,
nie tylko w niedzielę.

Nie musisz tęsknić
za wielką miłością…
bo miłość wielka jest
- tą codziennością.


W parku
Na ławeczce
siedzieliśmy młodzi …
Karmiliśmy się wzajemnie
czereśniami – tacy zakochani.

Dziś na ławce
siedzimy starzy …
Karmimy się nawzajem
tabletkami – Co się stało z nami ?!


Swoimi słowami
Nie nawrócę nikogo
ogniem i mieczem.
Wtedy najwyżej
go okaleczę.

Opowiem o Bogu
dniem, który wstaje.
I sercem, które
kochać nie przestaje.

Opowiem o Nim
swoimi słowami.
O tym, który jest
i czuwa nad nami.

Małe Betlejem
Jest w moim sercu
Małe Betlejem.
I nikt mi go
nie odbierze.
Jest w moim sercu
miejsce na miłość.
Dla Boga,
w którego wierzę.

Wigilijny wieczór
Choinka ubrana
i stół już nakryty.
W wigilijny wieczór…
nie każdy jest syty.
Za oknem biało,
śnieg skrzypi pod butami.
W wigilijny wieczór…
niektórzy są sami.
Wnet Bóg się narodzi,
położą Go w żłobie.
Czas myśleć o innych…
nie tylko o sobie.

Puste nakrycie
Nikt biedy nie zaprosi,
każdy jej się boi.
Co roku w wigilię
nakrycie puste stoi.

Pod jadłem uginają się
niektóre stoły.
A Tyś przyszedł na świat
Boże biedny i goły.


W prezencie
Śpiewamy kolędy
cichą, świętą nocą.
Bóg jest z nami w dostatku,
w biedzie przyjdzie z pomocą.

Bóg jest z nami w Dzieciątku,
które się narodziło.
Dajmy Mu dziś w prezencie:
wiarę, nadzieję, miłość.


2009
Dziękuję Bogu
za kolejny rok,
choć może czegoś
było za mało.

Dziękuję Bogu
za kolejny rok.
I że się Słowo
znów Ciałem stało.

Mimo, że czarne chmury
zbierały się nad nami…
Zesłał nam Swego Syna,
byśmy nie byli sami.

Nowy Roku
Nowy Roku, jaki będziesz…
tylko Bóg jeden wie.
Każdy z nas czegoś pragnie,
każdy z nas czegoś chce.
Oby zdrowie dopisało
i by miłość była w nas.
Oby się łaskawie
obszedł z nami czas.
Nowy Roku, jaki będziesz…
tylko Bóg jeden wie.
Gdy będziemy dobrzy,
to nie będzie źle.

 

***
Jak słońce świeci w dzień,
a gwiazdy w mroku…
Tak nam nadzieją życie,
oświetl Nowy Roku.
Bądź dla nas dobry
i wyrozumiały.
By od czasu do czasu
cuda się zdarzały.
By nikt nie odczuwał
nędzy, ani chłodu.
A każdy miał za co,
dziękować Panu Bogu.

Święta
Gwiazda świeci na niebie.
Święta, święta za progiem.
Bóg się dzisiaj narodzi,
więc świętujmy dziś z Bogiem.

Bóg się dzisiaj narodzi
na sianeczku w stajence.
Chyba pora najwyższa
przed Nim otworzyć serce.

Modlitwa skruszonego
Przepraszam za dobro,
którego nie było.
Przepraszam za miłość,
której nie starczyło.
Przepraszam za wiarę
nie taką, jak trzeba.
Przepraszam za okruch
wzgardzony chleba.
Wspaniale, że jesteś
i że wybaczasz.
Inaczej nie byłoby,
po co przepraszać.

Dziękuję
Jestem Ci wdzięczna
za to, że jestem.
Żyję wśród bliskich
mi ludzi.
Zawsze zasypiam
w nocy spokojnie.
I mam wciąż, po co
się budzić.
Jestem Ci wdzięczna
za krople deszczu,
które po trawie
spływają.
Za płomień w sercu
jestem Ci wdzięczna.
I za Tych,
co mnie kochają.

Gdybyś
Jestem zwyczajnym człowiekiem,
prostym człowiekiem jestem.
Gdybyś uczynił mnie kroplą…
może byłabym deszczem.

Gdyby urosły mi skrzydła…
mogłabym być aniołem.
Chciałeś mnie widzieć człowiekiem,
więc spełniam Twoją wolę.


Pieśń o życiu
Każdy oddech,
jest ukłonem w stronę stwórcy.
Każdy świt,
modlitwą dziękczynienia.
A obłoki
płynące po niebie,
są nadzieją
na spełnione marzenia.
Pieśń o życiu…
Bóg napisał do niej słowa.
Ja odkrywam,
jej piękno wciąż od nowa.

Krok po kroku
Zepsutym rymem,
który w drzwiach skrzypi.
Chłodem poranka
i dnia szarością…
Odkrywam życie
wciąż krok po kroku.
Z powątpiewaniem,
czasem ufnością.
W dłoniach zmęczonych
codzienną pracą.
W czyimś uśmiechu,
oczu błękicie.
W słowach modlitwy
wznoszonych wiatrem…
Odkrywam Boga,
a z Bogiem życie.

Dedykacja
Zadedykuję Bogu siebie…
Nie połowicznie, a w całości.
Zadedykuję każdą chwilę
zwyczajnej, ludzkiej miłości.

Zadedykuję stare dzisiaj,
które z zachodem słońca minie.
Zadedykuję moją przyszłość
godzina, po godzinie…

Perełka
Dziwne jest kochanie,
jak wiosenna łąka.
Pełne pięknych kwiatów,
znajdziesz tam i bąka.

Dziwne jest kochanie,
jak lodowa góra.
Pnie się, aż do nieba…
całe w białych chmurach.

Dziwne jest kochanie
i tęsknota wielka.
Siedzi sobie w sercu,
jak w muszli perełka.

Nie zawsze
Pokochał ogień wodę,
bez wzajemności.
Szybko ugasiła
jego namiętności.

Pokochała plama
proszek do prania.
I prawie całkiem
wyszła z ubrania.

Miłość nie zawsze
wychodzi na zdrowie.
Trzeba kochać sercem
i rozum mieć w głowie.

Do pary
Będziesz śnić miłość na jawie,
jeżeli się postarasz.
Lecz musisz jeszcze dorosnąć.
Nie wszystko można mieć naraz.

Kiedy więc zdejmiesz już z nosa
różowe okulary…
stwierdzisz, że piękne i kapcie.
Jeśli są tylko do pary.

Przechadzki
Jestem siwy, jak gołąbek.
Z laseczką nie rozstaję się.
Idę z psem na spacer…
albo on wyprowadza mnie.

Starsza Pani w kapeluszu…
nie jest sama.
Wyszła z pieskiem na spacer
z samego rana.

Odtąd zawsze razem,
tak się przechadzamy.
Mamy swoje pieski…
No i siebie mamy.

Jesienią życia
Pozwól mi dojrzeć
do starości.
Z nadzieją patrzeć,
co dzień przyniesie.
Lato jest piękne.
To święta prawda,
lecz równie piękna
może być jesień.
Jesienią życia
też można się cieszyć,
bo przecież nigdzie
nie trzeba się spieszyć.

Trudne dziecko
Jestem trudnym dzieckiem
dobrego Boga.
Znacznie łatwiej mi grzeszyć,
niż za grzechy żałować.
Gdy mi dobrze odchodzę.
A przychodzę, gdy trwoga.
Jestem trudnym dzieckiem
dobrego Boga.
Jestem trudnym dzieckiem
z perspektywą na niebo.
Dobry Bóg mnie kocha,
chociaż nie wiem, dlaczego.

Powrót
Jak się masz mój Boże?
Co u Ciebie słychać?
Brakło mi odwagi,
by wcześniej zapytać.

Zawsze do kościoła
było nie po drodze.
Co tu dużo mówić,
pobłądziłam Boże.

A w życia chaosie,
szukając wciąż szczęścia…
Nie mogłam bez Ciebie
znaleźć sobie miejsca.

Ewa
Pytam się siebie:
Co bym zrobiła,
gdybym to ja
- Ewą w raju była?
Nie mogę powiedzieć
tego na sto procent…
że nie skusiłyby mnie
zakazane owoce.
Zamiast więc zwalać
na Ewę całą winę…
zgłębiam złego skutki
oraz zła przyczynę.

Wyrzuty sumienia
Nie istniałeś dla mnie Boże.
To ja byłem panem świata.
Miałem władzę i pieniądze.
I najlepsze swoje lata.

Starość przyszła tak znienacka.
Z lustra patrzą smutne oczy.
Gdzieś rozeszły się pieniądze.
A zostały siwe włosy.

Kiedyś byłem bardzo sławny.
A dziś w cieniu zapomnienia…
stoję w progu Twej świątyni
- z wyrzutami sumienia.

Przyszłość
Wczoraj było piękne.
Dzisiaj już go nie ma.
Zostały po nim
- jedynie wspomnienia.

Nad wczoraj nie płaczę.
Dziś nie jestem smutna.
Przyszłość ma wieczną
- nadzieją jest jutra.

Trema
Nie boję się życia,
bo kocham i jestem kochana.
Choć ciągle jeszcze bywam…
stremowana.

Gwiazdy nie znają
mojej przyszłości.
Po co więc wzdychać do gwiazd?
Mam na ziemi jakiś czas.

Może znów popełnię
kolejny błąd.
Jednak się odważę,
nim odejdę stąd.

W sercu miasta
Babcia tańczyła z dziadkiem…
- pięknie wyglądali.
Łamało ich w kościach
i zaraz przestali.

To nie te czasy…
- stwierdzili oboje.
Zrobili sobie kawę
i siedli przy stole.

A do kawy wzięli,
po kawałku ciasta…
Tak przetrwała miłość
w samym sercu miasta.

Bez kolców
Zrezygnować z miłości,
w imię miłości…
To najtrudniejsza rzecz
na świecie.
Zabronić oczom cieszyć się…
gdy wiosną kwitnie kwiecie.

Róża bez kolców,
nie byłaby różą…
Nie żądasz Panie
zbyt dużo.

Modlitwa
Nie proszę Cię o bogactwo…
lecz o godne życie.
Tu na Polskiej Ziemi…
a nie w Ameryce.

Żeby już nie było…
„Dziewczynek z zapałkami”.
Matko Boska,
Wstawiaj się za nami.

Proszę o pracę
dla każdego
i kawałek chleba.
Proszę o zwykłe rzeczy…
Nie o gwiazdkę z nieba.

Nadzieja
Wiosna za oknem.
A w moim sercu
ciągle aura zimowa.
Tak trudno sprawić,
żeby zakwitły
w dobre uczynki – słowa.
Słońce przygrzewa,
więc w moim sercu
powoli śnieg topnieje.
I może w Twoim
śnieg się roztopi…
gdy Bóg Ci da nadzieję.

Skrawek nieba
Kiedy czuję się bezradna,
Ty kolejnym świtem budzisz.
Przekonujesz mnie na nowo,
że to życie jest dla ludzi.

Przekonujesz mnie, że warto.
Przekonujesz mnie, że trzeba.
Być dla kogoś na tej ziemi,
choć maleńkim skrawkiem nieba.

Zamiast chusteczki
Na chandrę i smutki
dałeś mi wiosnę.
Pierwszą sasanką
ucieszyłeś oczy.

Gwiazd tysiącami
mnie zaskoczyłeś.
I wielkim księżycem,
co świecił w nocy.

Już wiatr osuszył
wszystkie smuteczki…
Wiatr, który dałeś mi
zamiast chusteczki.

Jeśli
Ani jednej kropli rosy
nie wezmę na rękę,
jeśli choć na chwilę
w trawie nie przyklęknę.

Nie zobaczę mrówki,
biedronki, pająka.
I co jeszcze w sobie
kryje piękna łąka.

Cudownego świata
nigdy nie odkryję,
jeśli nie przyklęknę
w trawie choć na chwilę.

Mojemu Stwórcy
Czuję, że jesteś…
choć inni mówią,
że Cię nie ma.

Czuję, że jesteś…
choć także łzy są
i cierpienia.

W modlitwie oddech Twój
i serca bicie.
Czuję, że jesteś…
bo dałeś mi życie.

Mały Książę
Nie można kochać
całego świata,
bo jest stanowczo
za duży.
Warto spróbować
być Małym Księciem,
szukając swojej róży.
I choć miliony
róż są na świecie…
powierzyć serce
jednej kobiecie.

Siwe włosy
Miłość bywa soczysta
i jak trawa zielona
- niedoświadczona.
Latem chwali się kwiatem…
by dojrzeć jesienią,
gdy liście się mienią.
Zimą jest dumna,
że wszystko przetrwała…
choć w siwe włosy
się zaplątała.

I tylko
Żyjemy obok siebie
- tak jakoś się złożyło.
Minęła dawno młodość,
minęła wielka miłość.

Może jesteśmy z sobą
troszkę z przyzwyczajenia.
A któreś Babie Lato
da nić porozumienia.

Dzieci poszły na swoje,
więc mamy wreszcie spokój.
I tylko nie wiem czemu
łezka się kręci w oku.

Zakochani
W sercu staruszka
jest nastolatka,
która nosiła
długie włosy.

W sercu staruszki
jest nastolatek,
który jej patrzył
prosto w oczy.

I choćby nie wiem,
jak zmienił się świat…
Ile mają w sercach,
tyle mają lat.

Królowej uczuć
O miłości cudna,
w Tobie się zatracam.
Sto razy odchodzę
i sto razy wracam.

O miłości cudna,
ciut w Tobie goryczy…
lecz kto kocha po to,
by tylko łzy liczyć.

Delikatne życie,
jak pajęcza nić.
Już lepiej je stracić,
niż bez Ciebie żyć.

Ten piękny świat
Dziś każdy chce
mieć coś do powiedzenia.
A mało kto,
słucha głosu sumienia.
Czy warto być,
czy mieć bardziej popłaca?
Pod górę iść,
czy sobie drogę skracać?
Ten piękny świat
jest o numer za duży.
Mamonie lżej,
a Bogu trudniej służyć.

Uczta
Mam ochotę na wiersz,
pachnący drożdżówkami.
Moja dusza chce jeść,
pod srebrnymi gwiazdami.

Wyśmienite rymy
z kielicha wypiję.
I poczuję wreszcie,
że naprawdę żyję.

Zgotował mi Bóg ucztę,
o jakiej nie śniłam.
A ja się po prostu
- zamyśliłam.

Niedokończona
Poczekam na wiosnę
i wielką miłość…
bo ciągle jeszcze
za mało mnie było.
Bo ciągle jeszcze
nie znalazłam miejsca.
Nie jestem ostatnia,
ani też pierwsza.
Wiatr gra najpiękniej
zimą w drzew koronach.
A ja jestem piękna…
lecz niedokończona.

Przebiśnieg
Taki mały przebiśnieg
dobrze wie, czego chce.
Oznajmia wszystkim wiosnę.
Przebija się przez śnieg.
Ja też chciałabym się przebić,
przez śniegi tego życia.
I jak ten mały przebiśnieg
wyjść ze swego ukrycia.

Głos serca
Miłość – odwieczny
temat poetów.
Nikt bez niej wyżyć
nie zdoła.

Słyszę w zaroślach
trele słowika.
A może to głos
serca woła… ?

Kiedy kochasz
Kiedy kochasz dojrzale,
nie bujasz w obłokach.
Kochasz każdą zmarszczkę
i słabości kochasz.

Kochasz problemy
i kochasz zmartwienia.
Wszystko, co już jest…
Czego jeszcze nie ma.

Kiedy kochasz naprawdę,
dobra nie wypominasz.
Masz wrażenie, że miłość
zdoła czas zatrzymać.

Próbować
We łzach wzruszenia…
można Go zobaczyć.
Nie trzeba wtedy
niczego tłumaczyć.
W uśmiechu dziecka
i w blasku słońca.
Jest od początku,
za to bez końca.
Nie wystarczy życia,
by zrozumieć Boga.
Można bez przerwy
tylko próbować.

Bóg i Ty
Światło wpada do kościoła
przez uchylone drzwi.
A w kościele puste ławki.
Tylko Bóg i Ty.

A w kościele błoga cisza.
Nikogo nie słychać.
Możesz klęknąć i spokojnie
modlitwą oddychać.

Przemów
Przemów do mnie raz jeszcze,
by wreszcie dotarło.
By dobro zmartwychwstało,
a zło we mnie umarło.
Przemów do mnie cierpliwie,
w ciszy i przez ciszę…
bo w zgiełku mego życia
- niczego już nie słyszę.

Modlitwa
Powiedz cicho, najciszej jak umiesz,
że melodię wiatru rozumiesz.

Naciesz oczy widokiem zieleni,
która w twardych skałach się mieni.

Potem pochyl się nad strumieniem,
by pobawić się światłocieniem.

W ten sposób, bez jednego słowa…
Pomódl się do Pana Boga.

Historia życia
Za dużo
ciszy
jest w kościele …
a ja do
zgiełku
przywykłem już.
Lubię,
gdy wokół
wiele się dzieje.
Ze mną kłopoty
ma Anioł Stróż.

Życie jest kruche …
jak trawy źdźbło.
Dopiero dzisiaj
rozumiem to.
Na stare lata
doceniam ciszę.
Dopiero teraz …
gdy nie słyszę.

Miłosierdzie
Gałęzie, które uginają się
pod wpływem wiatru…
uczą nas pokory.
A Bóg – miłosierdzia
przez biednych, głodnych,
chorych.

Nie pogardzaj kimś,
kto o pomoc prosi.
Może w tej chwili,
patrzysz Bogu w oczy…

W intencji
Między ziemią, a niebem
tkwią modlitwy do Boga.
Zawieszone w próżni
- pusto brzmiące słowa.
Nie trzeba Bogu pochlebstw,
jak z jarmarku słodyczy.
On za czynem woła
i za czynem krzyczy.
Więc jeśli już chcesz się
pomodlić do Boga…
pomódl się najlepiej
za swojego wroga.

W pięknej sukience

Jak w strój uszyty na miarę,

ubierz mą duszę w wiarę.

I niech w tej pięknej sukience

przed Tobą Boże uklęknie.

A gdy już będzie na klęczkach

w mieszkaniu swego ciała…

Dodaj odwagi i siły,

by złu się nie poddawała.

 

Wiara

Trwamy sobie

tak w milczeniu…

Stworzenie w Bogu,

Bóg w stworzeniu.

I kto nie wierzy

tylko nie słyszy,

co wspaniałego

może być w ciszy.

 

Wiara, nadzieja, miłość

Czekam na cuda.

Proszę o wiarę,

że życie w nagrodę

jest, nie za karę.

 

Czekam na cuda.

Proszę o nadzieję,

że kto dziś płacze,

jutro się śmieje.

 

Cudem jest kochać

i być kochaną.

Dziękuję za miłość…

dziękuję za nią.

 

Pokora

Nie zdobędę szczytów,

sławy nie zdobędę.

Nie jestem najważniejsza

i nigdy nie będę.

 

Pokora jest sztuką,

której się wciąż uczę.

Wybujałe ambicje

dla niej kiedyś rzucę.

 

Bo czy najważniejsze jest,

by być na świeczniku… ?

Wielkie rzeczy można

też robić po cichu.

 

Smutek

Smutek jest biały,

jak płatki śniegu

albo też mętny,

jak woda przy brzegu.

Przejrzysty, jak kryształ

czasem bywa

i jak łza,

co z oka spływa.

Smutek jest zimny,

jak wiatr szalony.

Na szczęście nie jest

nieskończony.

 

Cisza

Bezgłośnie pada

na ziemię śnieg

i liść przepływa

na drugi brzeg.

Ptak fruwa cicho

po niebie, wysoko.

I łzę bezgłośnie

gubi ludzkie oko.

Świat pełny jest

tajemniczej ciszy…

Musisz wypatrzyć,

czego nie słyszysz.

 

Jutro

Odkładam na przyszłość…

tamto, to i owo.

Dziś wciąż po staremu,

jutro już na nowo.

 

Mijają lata

młodości bezpowrotnie.

A ja kocham i żyję

ciągle przelotnie.

 

Kolejne dzisiaj

udało mi się przeżyć.

Aż skóra cierpnie,

że jutra może nie być.

 

Powrót syna marnotrawnego

Zainwestowałeś we mnie

wszystko, co miałeś.

Nie ułatwiałem Ci życia,

a wciąż przy mnie trwałeś.

Nie udało mi się Ciebie

do mnie zniechęcić.

Wybaczałeś, chociaż

wymazałem Cię z pamięci.

Dzisiaj po latach wróciłem

i choć się nie odzywałeś…

w Twoich ramionach poczułem,

że mnie od zawsze kochałeś.

 

Modlitwa w cierpieniu

Nie zawsze jest wszystko

pięknie i cacy.

Tak łatwo się czasem

pogrążyć w rozpaczy.

 

Są chwile, w których

nie jest do śmiechu.

Gdy zamiast nadziei,

ból jest w człowieku.

 

Niczego więcej

dodawać nie trzeba…

bo krzyż Twój z chwil tych,

a już nie z drzewa.

 

Chrystusie Królu

Miałeś mieć koronę

piękną i złotą.

Po co Ci cierniowa

korona, po co?

 

Miałeś mieć berło

i tron mieć miałeś.

Czy o tym wszystkim

już zapomniałeś?

 

Dziś patrzę na krzyż Twój,

Chrystusie Królu.

Królestwo miłości

rodzi się w bólu.

 

Z wiekiem

Nie bójmy się lat,

które przemijają.

To one nam przecież

mądrości dodają.

 

Nie od razu jabłoń,

owoce wydaje.

Miłość także z wiekiem

dojrzała się staje.

 

Wiele rzeczy w życiu

przychodzi z wiekiem.

Człowiek cały czas

uczy się, być Człowiekiem.

 

Opamiętanie

Najtrudniej zapomnieć o sobie.

Łatwo o innych zapomnieć.

Dzięki Ci Jezu, że jeszcze

masz siłę mi z krzyża przypomnieć.

 

Kiedyś zbyłam Ciebie milczeniem.

Nie odwzajemniłam Twego uśmiechu.

Myślałam, że nie byłeś przy mnie…

A Ty byłeś w drugim człowieku.

 

Oczywiście

Kąciki ust opadły,

jak jesienne liście.

A Ty mi dajesz wiosnę

i uśmiech oczywiście.

Długie dni, krótsze noce,

potrzebujących ludzi…

by to, co we mnie piękne

mogło się obudzić.

 

Serce grzesznika

Pochylasz się Boże

nad sercem grzesznika

i głaszczesz jego duszę.

Może dlatego

właśnie mój Boże…

czasami zgrzeszyć muszę.

I może dlatego

po drodze się gubię…

że kocham Cię i lubię.

 

Spowiedź

Jakie to proste.

Wiesz o mnie wszystko.

Nie tylko imię znasz,

również nazwisko.

 

Umiesz zapomnieć

i łzy wysuszyć.

Widzisz dokładnie,

co dzieje się w duszy.

 

Nikt nie obrzucał

mnie kamieniami.

Zostaliśmy tutaj

zupełnie sami.

 

Prośba

Nie proszę o wiarę,

co góry przenosi.

Niech góry będą

na swoim miejscu.

 

Proszę o wiarę,

która trwa wiecznie.

Promień nadziei

i miłość w sercu.

 

Na modlitwie

Na me słabości

i narzekania,

daj mi mój Boże

pogodę ducha.

 

A kiedy deszcz

dzwoni o szyby,

pozwól się w jego

melodię wsłuchać.

 

Pogódź ze światem

i samą sobą…

gdy na modlitwie

przebywam z Tobą.

 

Bez obaw

Wybaczyłeś mi Boże

i ja sobie wybaczę.

Poszłam wtedy złą drogą.

Teraz zrobię inaczej.

Będę mogła bez obaw

spojrzeć w lustro na ścianie.

I zobaczyć, jak bardzo

zmienia mnie Twe kochanie.

 

Prawo do głosu

Ocal mą poezję

od kurzu i szuflady.

A mą duszę Boże,

ocal od żenady.

Bym nie bała się prawdy

ani siwych włosów.

I byś przy mnie zawsze

miał prawo do głosu.

 

Święcone jajeczko

Przy świątecznym stole

proszę Ciebie Panie,

o wielki rozsądek

i umiarkowanie.

 

Wielkanocna baba

pulchna i pękata.

Co tu dużo gadać…

Ja nie chcę być taka.

 

Pozwól się więc oprzeć

mazurkom, szyneczkom.

A spożyć skromniutko

święcone jajeczko.

 

Ojczyzna

Ojczyzna to dom.

Rodzina i bliscy.

To polski język,

język ojczysty.

Bocianie gniazda

co roku na wiosnę.

I co bolesne,

i co radosne.

To dla mnie sernik

domowy do kawy.

I nasze zwykłe

Polaków sprawy.

 

Ziemia śląska

Kocham ziemię śląską,

tu moje korzenie.

Znam prawie wszystkie

- blaski jej i cienie.

 

Tu się z Tobą podzielą,

ostatnią kromką chleba.

A śląską gwarą

szumią nawet drzewa.

 

Kocham tę ziemię,

choć wśród traw i liści…

nieraz bieda

piszczy.

 

Gliwice

Zegar wybił

dwunastą.

Wyszłam

na miasto.

W słońcu błyszczą się

odnowione

wieżyczki.

Dach ratusza

pełen gwaru

gołębi.

A nocą…

- na Starówce

latarnie,

jak gwiazdy

migocą.

Gliwice – Moje Miasto…

tu się urodziłam,

żyję,

a w dalekiej

przyszłości…

gdzieś tu

w grobie złożą

moje stare

kości…

 

Nie było miejsca

Jesteś w obłoku,

gdy w moich myślach…

pytań rodzi się mnóstwo.

Czasem bym chciała,

jak Tomasz Cię dotknąć.

I przestać gadać z pustką.

Dlaczego nie jesteś

tutaj na ziemi?

Dlaczego jesteś w niebie?

Może dlatego,

że na tej ziemi…

Nie było miejsca dla Ciebie.

 

Uskrzydlone modlitwy

Uskrzydlone modlitwy

do nieba się unoszą.

Ludzie za coś dziękują,

przepraszają, o coś proszą.

 

Uskrzydlone modlitwy

piórem wiary pisane.

A łzy szczęścia i smutku

służą w nich za atrament.

 

Droga

Wzdychałam do Boga.

A Bóg me westchnienia

raczył wszystkie zmienić

- w wyrzuty sumienia.

 

Wzdychałam, by zabrał

moje słabości.

A On mi drogę

wskazał do świętości.

 

Wielka i mała

Nie zaschnie tusz w drukarce…

Powstaną nowe wiersze.

A ja z łezką w oku

- wspominam te pierwsze.

 

W gąszczu ortografii

i gramatyki…

Przemierzałam wzdłuż

i wszerz – słowniki.

 

Czasami z wielkiej ciszy,

myśl się zrodziła.

Potem jeszcze długo,

po głowie krążyła…

 

Nie dla mnie zaszczyty,

nie dla mnie chwała.

Poezja jest wielka

- ja jestem mała.

 

Ławka Pana Juliana

Brzydkie kaczątka

będą kiedyś łabędziami…

A proste rymowanki

- pięknymi wierszami.

 

Ktoś w poezji stawia

pierwsze kroki…

I nieraz przeżywa

zawód głęboki.

 

Drogi Panie Tuwim,

usiadłabym obok Pana…

lecz nie wiem czy ta ławka

nie jest zarezerwowana.

 

Wiersz

Czuję Wiersz w powietrzu…

więc oddycham śmiało.

Tak mi Ciebie Mój Najdroższy

- brakowało.

 

Na łące zwrotek…

zdania rozkwitły.

Ty nie jesteś biały…

A taki błękitny.

Dusza poety

 

Chwile uniesienia

i chwile rozpaczy…

- To wszystko w wierszach

możesz zobaczyć.

 

Kiedy spojrzysz w głąb

każdego wyrazu…

- Przed oczami przemknie

tysiące obrazów.

 

A gdy na chwilę

zamkniesz powieki…

- Dostrzeżesz w sobie

duszę poety.

 

Wielkanocne natchnienie

W wiosennych baziach,

milczących kamieniach

i w śpiewie ptaków

szukam natchnienia.

 

W ziarenkach piasku

i w grudkach ziemi.

W nadziei na to,

że można coś zmienić.

 

Przy drodze stoją

dwie deski zbite.

To zmartwychwstanie jest

i życie.

 

10 kwietnia 2010

Tyle już blizn

na Twym ciele Ojczyzno.

I ta rana

kiedyś stanie się blizną.

Teraz płaczesz,

bo las nad Smoleńskiem

długo jeszcze

będzie pachnieć nieszczęściem.

Czas, by zmienić

coś na Wiejskiej w parlamencie.

By na zgodę

podać sobie ręce.

 

A kiedy

A kiedy odejdę

na dobre, na zawsze.

Nie tak na niby,

by zaraz wrócić…

Pomódlcie się wtedy

gorąco za mnie,

bo nie chcę zbłaźnić się,

ani wygłupić.

Pomódlcie się wtedy

gorąco za mnie,

bo wszystko inne

będzie zbyteczne.

Pomódlcie się proszę,

bo kocham życie.

Pomódlcie się dla mnie

o życie wieczne.

 

Pytania

Kiedy byłam mała,

zadawałam pytania.

Już dawno wyrosłam…

z ich zadawania.

 

Tysiące pytań roi się

w mej głowie…

na które nikt

nie odpowie.

 

Ile to razy pytałeś:

Dlaczego?

Patrząc bezsilnie

na ziemię i w niebo.

 

Nie potrafiłam

Ci odpowiedzieć.

Może po prostu…

lepiej nie wiedzieć.

 

I gdzieś

Co po mnie zostanie?

Romantyzm i rymy.

A może coś więcej,

Boże mój jedyny?

Może zostanie

w czyjejś pamięci

garstka dobrych czynów,

a nie tylko chęci.

I gdzieś aureola

na ziemi zostanie…

na którą nie zdążyłam

zasłużyć Panie.

 

Brzoza

Brzoza żółtym pyłem,

nos przypudrowała.

I trochę tego pyłu

po ziemi rozsypała.

 

Podniosła dumnie głowę.

Spojrzała na nas z góry.

Umyła włosy deszczem

- z przelatującej chmury.

 

W kory biel ubrana,

pięknie wystrojona…

Czeka, by ją wiatr

wziął w swoje ramiona.

 

Tęsknota

O świcie wszystko

wygląda inaczej.

Wszystkie łzy wyschły

i już nie płaczę.

Jak zapach kwiatów

nadzieję wdycham.

Jestem widoczna…

to znowu znikam.

Mogę być lekka,

jak skrzydła motyla.

I taka ciężka,

jak smutku chwila.

Po co mi jednak

to przebranie?

Chcę być tym wszystkim…

co zwie się kochaniem.

 

Dar

Miłość jest pochodnią,

co wskazuje drogę.

I wygodnym butem,

gdy już iść nie mogę.

 

Jest mądrą książką,

w której wszystkie zdania

złożone są tylko

z samego kochania.

 

Dla niej warto żyć

i dla niej się trudzić.

Pięknym darem jest

Boga dla ludzi.

 

Piękno

On był brzydki i ona

nie grzeszyła urodą.

Ale byli bardzo

szczęśliwi ze sobą.

 

Kochali się mocno

i z serca całego.

Piękno było w nich,

właśnie dlatego.

 

Na zawsze

Czego rozumem

pojąć nie umiem…

Sercem ogarniam,

choć nie rozumiem.

 

I czuję w piersi

najmniejsze drgnienie.

Czy to jest miłość,

czy to westchnienie…

 

Welon, jak sufit

biały o świcie…

jeśli to miłość

na całe życie.

Przy Tobie

Wspólne słońca wschody

i słońca zachody…

Miłość, która nigdy

nie wychodzi z mody.

Nie tak dawno temu

w jedno połączyła.

Zmieniła nam życie…

nas samych zmieniła.

Na obrączkach rysy

- z trudu oraz pracy.

One świadczą o tym…

co kochanie znaczy.

Przy Tobie pięknieję…

jak róża rozkwitam.

Wiem, że mnie kochasz…

więc już nie pytam.

 

Na wieki

Nie kocha się za coś,

a mimo wszystko.

W niebo lecą iskry…

Miłość to ognisko.

 

Siedzisz i się grzejesz,

pieczesz w nim kiełbaski.

Miłość to życia

cienie i blaski.

 

I kiedy ostatni raz

zamkniesz powieki…

Ona będzie z Tobą,

będzie na wieki.

 

Anioł

Klon kwieciem sypie,

choć nie Boże Ciało.

Na szarym chodniku,

aż pozieleniało…

 

Przez konary drzew,

słońce się przedziera.

Pewnie Anioł w niebie

szuka przyjaciela…

Święci z witraży

Święci patrzą na mnie

ze swoich witraży.

A w promieniach słońca

bardzo im do twarzy.

 

Wiele szans w mym życiu…

po prostu zmarnowałam.

Za mało jeszcze byłam.

Za mało kochałam.

 

Moja wina, moja…

Łzy wycieram ukradkiem.

Nikt nie rodzi się świętym,

nie jest nim przypadkiem.

 

Chciałabym

Chciałabym, by chcieć

znaczyło móc.

I by dobre słowa

wychodziły z ust.

Dzięki ludziom być

bliżej Boga.

I nie czynić zła,

żeby nie żałować.

W wierze wciąż wzrastać,

bo jestem za mała

na to wszystko…

czego bym chciała.

 

Uśmiech

Być wiosną w zimie

nie jest łatwo.

I lampą, która

daje światło.

Jest tyle wiosny,

światła w uśmiechu…

by dostrzec Boga

w drugim człowieku.

 

Prawda

Zamkniecie mi usta.

I to mnie nie złamie.

Bo prawda jest w ciszy,

która nie kłamie.

Jest w źródle, w którym

przeglądać się mogę.

Sam Bóg jest prawdą,

a ja chcę być z Bogiem.

 

Maleńka chwila

Przepraszam za gafy

i moje wpadki.

Za wszystko, czego

nic zmienić nie może.

 

Za to, że czasem

kłócę się z ludźmi.

A zdarza się nawet,

że z Tobą Boże.

 

Dziękuję za każdą

maleńką chwilę…

kiedy skruszona się

w piersi biję.

 

Dobro i zło

Jestem piękna przez dobro,

które mi dałeś.

I podobna do Ciebie,

jak tego chciałeś.

Lecz, gdy zło przejdzie

przez me życie wichurą…

Nie chcę być Boże

Twoją karykaturą.

 

Góra Tabor

Każdy ma swoją Górę Tabor

i może doznać przemienienia.

Lecz nie wystarczą dobre chęci,

same modlitwy, czy westchnienia.

Każdy ma swoją Górę Tabor,

na którą wspina się pomału.

A może warto zacząć wspinaczkę…

od czegoś na kształt konfesjonału.

Album ze zdjęciami

Nie prosiłam się o jesień.

Ona przyszła sama.

Deszczem liści kolorowych

i bólem w kolanach.

 

Smutkiem w oczach, bo tak szybko

wszystkim czas ucieka.

Piękną młodość każdy kocha,

starości nie czeka.

 

A w albumie ze zdjęciami

już pożółkły zdjęcia.

Wezmę z życia jeszcze wszystko

to, co jest do wzięcia.

 

Codzienność

Z bogacza możesz

stać się żebrakiem.

Śmiejesz się dzisiaj,

jutro zapłaczesz.

 

Życie nieczęsto

po głowie głaszcze.

Nic nie jest dane

nam raz na zawsze.

 

W połowie

W jeziorze parami

pływają łabędzie.

Kiedy zwątpię w miłość,

wtedy mnie ubędzie.

 

Niby słońce to samo

zaświeci nad głową.

A ja tylko w połowie…

w połowie będę sobą.

W sam raz

W sam raz mnie kochaj.

Kochaj na miarę

serca, które wciąż

nie jest za stare.

 

A nie narzekaj,

że sił za mało.

Starość nadeszła.

I tak być miało.

 

Jesienią życia

kochaj mnie właśnie.

I nawet kiedy

namiętność zgaśnie.

 

Świątek

Co mnie nie zwali z nóg,

jedynie wzmocnić może.

Myślę, wpatrzona w świątek

stojący przy drodze.

Myślę, wpatrzona w świątek

spowity mgłą senną…

że Bóg mnie nie opuści

i zawsze jest ze mną.

 

Nostalgia

Nostalgia mnie ogarnia

niekłamana.

Nikt w Londynie nie ma oczu,

jak mama.

 

Wspólna Wigilia

- na nią cieszę się co roku…

gdy pierwsza gwiazda

zaświeci w mroku.

 

Płatek śniegu

Kiedyś byłam inna…

Kiedyś byłam sobą.

Płatek śniegu na ustach:

„Podzieliłam się z Tobą”.

 

Pocałunki na mrozie

rozgrzewały nam usta.

Byłam pełna miłości,

dzisiaj jestem pusta.

 

Tyle lat minęło…

Były mroźne zimy.

Płatek śniegu na ustach:

„Jeszcze się zobaczymy”.

Wstęp do autobiografii

Nie ma prawdy,

która drugie ma dno.

Kocham dobro,

choć pociąga mnie zło.

 

Wierzę w Boga.

Jeszcze nie do końca.

Jestem letnia.

Nie zimna, nie gorąca.

 

Z każdym dniem

przemija cząstka mnie.

Niby wiem,

a nie wiem, czego chcę.

 

Schody

Listopad przyszedł

i pierwsze chłody.

A gdzie nie spojrzę…

wszędzie są schody.

 

Pokryte szronem,

w słońcu się mienią

i kuszą wszystkich

późną jesienią.

 

Ostatni liść

został na drzewie.

Dokąd prowadzą?

Tego nikt nie wie.

 

Pamiętnik

Rozmyte litery

w moim pamiętniku,

który leży w pudle

na górze, na strychu.

 

Łzy pierwszej miłości,

no i niespełnionej…

po trzydziestu latach

są tak samo słone.

 

Czy to była prawda,

czy tylko się śniło?

Lepiej niespełniona,

niżby jej nie było.

 

O nas

Szare niebo,

żółte liście,

słone łzy na liściach…

To nie jesień

nas skłóciła,

choć smutna i dżdżysta.

Słowa w złości

powiedziane,

potem ciche dni…

To nie jesień

nas skłóciła,

to po prostu my.

 

Wspomnienia

Liście na drzewach

w złocie, czerwieni…

Jesienią pachną

chryzantemy.

 

Znicze pamięci

płoną na grobach

tych, co odeszli

do Pana Boga.

 

I ożywają

w ciepłych płomieniach…

najcudowniejsze

o nich wspomnienia.

 

Na nowo

Wciąż serca drżeniem,

tęsknoty szumem

poruszasz we mnie

najczulszą strunę.

Swą obecnością

i czułym gestem

sprawiasz, że ciągle

na nowo jestem.

 

Ławeczka

To było tak niedawno.

Wydaje się, że wczoraj…

Nie jestem jeszcze stara,

ale już też niemłoda.

Nasza ławeczka w parku

pod kwitnącym kasztanem.

Nieśmiały pocałunek,

Twój wyjazd i rozstanie.

Co było między nami

minęło i nie wróci.

Cieszy mnie wiele rzeczy,

lecz to ma prawo smucić.

Śniegu na lekarstwo

Śniegu na lekarstwo,

choć to przecież święta.

Urodziła w stajni

Maryja Panienka.

Nie ma co narzekać,

że brakuje bieli.

Kiedy Matka Bogu

w twardym żłobie ścieli.

Mamy dach nad głową,

na stołach pyszności.

A Bóg zszedł na ziemię

do nas z wysokości.

 

Betlejemska gwiazda

Wigilijny wieczór

ktoś zakończył kłótnią.

A małemu Bogu

jest w stajence smutno.

Jakże tu wesołe

kolędy Mu śpiewać?

Gdy w niejednym domu

zabrakło dziś chleba.

Jeśli z samotności

komuś serce pęka.

I zapomniał może…

po co są te święta.

Betlejemska gwiazda

jasno świeci w nocy.

Bóg się nam narodził,

czas otworzyć oczy.

 

Bez happy endu

Mieli żyć długo

i szczęśliwie,

lecz tak w połowie

im nie wyszło.

Szara codzienność

ich pokonała.

Razem nie chcieli

patrzeć w przyszłość.

No i rozstali się

bez żalu,

gdy drzewa liście

utraciły.

Choć trudno było

im bez siebie…

na wspólne życie

zabrakło siły.

Bezsenne noce

Bezsenne noce

czarne, jak kawa.

I odrobinę

natchnione.

Może kolejny

wiersz by nie powstał,

gdyby nie cisza

i one.

 

Na starość

Rozumiemy się bez słowa.

Stary zegar czas odmierza.

A my sobie tak żyjemy

od pacierza do pacierza.

 

Od pacierza do pacierza,

od rana do wieczora.

Chociaż czasem niedomagasz.

Ja niekiedy jestem chora.

 

A my sobie tak żyjemy,

ciesząc się na starość ciszą.

I jesteśmy szczęśliwcami,

bo szczęśliwi lat nie liczą.

 

Drzwi do sukcesu

Wąskie drzwi do sukcesu

każdy z nas chce otworzyć.

Zdobywają je szturmem

ludzie starsi i młodzi.

Nikt nie martwi się zbytnio

tym, że nawet przypadkiem

może zdeptać po drodze

sąsiada, czy sąsiadkę.

Błędy młodości

Kiedyś byliśmy młodzi.

Świat leżał u naszych stóp.

Czas wciąż uczył pokory

tak, że brakło nam słów.

Pory roku mijały,

z nimi kolejne lata.

To świat nas odmienił,

nie zmieniliśmy świata.

Mieliśmy wielkie plany,

lecz zaledwie szczęścia łut.

Zapomnieliśmy o Bogu,

a zadecydował Bóg.

 

Miejsce na ziemi

Za tym krajem

tęsknił Chopin z daleka,

choć do końca

tu nikt nie wie, co go czeka.

To nie raj

w samym środku Europy.

Tu, jak wszędzie

są problemy i kłopoty.

Lecz na dłużej

stąd nigdzie nie wyruszę…

bo w tym kraju

wciąż mam serce i duszę.

 

Ja

Nie jestem głupia,

choć ciut naiwna.

I romantyczna taka…

Nie patrzcie jednak

na mnie Kochani,

jak na jakiegoś cudaka.

Na emeryturze

W wiśniowym sadzie

siądę pod drzewem,

kiedy już będę

emerytem.

 

Będę podziwiać

zachody słońca.

A słodko jeszcze

spać bladym świtem.

 

Rano przy kawie

włosy w nieładzie…

Ty będziesz ze mną

w wiśniowym sadzie.

 

Polski emeryt

Żyję na pół gwizdka,

na pół gwizdka kocham.

Przestałem być dawno

na pełnych obrotach.

Często odpoczywam,

bo wciąż pod wiatr idę.

Polska rzeczywistość

nie dodaje skrzydeł.

 

W ostatniej godzinie

Wszystko przemija.

I moje życie,

jak noc dniu kiedyś

ustąpi.

Może zaświeci

nade mną słońce

albo deszcz będzie

siąpić.

Nie chcę paniki,

ani lamentów

w ostatniej życia

godzinie.

Wystarczy mi łza,

która leniwie

po Twym policzku

spłynie.

 

Uśmiech przez łzy

Jeśli nie może pokochać,

niech mnie Twe serce polubi.

Jak pierwszy wiosenny powiew,

poezję i innych ludzi.

Jak księżyc i gwiazdy nocą,

rześki smak kawy nad ranem.

Jeśli nie może pokochać,

choć jest przeze mnie kochane.

 

Przebudzenie

Sen o raju…

Ktoś zbudził mnie ze snu.

Jakże mam sobą być?

Być teraz i tu.

Sił, jakby mniej.

Nadzieja zbladła już.

A w samym tyle

pozostał Anioł Stróż.

Ogarnia mnie smutek,

a czasami złość.

Lecz kocham życie

i nigdy nie mam dość.

 

Sens

Chyba zagrzeję tu

miejsce na dłużej.

Jestem ciekawa.

To tkwi w mej naturze.

Uczę się siebie

i innych się uczę.

Jedynie przypuszczam,

a wiedzieć muszę.

Wieczorem dzień znów

spotka się z nocą.

Dla kogo żyjemy?

Dla kogo i po co?

Scenariusz

Życie scenariusz pisze.
Tęsknoty łzą i smutkiem.
Bo chociaż coraz dłuższe,
wydaje się zbyt krótkie.
Jesteśmy na granicy.
Granicy zła i dobra.
Życie scenariusz pisze
każdemu z nas z osobna.
Zacznijmy wiosną myśleć.
Już wiosną o jesieni.
Życie scenariusz pisze,
który możemy zmienić.
 
Ułamek sekundy

Sekundy nic nie znaczą.

Wydawać by się mogło...

Z chwil małych czas się składa.

A czas to wielkie dobro.

 

Kiedy przyjdziesz za późno,

role będą rozdane.

Liczy się każda chwila.

I sekundy ułamek.

 

Wola Boża

Jeśli Bóg zechce,

jutro też będę.

Jak wczoraj byłam.

I jestem dzisiaj.

 

Jeśli nie zechce

następne wiersze,

napisze za mnie

już tylko cisza.

W deszczu
 
Jesień deszczem zmyła
wszystkie szyby w oknach.
A ja chciałam tylko...
miłość w deszczu spotkać.
 
Kochałeś na próbę
i jedynie trochę.
Byłam sobą przedtem,
lecz już nigdy potem.
 

Cisza

Im bliżej Ciebie,

tym więcej mnie.

Im Ciebie dalej,

tym już mnie mniej.

Ty jesteś słowem,

to ciszą znów.

Tam, gdzie jest Miłość…

nie trzeba słów.

 

Przed laty

A wiatr beztrosko wieje

od wschodu lub zachodu.

„Hulaj duszo, piekła nie ma”.

Wydaje się za młodu.

 

Na starość grzechy ciążą,

samotność też doskwiera.

Przed laty na Golgotę

zawiodłem przyjaciela.

Krzyż
 
Radość ze smutkiem
miesza się w mej duszy...
Każdy ma swój krzyż,
który nieść musi.
Dużo szczęścia w nas,
nie mniej niż cierpienia.
Każdy ma swój krzyż
od urodzenia.
 

Po trosze

Przełykam gorzkie łzy,

a z nimi ślinę.

Z każdym kolejnym dniem

po trosze ginę.

Ginę w półprawdach,

szarości odcieniach.

Choć żyję tutaj…

naprawdę mnie nie ma.

Modlę się do Boga,

który jest mą siłą.

Dlaczego więc żyję,

jakby Go nie było…?

 

Wiosną

Młodość skrzydeł dodaje,

a starość odbiera.

Z wiatrem, czy też pod wiatr

żyć pozwala nadzieja.

Wiosną uśmiech promienny

maluje na twarzach.

"Jakież życie jest piękne".

Zdaje się powtarzać.

W Ogrodzie Oliwnym
O czym myślałeś
w Ogrodzie Oliwnym?
Gdy krew na twarzy
złączyła się z potem.
Może, że wielka
miłość do ludzi...
zawiedzie Cię wkrótce
wprost na Golgotę.
A wszystko Jezu,
co jeszcze Cię czeka...
W sam raz dla Boga jest
lecz nie człowieka.
 
A jeśli
A jeśli miłość,
to na całe życie.
Choć pewnie daleko
jej do ideału.
Zestarzeć się wspólnie.
I trzymać za ręce.
Nawet, gdy koniec
zbliża się pomału.
 
Za Tobą
Wierzę, że patrzysz na mnie z góry
tym swoim zatroskanym wzrokiem.
Kiedyś i ja podążę za Tobą...
bo Ty nie możesz już przyjść z powrotem.
 
Małżeński kryzys
Wciąż czułe spojrzenia,
ust naszych aksamit.
Staramy się kochać.
Ale, czy kochamy?
 
Staramy się kochać,
mimo licznych kłótni.
Mieliśmy się cieszyć,
a jesteśmy smutni.
 
Tęsknimy za nami
przed kilkoma laty.
Gdy byliśmy biedni,
lecz w miłość bogaci.
Zapowiedzi
A młodzi dali
na zapowiedzi.
Pan Bóg pozwolił
im snuć wspólne plany.
Przed księdzem stali,
wpatrzeni w siebie.
I tak niezmiennie
w sobie zakochani.
 
Rozważania Wielkiego Piątku
Prawdziwe uczucie
nie boi się burzy.
Nie boi się przeszkód,
nie boi niczego.
 
Prawdziwe uczucie
po stokroć przebacza.
Nie robi wyrzutów,
nie pyta dlaczego.
 
Prawdziwe uczucie
wzrastało w człowieku.
Aż w Bogu dojrzało
do wielkiej swej roli.
 
Prawdziwe uczucie
zawisło na krzyżu.
A krzyż na Golgocie
wśród dwóch innych stoi.
 
Bez słów
W głowie mam zamęt,
w sercu pustkę.
Jestem od środka
wypalona.
Ty nie czekając,
aż się odezwę...
Krzyż wziąłeś mój
na Swe ramiona.
Nie w porę
Gdybym spotkała Cię wcześniej,
jakieś dwadzieścia lat temu...
Mogłaby być z nas para,
bo trudno jest samemu.
 
Ale spotkałam jesienią.
No cóż, zupełnie nie w porę.
Gdy serce już nawala...
a zmarszczki na mym czole.
 
Ciężkie czasy
Chodził ksiądz po kolędzie,
by obwieścić nowinę.
Że najwyższa już pora
cieszyć się Bożym Synem.
Chodził ksiądz po kolędzie.
Ciężkie czasy nastały.
Ludzie mu nie otwarli,
bo zabrakło im wiary.
 
Modlitwa na Zesłanie Ducha Świętego
Przed wszystkim, co złe
uchowaj Boże.
Ojcowskim płaszczem
troskliwie otul.
I ześlij na nas
Swojego Ducha.
By zapanował
na ziemi pokój.
 
Więcej
Na niebie błękit...
od lat ten sam.
Wciąż jestem sobą,
choć mało mam.
 
Nie sięgnę nocą
na niebie gwiazd.
Dostałam więcej.
Bóg dał mi czas.
Życie
 
Życie to ciągłe szukanie
sensu, drogi i szczęścia.
Siebie, ludzi i Boga
w czasie i różnych miejscach.
Życie to odnajdywanie
wszystkiego po kolei.
Oddech i serca bicie.
I jeszcze łyk nadziei.
Na to, że się nie kończy.
Ale po prostu zmienia.
Nie powiem więc nigdy żegnaj.
A powiem do widzenia.
 
Na wyrost
Chociaż często przerasta
mnie jedno czy drugie...
Życie będzie już zawsze,
będzie wielkim cudem.
 
Dobry Bóg dał mi życie,
wiarę, nadzieję, miłość.
Żebym mogła wciąż rosnąć...
dał mi wszystko na wyrost.
 
Znieczulica
Mam zatyczki w uszach
i klapki na oczach.
Nie chcę się narażać,
choć mówię, że kocham.
Nie chcę widzieć zła,
które się panoszy.
Więc po co Bóg dał mi
serce, duszę, oczy?!
Czubek mego nosa
to już dla mnie wszystko.
A chciałam być dobrą,
dobrą katoliczką...
 
Świat
Świat się przewrócił
do góry nogami.
Na naszych oczach,
lecz nie ot tak.
 
Wciąż mniej w nas ciepła
i życzliwości.
A dzika agresja
lub blady strach.
 
Świat się przewrócił
do góry nogami.
A kto jest winny,
jak nie my sami...?
W milczeniu
Pragnę żyć i mieszkać w spokoju.
Spraw, by marzenia się me ziściły.
Nie każ mi modlić się za mych wrogów,
bo to jest ponad moje siły.
 
Nie zmienię świata w pojedynkę.
Już się poddałam. Co zrobić? Nie wiem.
Klęczę przed Tobą, a Ty milczysz.
W milczeniu cierpiąc na krzyża drzewie...
 
Tylko
Choć dwoję się i troję...
wcale z miejsca nie ruszam.
A przecież pragnie tego
i ciało me, i dusza.
 
Mimo, że jestem sobą
niesmak zostaje w ustach.
Wciąż do połowy pełna...
a od połowy pusta.
 
Wolnością zachłyśnięta,
zbieram resztki rozsądku.
Miałam być solą ziemi...
Jestem tylko w porządku.
 
Ciąg dalszy
Siądę wygodnie
w swoim fotelu.
Wstecz nie popatrzę,
ale do przodu.
Pobujam się w nim
wprost do wieczności.
Z nadzieją w sercu
zasnę i Bogu.
A kiedy będę
po drugiej stronie...
Dam Wam znać Drodzy,
że to nie koniec.
Zaduma
Jesienna szaruga...
Przyprószyło śniegiem.
Ciągle nie mam czasu.
Wszystko robię biegiem.
 
Już wiele okazji
przeszło koło nosa.
Niedawno w sandałach,
a dzisiaj w kaloszach.
 
Ledwo się obejrzę,
a zrobi się smutno...
Że z młodej dziewczyny
stanę się staruszką.

Najpóźniej jutro
Mgła nad ziemią biała,
jak poranne mleko.
Znowu słowa będą
droczyć się z poetą.
Poeta zaś będzie
słowa trzymać krótko...
By wiersz powstał dzisiaj,
a najpóźniej jutro.

Źródło
Wątła moja wiara,
moja wiara krucha...
Ciągle więcej mówię,
aniżeli słucham.
 
Ciągle więcej mówię,
aniżeli robię.
Nie myślę o innych,
a tylko o sobie.
 
Przy źródełku leży
wciąż pełno kamieni.
Mogę być kamieniem
lub w źródło się zmienić.
Pogodna jesień
Liść za liściem z drzewa spada
- żółty i czerwony.
Już nie uda nam się nigdy...
młodości dogonić.
 
Liść za liściem z drzewa spada.
A my duchem młodzi.
Więc ta jesień, jak poprzednia
nikomu nie szkodzi.
 
Każdy wiek ma swoje prawa
i swoje uroki.
Nie marnujmy sił i życia,
by na czas się boczyć.
 
Bezduszne czasy
Pieniądze i władza
to dziś się liczy.
Biednemu wiatr w oczy
i kielich goryczy.
 
Krzyż zaczął przeszkadzać
i Biblię ktoś zniszczył.
Jak nam się odnaleźć
wśród ruin i zgliszczy?
 
Nie pora na litość
i sentymenty.
Bogaty to żyje,
umiera zaś święty.

Nowy dzień
Cieszę się na nowy dzień,
który Bóg mi daje.
Choć nie sądzę, że problemów
nie przysporzy wcale.

Cieszę się na słońca wschód
i nim się zachwycam.
A piękniejsza chyba jest
jeszcze tylko cisza.
 
Cieszę się na nowy dzień
od świtu do zmroku.
Może dzisiaj to łza szczęścia
zabłyśnie w mym oku.
Zamknięty rozdział
Nie wracam do przeszłości.
Czasu nie cofam wstecz.
Mamy kolejną wiosnę.
To zeszłoroczny śnieg.
 
Wiele zrobiłam nie tak,
a jeszcze więcej źle.
Przeszłości już nie zmienię,
lecz siebie zmienić chcę.
 
Żyję więc dniem dzisiejszym.
Nie rozdrapuję ran.
I jestem wdzięczna Bogu...
Za wszystko to, co mam
 
Nie spieszno
Jakoś nie spieszno Ci było...
wiosną obudzić się we mnie.
Czekałam i lato całe.
Jesienią też daremnie.
 
Nawet bym nie pomyślała,
nie przyszłoby mi do głowy...
Że się obudzisz miłości
w ten długi wieczór zimowy.
 
Rada
Nikt dokładnie tego nie wie,
co mu jest pisane.
Chociaż każdy ma nadzieję,
że wstanie nad ranem.
 
Być kochanym, dawać miłość.
To na życie rada.
I podnosić się wzajemnie,
gdy ktoś z nas upada.
 
Nie żałujmy sobie życia,
bo może być krótkie.
Nie wiadomo komu ile
w życiu latek stuknie.

Na szczycie
Dzisiaj w rękach masz władzę.
Kiedyś nie miałeś nic.
Po drabinie kariery
wspiąłeś się na sam szczyt.

Osiągnąłeś już wszystko.
Dumnie stoisz na szczycie.
Tylko żal, że samotnie
upłynęło to życie.
 
Druga młodość
I znowu chce mi się żyć,
chociaż szron osiadł na włosach.
Jesteś bezpieczną przystanią.
Nie musisz mówić, że kochasz.
 
I znowu chce mi się śmiać.
Jak wtedy, gdy byłam dzieckiem.
Nie musisz mówić, że kochasz...
Bo z Tobą szczęśliwa jestem.

Od czasu do czasu
Wygrzebać się z dołka,
wygrzebałam z trudem.
By się przekonać,
że życie jest cudem.
 
Od czasu do czasu
Bóg mnie doświadcza.
Żebym wiedziała,
że życie to łaska.
                                             
Wiosną
Ze stopionym śniegiem
wszystkie smutki odpłyną.
Znowu spotka się chłopak
ze swoją dziewczyną.
 
Tylko dla nich na chwilę
zegar się zatrzyma...
Gdy w ramiona chłopaka
wtuli się dziewczyna.
 
W parku siądą na ławce
i w promieniach słońca...
On jej miłość przyrzeknie
do samego końca.

Na pewno
Liście z drzew spadają,
jak zawsze jesienią.
Przyjdzie dzień, gdy smutki
w radość się zamienią.
 
Jeszcze wyjdzie słońce,
wiatr chmury rozproszy.
Chociaż teraz z uporem...
wieje prosto w oczy.
                                                 
Sen o zbawieniu
Trzej królowie
podążają za gwiazdą...
aby Bogu
złożyć hołd i pokłony.
 
Niosą z sobą
kosztowne podarunki.
A On zasnął
wielkim smutkiem zmożony.
 
Dzisiaj mirra,
kadzidło, trochę złota...
A w przyszłości
ciernie, krzyż i Golgota.
                                                   
Najlepsza lokata
Ludzie tacy inni,
jacyś tacy radośni.
Już pół zimy minęło,
więc byle do wiosny.
 
Jutro też będzie dzień,
chociaż dziś coś nie wyszło.
Nadzieja to najlepsza
lokata na przyszłość.
                                                        
W blasku fajerwerków
W blasku fajerwerków,
księżyca i gwiazd...
Do Nowego Roku
odliczamy czas.
 
Stare kalendarze
dawno pokrył kurz.
Przeszłość już za nami,
a przyszłość tuż, tuż.
 
Jutro możemy
nawet mniej mieć niż dziś.
I żyć pełnią życia...
bo dla innych żyć.

Na dobre i złe
Nie zawsze bywa
po naszej myśli.
Gdyby tak dało się...
szczęście wyśnić.
 
Wśród burz życiowych
i nawałnicy...
Nasz statek wciąż ma
gdzie zakotwiczyć.
 
Czasem dzban miodu,
to znów goryczy...
Jesteśmy razem
i to się liczy.
                                             
Tęsknota
W woalkę wspomnień
wszystko spowite.
Tęsknota zostaje
na całe życie.
 
Coś się zaczęło,
a coś skończyło.
Do dzisiaj nie wiem...
przyjaźń, czy miłość.
 
Przemija młodość
i kwiaty więdną.
Domyślać się mogę,
lecz nie wiem na pewno.
                                                             
Staruszko
Nie pierwszy już raz
widzę Cię w oknie.
Wciąż masz nadzieję,
że przyjdą bliscy.
 
Bóg się narodził,
a Tobie smutno...
Bo oni jeszcze
ciągle nie przyszli.
                                         
Za oknem i w życiu
Rozpadało się na dobre
za oknem i w życiu.
Widać niebo też łzy leje.
Tyle, że po cichu.
 
Jedna kropla, druga kropla,
trzecia, potem czwarta...
Chwila szczęścia, choć najmniejsza
jest miliony warta.
 
Przyjdzie wiosna i na nowo
wzbudzi w nas nadzieje...
Lecz bez deszczu nic nie wzrośnie,
ani nie dojrzeje.

Bez cukru i mleka
Noc jest czarna, jak kawa
bez cukru i mleka.
Wielką miłość chcę wyśnić,
nie bez przerwy czekać.
 
Proszę bądź dla mnie snem,
najpiękniejszym ze wszystkich.
Zanim wstanie dzień...
taki szary i mglisty.

Na pół etatu
Niebo daleko
jest od tej ziemi.
Wciąż mamy mało
i więcej chcemy.
 
W połowie dobrzy,
w połowie zaś źli...
Przez całe życie
uczymy się żyć.
 
Dalecy sobie,
a bliscy światu...
Jesteśmy ludźmi
na pół etatu.
 
Niewiele
Posłuchaj wiatru w polu
i bicia swego serca.
A nie mów nigdy Bogu:
"Życie to poniewierka".
 
Ciężko jest przetrwać zimę,
lecz wiosna warta tego.
Zawsze masz, jako człowiek
prawo pytać, dlaczego.
 
Wsłuchaj się w oddech dziecka,
na drzewach liści szelest.
Pomyśl wreszcie z wdzięcznością,
że trzeba tak niewiele...
 
W wielkanocny poranek
W wielkanocny poranek
wyglądam oknem.
Radość tej niedzieli
wiedzie przez Golgotę.
Przed krzyżem uciekam,
do krzyża się tulę...
Bo miłość jest szczęściem,
tęsknotą i bólem.
 
Optymistka
Choć nie dane
było mi wybierać...
Nie przypadkiem
żyję tu i teraz.
 
Czasem wchodzę
Panu Bogu w słowo...
bo na starość
już nie jest różowo.
 
Kocham życie
wbrew i mimo wszystko.
Byłam, jestem, będę
optymistką.
 
Przedwiośnie
Pokocham siebie,
pokocham znowu.
Bez żadnych ale,
bez cudzysłowu.
 
Z nogami na ziemi,
głową w obłokach...
wraz z sobą także
innych pokocham.
 
Bo w życiu wszystko
może być proste.
Minęła zima,
mamy przedwiośnie.
 
Nie z tej Ziemi
Błękit nieba
mnie onieśmiela.
I czułość Twoich rąk.
Jakbym była
z innej planety,
jakbym nie była stąd.
 
Ostatnie światła
Kiedyś pogasną
ostatnie światła
i zrobi się całkiem ciemno.
Chciałabym bardzo,
żeby nim zasnę
(w momencie tym) ktoś był ze mną.
Za więzienną bramą
Spłodziłeś syna,
zasadziłeś drzewo.
A dzisiaj zza krat
spoglądasz na niebo.
 
Kupiłeś działkę,
dom ledwie zaczęty.
Stoją i straszą
tylko fundamenty.
 
Nic nie jest, jak przedtem
i takie samo.
Życie jest inne
za więzienną bramą.
 
Matka
Była wielka miłość...
Tylko z Twojej strony.
On szukał przygody,
a nie szukał żony.
 
Dziś pod Twoim sercem
małe serce bije.
Nie dopuścisz nigdy,
by było niczyje.
 
Nie pytaj
Nie pytaj mnie o nic.
Łzy jeszcze nie wyschły...
choć czas ponoć goi rany.
 
Kiedyś zrozumiesz,
zrozumiesz na pewno.
Gdy będziesz, jak ja zakochany.
Bogu Ojcu
Moja wiara jest słaba,
jak gałązka na wietrze.
Muszę jeszcze dorosnąć,
nie dorosłam jeszcze.
 
Nie gniewaj się więc na mnie,
kiedy w Ciebie zwątpię.
Kolejną daj mi szansę
na nasz nowy początek.
 
A gdy w twarz Ci wykrzyczę
wszystkie żale, pretensje...
Weź, jak dobry Ojciec,
weź swe dziecko na ręce.
 
Marzenie ściętej głowy
Polska to kraj bezprawia,
Polska to chory kraj.
A ja bym chciała, żeby
wszystko w nim było naj...
 
Marzenie ściętej głowy.
Pewnie dlatego, że...
Bóg poszedł w zapomnienie.
A nie, że Bóg tak chce.
 
Ksiądz
Ksiądz nie musi być piękny,
czy wszystkim się podobać.
Ma głosić Słowo Boże
i zbliżać nas do Boga.
 
Mądrymi kazaniami
porywać do dobrego.
Dlaczego nie z ambony?!
Ona służy do tego.
 
A kto szuka w kościele
rozrywki, ma pecha.
Bo kościół miejsce święte,
a nie dyskoteka.
 
Pijaku
Wódko pozwól żyć,
raczej mężu pijaku.
Spójrz w oczy swej żony
pełne łez i strachu.
 
I na krzywdę dzieci
popatrz sobie z bliska.
Wszystko jest zbrukane...
Tylko wódka czysta.
Apetyt
Tu wydam stówę,
tam wydam stówkę.
Mam pełną apteczkę,
w lodówce pustkę.
 
W wytartych kapciach
po domu chodzę.
A deski skrzypią
w starej podłodze.
 
Zaś z lustra patrzy
na mnie kobieta.
Nie ta, co kiedyś...
Zupełnie nie ta.
 
Choć czasy młodości
gdzieś się zapodziały...
Apetyt na życie
mam ciągle niemały.

Pogoda dla bogaczy
Pogoda dla bogaczy,
pogoda dla szachrajów...
w naszej pięknej Ojczyźnie,
w tym naszym pięknym kraju.

Kowalski jest Polakiem,
lecz tu się z nim nie liczą.
Dlatego szuka szczęścia,
jak inni zagranicą.

Trudno być patriotą,
gdy w brzuchu z głodu piszczy.
Pogoda dla bogaczy,
biednego można zniszczyć.

Kawałek krzyża
Życie nie jest ciężarem,
chociaż ciągle coś dźwigasz.
W siatkach jakieś sprawunki,
w sercu kawałek krzyża.
 
Życie nie jest ciężarem,
chociaż samo jest ciężkie.
Smak zwycięstwa docenisz,
gdy poniesiesz raz klęskę.
 
Nie trać nigdy nadziei,
wytrzyj chusteczką oczy.
Życie może Cię jeszcze...
może mile zaskoczyć.
 
Filozofia życia
Czasami w siebie wątpię
i myślę, że nie podołam.
Cóż, życie to nie bajka.
A raczej trudna szkoła.
 
Zapomnę więc o upadkach,
bo zapomnieć rzecz prosta.
Zachowam zaś w pamięci...
że się z nich zawsze podniosłam.
Zadra w sercu
Tyle było hałasu,
tyle hałasu o nic.
Została zadra w sercu
i para pustych dłoni.
 
Wesele było huczne,
gości około dwustu.
Sukienka śnieżnobiała.
Czy ładna, to rzecz gustu.
 
Zaczęło się tak pięknie.
Byliśmy z jednej gliny.
Dzisiaj nas nic nie łączy.
Wszystko na pół dzielimy.
 
Miłość się wypaliła,
pozostawiając zgliszcza.
A my dalecy sobie,
dalecy nawet z bliska.
 
Odeszliśmy od Boga.
Dziś pytam Go nieśmiało:
Dlaczego właśnie nas,
dlaczego to spotkało?
 
Pokusa
Człowiek przestał się liczyć,
dzisiaj świat nie zna granic.
A ja nie dam się więcej,
nie dam nikomu zranić.
Choć mi nie jest do śmiechu,
dumnie podnoszę głowę.
Jestem ponad oszczerstwa,
nie dam zranić się słowem.
Jesień jakaś markotna,
wiatr wciąż liście z drzew zrzuca.
Złem na zło nie odpowiem,
choć jest taka pokusa.
 
Na rozstaju
Ptaki odleciały
już do ciepłych krajów.
Nikt mi nie dał skrzydeł...
stoję na rozstaju.
 
Wiatr jesienne liście
zdążył pozamiatać.
Nie chcę szukać szczęścia
aż na krańcu świata.
 
Ptaki wiosną wrócą.
Tęsknota zostanie.
Znowu na rozstaju
będę czekać na nie.
Solidarność
Nie stawiajmy nowych murów,
stańmy ponad podziałami.
Solidarność na sztandarach,
ale już nie między nami.
 
Każdy sobie rzepkę skrobie
(raczej szybko niż pomału).
Wiatr zmian porwał większość z naszych...
z naszych pięknych ideałów.
 
Dziś są równi i równiejsi.
W Polsce rządzą zaś bogaci.
A za wolność to nam biednym,
biednym słono przyszło płacić.
 
Najważniejsze
Przedświąteczne porządki...
Wyprać trzeba dywany,
okna pomyć, kafelki.
Czas jest nieubłagany.
 
W kuchni tyle roboty,
nie wiem w co ręce włożyć.
Jak co roku na święta
będą: barszcz, karp, pierogi.
 
W tym natłoku zajęć,
pośpiechu, ferworze...
Jeszcze o tym zapomnę,
żeś się narodził Boże.
 
Mówią, że
Co tam słychać? Nic nowego,
wszystko po staremu.
Tylko trosk nie chce ubywać,
nie wiadomo czemu.
Kiedyś chciałam świat zwojować...
bardzo dawno temu.
A dziś u mnie nic nowego,
wszystko po staremu.
Wiosna, lato, jesień, zima
i kolejna wiosna...
Nie wiem, co się ze mną stało.
Mówią, że dorosłam.
O życiu
Malarz namalował
swój obraz na płótnie.
A ja piszę wiersze
wesołe i smutne.
 
Rzeźbiarz chwycił dłuto
i stworzył figurę.
A z mymi wierszami
nieraz mi pod górę.
 
Jestem, jaka jestem.
Życie, jak to życie.
Choć czasem uwiera...
O nim wiersze piszę.
 
Tymczasem
Tak mi trudno zebrać myśli
i odzyskać spokój.
Jakbym była obok siebie,
jakbym stała z boku.
 
Rzeczywistość tym, czy owym
często mnie przygniata.
Skąd wziąć siły, by piechotą
wyruszyć do lata?
 
Za oknami chłodem wieje.
Zima już za pasem.
Nie zapomnij o mnie Boże.
I wspieraj tymczasem.
 
Chciałoby się
W życiu różnie bywa,
więc może się zdarzyć...
Raz przyniesie szczęście,
raz łzą spłynie po twarzy.
 
W Sylwestra będziemy
bawić się do rana.
Każda chwila szczęścia
jest przez Boga dana.
 
Jedna chwila szczęścia
niepodobna do drugiej...
Tylko chciałoby się,
żeby trwały dłużej.
Cukrowa wata
Z cukrową watą
na mym języku
powrócił dzieciństwa smak.
A ja bym chciała
beztrosko znowu,
beztrosko zaśmiać się tak.
 
Po ślubie
Mój wyśniony królewicz
po ślubie zmienił się w żabę.
A wiatr za oknem hulał,
łamiąc gałązki słabe.
 
Całuję żabę, całuję.
Szepcząc różne zaklęcia.
A żaba już z powrotem
nie chce zmienić się w księcia.
 
Ale się porobiło...
I któż mi w to dziś uwierzy?!
Że z mojej brzydkiej żaby
był taki piękny królewicz.
 
Wiosno
Na pewno wrócisz
tu ukochana.
Będę na Ciebie
wciąż czekać w oknie.
 
Ty mnie powitasz
czule, jak lubię.
Pierwszym promieniem
słonecznym dotkniesz.
 
Wcale o Tobie
nie zapomniałem.
Jeszcze tęsknota
ciągle łzą błyszczy.
 
Chociaż na chwilę
straciłem z oczu...
miałem Cię w sercu,
miałem na myśli.
Marzenia
A kiedy się znów
obudzą marzenia...
No tak zwyczajnie
lub od niechcenia.
Niech wtedy wstąpią
w nas nowe siły.
Wciąż nie jest za późno,
by się spełniły.
 
Jak niedziela
To były dawne dzieje
i lata bardzo młode.
Kiedy jako żółtodziób
cieszyłem się dowodem.
 
Nie bałem się ryzyka.
Byłem, jak wiatr szalony.
Cóż, miałem swoje wady...
ale i dobre strony.
 
Chociaż się postarzałem
i muszę zwolnić tempo...
Życie jest, jak niedziela.
To dla mnie wielkie święto.
 
Klucz
Wyjdę szczęściu naprzeciw,
wreszcie wyjdę na prostą.
Jeśli się kogoś kocha...
to wtedy skrzydła rosną.
 
Poczuję się, jak motyl.
W dodatku w środku lata.
Dosyć łez wypłakałam,
nie będę więcej płakać.
 
Dosyć łez wypłakałam,
więc ciężar smutku zrzucę.
Znalazłam klucz do raju...
Bo miłość jest tym kluczem.
 
Polsko
Miałaś być mlekiem
i miodem płynąca.
Jesteś krainą
absurdów tysiąca.
 
Polsko tyś piękna,
lecz ciągle cierpiąca.
Bo nikt nie chce zrobić
tu nic do końca.

Nie tylko wielkanocne życzenia
O radości Zmartwychwstania
nie ustępuj smutkom,
że wszystko co piękne
trwa zawsze za krótko.

Że wciąż tyle zła
i tyle niedoli.
A krzyż tak, jak przedtem...
tak i teraz boli.
 
O radości Zmartwychwstania
oświetl drogi ludzkie.
I napełnij sensem życia
wszechobecną pustkę.
 
Tym, co odeszli
Szeleszczą liście,
szumią gałęzie...
Takie, jak przedtem
nic już nie będzie.
 
Takie, jak przedtem
nie będzie już nic.
Każdy z Was kochać
chciał mocno i żyć.
 
Szumią gałęzie,
szeleszczą liście...
Nie ma Was z nami,
a przecież byliście.
 
Za życie
Może znów się potknę
o jakąś przeszkodę.
Ktoś mnie rozczaruje,
na kimś się zawiodę.
 
Snów pięknych na jawie
nie uda sie wyśnić.
I może coś pójdzie
nie po mojej myśli.
 
Na mój widok gwiazdy
na pewno nie zbledną.
Jestem jedną z wielu...
Z wielu jestem jedną.
 
Nie trzeba mi do szczęścia
czerwonego dywanu.
Kocham życie za życie,
wcale nie dla szpanu.
 
Latarnia
Nie będę przejmować się jutrem,
bo dzisiaj dopiero w połowie.
Ani zamartwiać starością,
gdy pierwszy włos siwy na głowie.
 
Nawet najgorsze ciemności
oświetli latarnia księżyca.
Cieszy mnie więc każda chwila,
którą dostałam od życia.
Monolog
Marzenia spowite
w codzienność, jak w mgłę...
Czego naprawdę
tak pragnę i chcę?
 
Miłości, która
przetrwa wszystkie burze.
Własnego Anioła
zwanego Sróżem.
 
Nie muszę robić
zawrotnej kariery.
Za to przyjaciół
mieć wiernych i szczerych.
 
W górskim strumieniu
płynie czysta woda...
Chcę zdrowia dla Bliskich
i sama być zdrowa.
 
Mimo problemów
Niedawno jeszcze
byłam młodziutka,
beztroska i wesoła.
Przed problemami
nie da się uciec.
Trzeba im stawić czoła.
 
Niedawno jeszcze
wiosna w mym sercu
trwała i przez rok cały.
Chwile zwykłego,
ludzkiego szczęścia
też jakby dłużej trwały.
 
Dzisiaj niejedna
przybyła zmarszczka,
a włosy posiwiały.
Mimo problemów
świat się nie kończy.
I może być wspaniały.
 
Po samiutki kres
Żyj bez pośpiechu
i nie byle jak.
Otwórz swe oczy
- dwa okna na świat.
Kochaj całym sercem
po samiutki kres.
Drugiej takiej szansy
już nie będziesz mieć.
 
Jak bociany
Modlitwa była w nas
i była w nas tęsknota.
Myślę, że można tak...
w niewoli tylko kochać.
Modlitwa była w nas,
mieliśmy o co prosić.
Głód nam nadzieję kradł,
a bieda kłuła w oczy.
Dziś, jak bociany wiosną
wróciliśmy do gniazd.
Wreszcie nadeszła pora
i odpowiedni czas.
Człowiek
Zagonione myśli,
żądny wiedzy człowiek...
Na każde pytanie
chce znaleźć odpowiedź.
 
Idzie prostą drogą,
to znowu pod górę.
Docieka i bada.
Taką ma naturę.
 
By w sędziwym wieku
śmiejąc się pod wąsem...
"Wiem, że nic nie wiem"
- powiedzieć z przekąsem.
 
W sercu
Nosimy w sobie
miłość Ojczyzny.
Jak cenny skarb ją
w sercu skrywamy.
Gdziekolwiek los nas
kiedyś zawiedzie...
cząstka Ojczyzny
zostanie z nami.
 
Kropla wody
Jest jeszcze tyle
do zrobienia.
Na laurach spocząć
więc nie sposób.
 
Tym, którzy szepczą
trzeba pomóc...
By wreszcie mogli
dojść do głosu.
 
Trzeba pamiętać
o tych wszystkich,
o których wszyscy
zapomnieli.
 
Pomóc się podnieść,
podać rękę.
Dodać odwagi
i nadziei.
 
Jest jeszcze tyle
do zrobienia,
choć może braknąć
nam zapału.
 
I kropla wody
drąży kamień...
równie skutecznie,
jak pomału.
 
Na schodach kościoła
Zawsze łatwiej płynąć z prądem,
aniżeli pod prąd.
Wybaczę sobie grzechy,
wybaczę każdy błąd.
 
Siedzę na schodach kościoła
i siedząc patrzę w dal.
Nie winię za nic Boga,
lecz w sercu moim żal.
 
Że byłam sama jedna,
za słaba przeciw złu.
Jeszcze nie wszystko stracone...
dopóki jestem tu.
Artysta
Nie będę przynudzać,
choć młoda godzina.
Wiem, nieraz trudno
z poetą wytrzymać.
 
Niekiedy się gubi
w tym wszystkim, co nowe.
Lecz za to mistrzowsko
żongluje słowem.
 
Przy bliższym poznaniu
czar czasem pryska.
Cóż, trzeba wybaczyć.
Bo to artysta.
 
Chorągiewka
Jesteś chorągiewką,
chorągiewką na wietrze.
Za, a nawet przeciw.
Bóg wie tylko, co jeszcze.
 
Wczoraj bardzo chętnie
przeglądałeś się w lustrze.
Dzisiaj nie dbasz, co będzie
jutro czy pojutrze.
 
Widzisz tylko siebie,
nie liczysz się z innymi.
Bez sumienia wygodniej,
bo nie czujesz winy.
 
Na mur beton
Iść, gdzie mnie oczy poniosą.
Daleko hen przed siebie gdzieś.
Tam, gdzie zło nie ma zasięgu
i gdzie niestraszna nawet śmierć.
Gdzie nie istnieje lęk czy ból.
Czy jest na ziemi takie gdzieś?!
Chciałabym wiedzieć na mur beton,
że w niebie chociaż takie jest.
 
Polska rzeczywistość
Nasza polska rzeczywistość,
już piekiełko prawie.
Jeden z drugim przymknie oko,
by było po sprawie.
 
Spryciarz zawsze się wyłga.
I choć robi przekręty...
Wyjdzie na to, że słusznie
i że niemal święty.
 
Pracuś sieje i haruje,
a leń zbiera plony.
Kto uczciwy to w tym kraju...
idiota skończony.
Kłopotliwy prezent
Nie mam pretensji do Ciebie Boże,
chociaż zaczyna brakować siły.
A moja wiara, nadzieja, miłość...
gdzieś się w marazmie życia rozmyły.
 
Zabuzowało nam wszystkim w głowach.
Tak dużo dałeś nam wolnej woli.
Nie przewidziałeś jednak jednego...
Że w niewłaściwych rękach zaboli.
 
Dopóki żyję
Nie obiecałeś wcale Boże,
że w życiu będzie mi, jak w bajce.
Tak więc każdego dnia od nowa
ze słabościami swymi walczę.
 
Czasami krzyż wyrasta duży,
którego nie udźwignę sama.
I przypominam sobie Ciebie.
Przed Tobą padam na kolana.
 
Wciąż szukam raju na tej ziemi,
choć dobrze wiem, że go tu nie ma.
Dopóki żyję będę marzyć...
bo po to w końcu są marzenia.
 
Słońce
Słońce już zaszło
za górami.
Nadeszła pora
na spoczynek.
Trudno pogodzić
się z tą myślą...
Że kiedyś wszystko
to przeminie.
A jutro znowu
wzejdzie słońce.
Taka jest przecież
kolej rzeczy.
Na zapas martwić
się nie będę...
Dopóki ciągle
jeszcze świeci.
 
Dziewczyna z przeciwka
Znowu słońca tej wiosny
wypatrują dmuchawce.
Jestem dziewczyną z przeciwka
i mieszkam tu od zawsze.
Tutaj znalazłam natchnienie,
choć ciężka proza życia.
Wciąż mówię to, co myślę.
Nie mam nic do ukrycia.
Jestem dziewczyną z przeciwka.
Trochę już podstarzałą.
Metryki nikt nie sprawdza.
Bo, komu by się chciało?
Nie żal mi kartek wyrwanych
ze starych kalendarzy.
Jestem dziewczyną z przeciwka
i jest mi z tym do twarzy.
Okruszek
I jak tam zdrówko?
Mogłoby być lepsze.
Czekam na słońce.
Pada deszcz za deszczem.
 
Jesienią liści
brakuje na drzewach.
Na starość zawsze
już coś pobolewa.
 
O mnie się nie martw,
nie płaczę w poduszkę.
A cieszę się każdym
szczęścia okruszkiem.
 
Pamięć i modlitwa
Nie zdążyliście uronić
ani jednej łzy.
Tylko w niebo się unosił
ofiar niemy krzyk.
 
Pamiętamy o Was dzisiaj
i zawsze będziemy.
Modląc się nad każdą grudką
krwią splamionej ziemi.
 
Choć nie macie na tej ziemi
pomników, czy grobów...
Wasze dusze już od dawna
radują się w Bogu.
 
Na dobrą sprawę
Ludzie chcą coraz więcej,
wciąż im czegoś za mało.
A ja myślę rozsądnie,
że mnie szczęście spotkało.
 
Na kolędzie ksiądz powie:
"Pokój temu domowi".
Jakże kocham tą normę,
kiedy wszyscy są zdrowi.
 
Szare dni monotonne,
trochę i przynudnawe...
Nawet wszystkie te dzionki
kocham na dobrą sprawę.
 
Zielona wyspa
Gdzie zielona wyspa,
gdzie się nagle podziała?
Dziura wielka w budżecie,
Polska zaś w opałach.
 
Kreatywna księgowość
nie zda się już na nic.
Cóż, głupota ludzka
czasem nie zna granic.
 
Prawda wyjdzie na jaw,
a wtedy zabodzie.
Żeby Polak chociaż
mądry był po szkodzie.
A jeśli trzeba
Siedzę w dziesiątej ławce
i czynię krzyża znak.
Oszukałam już wszystkich,
a mnie oszukał świat.
 
Odkąd sięgam pamięcią...
zawsze coś było nie tak.
Naprędce robię bilans,
bilans zysków i strat.
 
Odmień me życie Boże,
żebym nie była zła.
A jeśli trzeba ochroń
przed moim własnym ja.
 
W klapie marynarki
Matko, patrzysz smutno
na Polskę kochaną.
Serce masz złamane
i z krwawiącą raną.
W klapie marynarki
Twe oblicze święte...
Nieczynne kopalnie,
stocznie zamknięte.
O co walczyliśmy,
wszystko legło w gruzach.
Ale ciągle wierzę,
wiara czyni cuda.
 
Śląsko baba
Czasem wadza się z Bogiem,
chociaż nie wypada.
Taki mam charakter,
śląsko ze mnie baba.
Rzykom na kolanach
od samego świtu.
To co u mnie w sercu,
to i na języku.
Śmieja się całą gębą,
od ucha do ucha.
Bo kto, jak jo ględzi...
tego Bóg wysłucha.
 
Lampka wina
Życie może być pustelnią.
A Ty w tłumie sam, jak palec.
Nie rozczulaj się nad sobą,
nie pomogą gorzkie żale.
 
W lampce wina smutek mieszka,
gdy nadchodzi jesień złota.
Bo nie każdy jest kochanym...
choć każdemu wolno kochać.
Na słowo
Wczoraj niebo wciąż płakało,
a dzisiaj już ładnie.
Może z drzewa tylko jakiś
liść jesienny spadnie.
Może jeszcze łzy nie wyschły
na moich policzkach.
Bo dopiero przed chwileczką
wróciłam z lotniska.
Wrócisz do mnie, to jest pewne.
Wierzę Ci na słowo.
Chociaż każde z naszych rozstań
boli jednakowo.
 
Babciu
Choć widzę Cię przez mgłę,
bo czas już zrobił swoje...
W powietrzu czuję miłość,
gdy przed Twym grobem stoję.
I dotyk czułych rąk,
jakbyś wciąż ze mną była.
Przysięgłabym, że jesteś...
gdyby nie ta mogiła.

Szalik z liści
Udawałeś, że mnie nie znasz.
Zabolało trochę.
Uśmiech zastygł mi na ustach,
smutno było potem.
Jesień znowu szalik z liści
wydziergała długi.
Nasza przyjaźń dziś umarła,
nie przetrwała próby.
 
Później
Kropla wina czerwonego
majaczy na ustach.
W blasku świecy błyszczą oczy...
a lampka wnet pusta.
Raz na szczycie, a raz w dołku.
W życiu bywa różnie.
Warto czekać na swą miłość,
która przyjdzie później.
Ból głowy
Od bólu głowy
zawodne proszki...
Nie karm mnie smutkiem,
smutek jest gorzki.
Deszczowa jesień,
jesień deszczowa...
Przytul mnie proszę,
przytul bez słowa.
 
Niby nic
Niby nic się nie stało.
Ziemia wciąż się kręci.
Tylko lat nam przybyło.
No i luk w pamięci.
Czajnik gwiżdże na piecu.
Czas kawę zaparzyć.
Nie ma się co czarować,
jesteśmy już starzy.
 
Wiara
Igły opadły z naszej choinki,
a bombki się już nie błyszczą.
W śniegu nie widać nawet stajenki.
Znów się martwimy o przyszłość.
Gwiazdy wyblakły, święta skończone.
Ostatnia kolęda wybrzmiała.
Wielka jest miłość Boga do ludzi.
Tylko wciąż wiara w nas mała.
 
Jak przed laty
Pory roku wciąż biegną w sztafecie.
Jedna drugiej podaje pałeczkę.
Bardzo chciałbym zatrzymać na zawsze...
chwile szczęścia, by mogły być wieczne.
 
Płatki śniegu dziś tańczą ze sobą.
Zima w pełni i cały świat w bieli.
Ja tak samo, jak kiedyś przed laty...
znowu dałem się uwieść nadziei.
Przed żłóbeczkiem
Na Mszy chciałam być wyłącznie
tylko Twoja.
A myślami jestem w domu
przy obiedzie.
Ciągle więcej we mnie ciała,
niźli ducha.
Więc skruszona przed żłóbeczkiem
Twoim siedzę.
 
Czar wspomnień
Dziś spoglądam na zdjęcia w albumie.
Na nich jestem wciąż piękna i młoda.
Nie dbam o to, co ludzie powiedzą...
Dopóki się sobie podobam.
 
Dziś spoglądam na zdjęcia w albumie.
Upragniony znów wraca czar wspomnień.
Tego, co w życiu najważniejsze,
nie zmarnuję i nie zapomnę.
 
Patriota
Na pewno mi nie przejdzie
i nie przeminie z wiatrem.
BÓG, HONOR, OJCZYZNA
to słowa niełatwe.
 
Będą się pukać w czoła,
pójdę drogą krzyżową.
Dla tych słów zawsze warto,
bo święte każde słowo.
 
Boże
Spoglądam na niebo
pełne obłoków.
A rozmieniam siebie
na drobne po trochu.
Świat mnie zbałamucił
obietnicą szczęścia.
Podczas, gdy to wszystko...
Wszystko w Twoich rękach.
Bezludna wyspa
Wreszcie spełniło się Twe marzenie,
masz upragniony święty spokój.
Na horyzoncie żywego ducha,
grobowa cisza i pustka wokół.
 
A jednak tęsknisz za zgiełkiem miasta.
Śmiejesz się rzadko, płaczesz samotnie.
Oddałbyś wszystkie skarby na ziemi...
by znów na Ciebie ktoś czekał w oknie.
 
Cerkiewne dzwony
Brat na brata podniósł rękę.
Na Majdanie chaos wielki.
Z jednej strony strzał za strzałem.
Z drugiej - płonące butelki.
 
Ukraina mocno krwawi.
Powstał naród uciśniony.
Czyjeś serce bić przestało.
Ale słychać w cerkwi dzwony.
 
Znów ktoś kogoś opłakuje.
Żona - męża, matka - syna.
Jakżesz piękna, chociaż cierpi
głód wolności - Ukraina.
 
Sen o wolności
Walczyli do końca.
W niebie ich dom.
Kostki brukowe
zalane krwią.
Kostki brukowe
czerwone od krwi.
Sen o wolności
dziś Majdan śni.
Bo nad Majdanem
już zapadł zmierzch.
Milczałaś Europo,
to ciężki grzech.
 
Z żebra Adama
Lubię być kobietą.
Lubię tak po prostu.
Nie muszę się golić,
bo nie mam zarostu.
Nie muszę udawać,
że jestem twardzielem.
Płaczę, kiedy zechcę.
Nie potrzeba wiele.
Lubię być kobietą.
Czuję się wygrana.
Takie cudo stworzył
Bóg z żebra Adama.
 
Ironia losu
Wspomnienie tamtych chwil
łzą w oku mym majaczy.
Nadzieję w sercu mam
i jeszcze ciut rozpaczy.
Trochę tęsknoty też,
jakbym coś utraciła.
Nie chcę wspominać już,
nie czuję się na siłach.
Nie chcę wspominać już,
miłości zawsze szkoda.
Teraz jestem za stara,
przedtem byłam za młoda.
 
W wielkiej ciszy
Zastanawiam się nad sobą
w wielkiej ciszy, na kolanach.
Nie chcę spędzić reszty życia
między ludźmi, ale sama.
Kropel rosy liczyć w trawie,
jak łez spływających z oka.
Bo Bóg przyszedł, by mnie zbawić.
A ja wciąż nie umiem kochać.
 
Z pokorą
Niewiele mam do powiedzenia.
A byłam taka wyszczekana...
Czas wyrył bruzdy na mym czole,
lecz nie powalił na kolana.
Pomilczę sobie więc z pokorą,
po wszystkich życia zawieruchach.
Już prawie wszystko powiedziałam...
Nadeszła pora, żeby słuchać.

Kryzys średniego wieku
Chętnie ze zdjęciami
otwieram szufladę.
Słodkiego dzieciństwa
wciąż podążam śladem...
 
Młodość była równie
cudowna i piękna.
Co po niej zostało?
Za ciasna sukienka.
 
"Rolnik sam w dolinie,
rolnik sam w dolinie..."
Kto by się spodziewał,
że pół wieku minie?!
Ojczyzno
Wierzby szumią,
jak swojsko szumiały.
Pragnę dać Ci
zaszczyty, laur chwały.
Chociaż wolność
od dawna mnie cieszy...
Szczęścia nie ma
dziś w sercu poety.
Piękna jesteś,
Ojczyzno jedyna.
Tylko miłość
przy Tobie mnie trzyma.
Nic w tym życiu
nie przychodzi łatwo.
Ja i w biedzie
nie opuszczę Cię Matko.
 
Potargane zdjęcie
Nie chcę pieniędzy
na otarcie łez.
W sercu masz kamień,
choć szeroki gest.
Namiastkę miłości
wczoraj dałeś mi.
A dzisiaj zamykasz
tuż przed nosem drzwi.
Na dnie szuflady
potargane zdjęcie...
Nie chcę Ciebie znać.
Nigdy więcej.
 
Jesienią
Zamiast kwaśnych jabłek...
słodkie winogrona.
Jesienią mnie kusi
miłość niespełniona.
Nie mogę Cię kochać
do utraty tchu.
Jesteś z innej bajki...
ja z innego snu.
 
W deszczu
Liście już pożółkły
i spadają z drzewa.
Za tęsknotę wraz z jesienią
na Ciebie się gniewam.
Krople wody kapią
wprost na moje ciało.
Stoję w deszczu i udaję...
że nic się nie stało.

Nostalgia
Z porannych mgieł, słonecznych promieni...
wymarzyłam Ciebie tej jesieni.
Gwiazd srebrzystych, białych obłoków...
wymarzyłam dla siebie po trochu.
Serce, dusza drżą z zimna tęsknoty.
Spadną liście, zostaną kłopoty.
Boję się, że gdy jesień minie...
w marzeniach się moich rozpłyniesz.

Dziadek
Odkąd przybyło
siwizny na skroni...
przestałem przed zimą
zaciekle się bronić.
Dziś ciągnę sanki
z moimi wnukami.
I tylko odpocząć
muszę czasami.
W głębokim śniegu
brodzę po kostki.
Tak sobie myślę...
że świat jest Boski.
 
Białe święta
Święta nie muszą być białe.
Za to pełne nadziei.
W wigilię siądziemy przy stole,
będziemy opłatkiem się dzielić.
Podzielimy się radością,
że Bóg się narodził z Maryi.
Święta nie muszą być białe...
choć właśnie będą w tej chwili.
 
Świąteczne grzeszki
Makówki, sernik,
kluski, kaczuszka...
Jeszcze mam nadzieję,
zmieścić się do łóżka.
Dobrze, że w apteczce
jest coś na trawienie.
Lecz z tego obżarstwa...
boli też sumienie.
Kwiat róży
Stary Rok odchodzi,
Nowy przybędzie.
Niech radość i pokój
zapanują wszędzie.
W każdym zakątku
ukochanej ziemi.
A szczęście ma wiele
twarzy i odcieni.
Miłość piękna jest.
Piękna... jak kwiat róży.
Już umiemy brać,
nauczmy się służyć.
 
Powtórka z historii
Jeszcze nie przebrzmiały
echa Cichej Nocy...
A ktoś na darmo
wzywa pomocy.
Zamknięte przychodnie,
kolejki na SOR-ze...
Znów brakło miejsca
dla kogoś Boże.
 
Modlitwa do Świętej Barbary
Święta Barbaro,
Święta Barbaro
bezpiecznie daj wyjechać.
Nie zapominaj,
nie zapominaj
na dole tam człowieka.
Nie zapominaj
o nas górnikach.
Nadeszły ciężkie czasy.
Chcą nam odebrać
wszystko, co mamy.
Chcą nas pozbawić pracy.
Górnicza lampka
jeszcze się pali.
W sercu iskra nadziei.
O taką wolność
nikt z nas nie walczył.
Nie takiej żeśmy chcieli.
 
Nieśmiertelna
Budzę się rano, a Ciebie nie ma.
W poduszce zostały ciepłe wspomnienia.
Szczęśliwych chwil, które nie wrócą...
To ciało o nie kłóci się z duszą.
Dzisiaj tam z góry na mnie patrzysz.
Nie chcesz żałoby, ani rozpaczy.
Tylko miłości ode mnie chcesz...
Miłość silniejsza jest, niż śmierć.

Gwiezdny pył
Ubrana w gwiezdny pył,
przyjdę do Ciebie we śnie.
Byś nie odczuwał już
tęsknoty tak boleśnie.

A gdy przeminie noc,
znów ranne wstaną zorze.
Obudzisz się ze snu...
I nic Ci nie pomoże.
 
Wielkanocna modlitwa
Gdy zło tego świata
prawie mnie zmoże...
Rozmnóż we mnie okruch,
okruch dobra Boże.
A życie przytłoczy
krzyża ciężarem...
daj zachować miłość,
nadzieję i wiarę.
Pozwól mi się cieszyć
pierwszym tchnieniem wiosny.
I osusz łzy wszystkie
w ten czas Wielkanocny.
 
Wielkanoc
Wciąż jeszcze klęczę
przy krzyżu, jak zaklęta.
Tyś już Zmartwychwstan jest.
No, i mamy Święta.
Podnieś mnie więc z kolan,
nie chcę tkwić tu dłużej.
Krzyż Twój pusty, grób Twój pusty.
A chwała na górze.

Słodka czekolada
W kapciach i szlafroku
snuję się po domu.
Królewicz nie czeka
już na białym koniu.
Słodka czekolada
w ustach się rozpływa.
Życie się nie kończy,
muszę być szczęśliwa.
Nie będę wylewać
łez wielkich, jak grochy.
Przecież na tym świecie
są też inne chłopy.

List
Z filiżanką kawy w rękach
i kartką papieru...
piszę w myślach list do Ciebie
Drogi przyjacielu.
O tym wietrze, który przyniósł
ze sobą wspomnienia...
Aż poczułam, że tu jesteś.
A przecież Cię nie ma.
I o gwiazdach, które patrzą
na nas tam z wysoka.
Nie, nie płaczę. Coś po prostu
wpadło mi do oka.

Pod powiekami
Noc znów zamrugała
zalotnie gwiazdami.
Jesteś w moim sercu
i pod powiekami.
 
Ukołysał do snu
wiatr złociste zboże.
Wraz z wiatrem tęsknota
przeminie być może.
 
Po plecach przechodzą
mi zimne dreszcze.
Muszę Cię zapomnieć...
choć nie umiem jeszcze.
 
W listopadowy wieczór
Zostań ze mną jeszcze,
zostań jeszcze trochę.
Otul szalem ramion Twych
w tą jesienną słotę.
Gdy wiatr gałęziami
w okna me zastuka...
powiedz czule, co chcę słyszeć.
Powiedz mi do ucha.

Babie lato
Wędrują z wiatrem
pajęcze nici.
Słyszę swe myśli
w jesiennej ciszy.

Siwy włos na skroni.
Czy pajęcza nić?
Nie będziemy razem,
nie możemy być.

Wędrują z wiatrem
też liście złote.
A ja w mym sercu
noszę tęsknotę.

Chłopiec ze zdjęcia
Niebo nie pyta,
czy może płakać.
Po prostu pada deszcz.
Zdarzy się nieraz,
że łzę uronisz...
I tak już w życiu jest.

Ze zdjęcia patrzy
na Ciebie chłopiec.
To Ty sprzed wielu lat.
Słodkie dzieciństwo
nigdy nie wróci.
Nie wróci. Kap... kap, kap.

Powyborczy komentarz
Jutro cudów nie będzie,
ani raju na ziemi.
Za to będzie normalnie.
Na to zasługujemy.

Dość już mamy afer,
arogancji, buty.
Dla władzy nadszedł
czas pokory i skruchy.

Naród wybrał, jak zechciał.
Święte jego prawo.
Jedni się dąsają...
drudzy biją brawo.

Mamy Prezydenta,
który chce nam pomóc.
Żeby nikt z nas nigdy
nie uciekał z domu.

Za chlebem, za pracą...
Bóg wie, za czym jeszcze.
Bo tym jest Ojczyzna,
czym dla płuc powietrze.

Pamięci Marka Waniewskiego
Przy biesiadnym stole
nie zasiądziesz już z nami.
Żadnej piosenki więcej
razem nie zaśpiewamy.
Nie miałeś jeszcze odchodzić.
Na pewno jeszcze nie teraz.
Za bardzo byłeś potrzebny.
Za młody, żeby umierać.
Gdy umiera przyjaciel...
gaśnie gwiazda na niebie.
Ciężko nam będzie Marku,
ciężko będzie bez Ciebie.
 
Wymarzony prezent
Podaruj mi księżyc nocą,
promienie słońca za dnia.
A jeśli kiedyś odejdziesz,
bądź chociaż w moich snach.
Podaruj polne kwiaty,
jedną malutką łzę.
Podaruj swoją miłość...
Jej nade wszystko chcę.
 
Niebieski balonik
Wznosi się do nieba
niebieski balonik.
Chociaż nieraz zrzędzę...
mam serce na dłoni.
Niebieski balonik
do nieba się wznosi.
Kocham Cię, choć czasem
możesz mieć mnie dosyć.
Chociaż zdarzy mi się
zranić Cię złym słowem...
Poszłabym za Tobą,
poszła nawet w ogień.
 
Pamiątka z wakacji
Mokry ślad stóp na piasku...
w oczach tęsknota słona.
Gdzie się podziała miłość,
gdzie się podziała ona?
 
Zbudziła się o brzasku,
zasnęła cichą nocą.
Do dzisiaj nie wiem czemu...
ani też nie wiem, po co.
 
Wiatrem zagrała w muszli,
blaskiem była w bursztynie.
Z Tobą została w sercu...
I nigdy nie przeminie.

Wystarczy
Nie musisz mnie nosić na rękach
i róż kupować bez liku.
Wystarczy, że mnie przytulisz
do serca swego po cichu.
Nie musisz czytać w mych myślach,
by nieba mi przychylić.
Wystarczy, że ze mną będziesz.
Że będziesz w każdej chwili.
Wystarczy, że mnie wysłuchasz.
Czymś miłym czasem zaskoczysz.
Wystarczy, że będziesz ze mną...
Że będziesz we dnie i w nocy.
 
Światła na suficie
Poczułam dziwny spokój,
a nerwy popuściły.
Chciałam to mieć za sobą
i chciałam z całej siły.
Wzięłam głęboki oddech...
Odtąd nic nie pamiętam.
Zbudziłam się w mym łóżku
do kroplówki podpięta.
Dziś cieszę się z drobiazgów.
Znowu smakuję życie.
Jedyne co pamiętam,
to światła na suficie.
 
Tysiąc i jeden
Nocą mrugają gwiazdy.
A wielkie miasto śpi.
Przed Bogiem wciąż zamkniętych
tysiąc i jeden drzwi.
Przed Bogiem wciąż zamkniętych
tysiąc i jeden serc.
Bóg przyszedł, by na krzyżu
pokonać grzech i śmierć.
Otwórzmy nasze serca
i nie lękajmy się.
Miłość pokona wszystko.
Nawet najgorszy lęk.
 
Nocy szalona
Jeszcze pachnę Tobą,
Twymi pieszczotami.
Nocy szalona,
co zrobiłaś z nami?!
Zanim odejdziesz
z kolejnym dniem...
Szepnij, co jawą było...
co snem.

O poranku
Pierwsze promienie słońca
wciskają się przez szyby.
To dzieje się naprawdę,
nie dzieje się na niby.
Kawa wnet zaparzona,
w torbie sprawunków lista.
Uśmiecham się do siebie,
bo widzę Ciebie w myślach.
Chociaż daleko jesteś
i pewnie tak zostanie...
Pytam, co w moim sercu.
Przyjaźń, czy już kochanie.
 
W depresji
Szarym chodnikiem
naprzód, bez celu
szłam do utraty tchu.
Niosłam w mym sercu
martwą nadzieję.
Szybciej i szybciej,
aż doszłam tu.
Przydrożny krzyż,
matczyna miłość
i Anioł Stróż
był moją siłą.
Powstrzymał mnie
od najgorszego...
matczyna miłość
i krzyża drzewo.
 
Wyznanie przedsiębiorcy

Te wspólne chwile przy kawie...
Nie oddam ich nikomu.
Dobrze jest mieć Najbliższych,
być razem z nimi w domu.
 
Te wspólne chwile przy stole,
gdy jemy rankiem śniadanie...
Oddałbym milion innych,
milion samotnych za nie.