Teolog uczy miłości do lokalnej historii Wołoszański z Bolesławca

Roman Tomczak

publikacja 06.02.2009 14:59

Od 9 lat, razem z kamerzystą, bez względu na pogodę przemierza lasy i pola diecezji legnickiej. Zdzisław Abramowicz w programie „Echa przeszłości” zdokumentował już kilkaset zapomnianych przez ludzi miejsc.

Teolog uczy miłości do lokalnej historii Wołoszański z Bolesławca Foto: Roman Tomczak

Są ludzie, którzy uważają, że to, co dla historii tej ziemi najważniejsze, można znaleźć nie tylko w muzeach i na cmentarzach, ale także na polach i w lasach. Nie tylko o tym mówią, ale także zakasują rękawy i odkrywają dla nas fascynujące oblicza historii Dolnego Śląska, dyskretnie schowane dotąd w zaroślach i omszałe patyną uciekającego czasu.

Rosną lokalni patrioci
Zdzisław Abramowicz – historyk pasjonat – identyfikowany jest najczęściej z Bolesławcem. Ale obszar jego historycznych zainteresowań rozciąga się na ogromnym obszarze, pomiędzy Zgorzelcem i Krzeszowem.

– Staram się dotrzeć wszędzie tam, gdzie źródła lub ostatni świadkowie umiejscawiają ważne dla tego terenu miejsca. Miejsca, dodajmy, zapomniane przez podręczniki historii – mówi Zdzisław Abramowicz.

Swoją pasją poszukiwacza zdołał przed prawie 10 laty zarazić lokalną telewizję bolesławiecką. To razem z jej operatorami wyruszał w teren, dokumentując i opisując życie społeczne, kulturalne i religijne tych terenów, czasami z lat na długo przed przybyciem tutaj polskich osadników.

– Ostatnio obserwuję rosnące zainteresowanie historią tych ziem ze strony potomków powojennych osadników. Ale tak nie zawsze było. Kiedyś mało ludzi identyfikowało się z Dolnym Śląskiem – wyjaśnia Abramowicz, który ten stan rzeczy stara się zmienić z pomocą telewizji. Od roku jest to TV Łużyce, obejmująca swoim zasięgiem znacznie większy obszar niż telewizja z Bolesławca.

– Ludzie coraz częściej zdają sobie sprawę, że historia, która tu się działa przed II wojną światową dotyczy także Polaków. To Polacy w służbie cesarza Napoleona rezydowali w zamku Kliczków, to polskie nazwiska są wymienione obok pruskich na obeliskach z I wojny światowej – podkreśla Abramowicz.

Dziś na jego program „Echa przeszłości” czeka co dwa tygodnie kilkaset tysięcy osób, które piszą później listy do redakcji, zapraszają autora do siebie, odkupują kopie nagrywanych odcinków. Zapotrzebowanie na lokalną historię rośnie.

Przez morza i oceany
Zdzisław Abramowicz z wykształcenia jest teologiem. Ma za sobą współautorstwo kilku książek o tematyce regionalnej i jest niekwestionowanym autorytetem w tej dziedzinie. Ale sam stale podkreśla, że dla niego wzorem badacza jest ks. dr Stanisław Kusik z Bolesławca.

– Zawsze byłem pod ogromnym wrażeniem jego wiedzy i wrażliwości. Współpraca z tak wybitnym historykiem była i jest dla mnie ogromną inspiracją w pracy – zdradza Abramowicz.
Jego kolekcja odkrytych tajemnic, znalezionych map i zdobytych informacji zainteresowałaby niejednego uczonego.

Do tego pan Zdzisław przez niektórych odbiorców programu nazywany jest „Wołoszańskim z Bolesławca”. Swoboda, z jaką przekazuje swoją wiedzę, zjednuje mu coraz to nowych fanów. Od lutego ub. roku dołączyli do nich widzowie z... Górnego Śląska. Od lutego 2008 r. TV Łużyce nawiązało współpracę z rybnicką TVT.

– Widzowie dzwonią do nas i proszą o kolejne odcinki – opowiada Grzegorz Sypniewski, dyrektor TVT. – Cykl okazał się na tyle dobry, że zdobył przez ostatni rok ogromną popularność – dodaje.

Telewizja TVT to pierwsza w historii okręgu rybnickiego koncesjonowana telewizja, nadająca swój program w tzw. formie rozsiewczej. Jej program, podobnie jak telewizji bolesławieckiej, mogą odbierać telewidzowie posiadający zwykłe domowe anteny.

Program „Echa przeszłości” jest dostępny również na stronie tlb.net.pl oraz na zaprzyjaźnionych portalach internetowych. Dzięki temu autorzy programu zdobywają coraz więcej widzów. Przed kilkoma miesiącami dotarł do nich list aż z Kanady.