Modrzejewska nieznana

Joanna Petry Mroczkowska

publikacja 25.03.2009 09:08

Była piękna i to piękno dotyczyło nie tylko jej aparycji. Portretujący ją wybitni artyści mówili, że otacza ją aura jakiejś siły duchowej. Posiadała dwa geniusze – sztuki aktorskiej i charakteru.

Modrzejewska nieznana Żródło: Wikipedia

Moja droga Andziu, mówię Ci, że prawdziwa religia, z której wypływa moralność, która koi umysł, wznosi ducha i zbolałym duszom niesie pociechę, jest jedyną słuszną religią, ale jest zbyt wielka, zbyt trudna dla dzisiejszych wypaczonych, znerwicowanych czy zdegenerowanych umysłów. Więc szukają czegoś wygodniejszego i sami, dla lepszego samopoczucia, kreują różne potwory – tak Helena Modrzejewska przestrzegała swoją przyjaciółkę przed niebezpieczeństwami spirytyzmu.

Pisała: „Ludzkość nie może żyć bez wiary – więc czemu nie oddać się wierze Chrystusowej, która jest najwspanialszą religią świata. Cóż piękniejszego niż »Miłuj bliźniego swego jak siebie samego»? W tych słowach zawiera się cały świat miłości, przebaczenia, odrzucenia zemsty i zła, litość dla biedniejszych i pragnienie doskonałości. Mnie wystarczy szczerze i z oddaniem mówić Ojcze nasz, aby znaleźć siłę do dalszego życia”.

Nie potrafiła zagrać zła
Nie zamierzam pisać hagiografii największej polskiej aktorki. Chcę powiedzieć coś, czego się raczej nie zauważa. Coś, co na postać Modrzejewskiej rzuca więcej światła niż rozważania, kto był jej ojcem i na ile formalny był jej pierwszy związek z Gustawem Sinnmayerem/Zimajerem, który pojawił się jako mentor i pierwszy promotor jej urody i talentu. Helena miała z nim dwoje dzieci, Rudolfa i Marylkę, która zmarła we wczesnym dzieciństwie.

Jako dwudziestopięcioletnia kobieta rozstała się z nim w okolicznościach, których nie ujawniała, zamykając ten bolesny okres życia. W 1868 roku Helena Modrzejewska wyszła za mąż za hrabiego Karola Chłapowskiego. Był to niewątpliwie skuteczny krok na drodze do jej towarzyskiej rehabilitacji. Ale odmiennie niż to było w podobnych wypadkach, Helena z aktorstwem nie zerwała. Co więcej, jej mąż wcale jej do tego nie zachęcał. Głęboko religijny, był jednocześnie miłośnikiem teatru i szanował artystyczne powołanie swojej żony.

Ktoś policzył, że zagrała aż 256 ról. Zasłynęła głównie z kreacji szekspirowskich. Status gwiazdy osiągnęła najpierw na ziemiach polskich z Warszawą na czele, potem w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej. Podziwiali jej kunszt najwytrawniejsi recenzenci, publiczność ją uwielbiała. Pewien krytyk zauważył, że choć nie odznacza się namiętnym ogniem, ma za to niezrównaną elegancję i urok. Nie chodzi jej o zmysły, ale o serce, nie zniewala, ale porusza. Ktoś inny „wytknął” jej to, że nie może zagrać zła. Od najsławniejszych gwiazd różniła się tym, że nie była zaplątana w skandale obyczajowe.

Kościół napełniony aniołami
Ukształtowała ją kultura polska, tradycyjna i katolicka. Naukę pobierała najpierw na pensji, potem u krakowskich sióstr prezentek. Urzekały ją sacrum i obrzędowość. Przez całe życie zachowywała polskie zwyczaje świąteczne. Nie ukrywała, jak bardzo zauroczyła ją świętość życia Maryi. Matkę Bożą, która była dla niej ideałem kobiecości, czciła nie tylko prywatnie, ale i w publicznych wypowiedziach. W swoich pamiętnikach pisanych pod koniec życia Helena Modrzejewska wspomina, że od najmłodszych lat lubiła przebywać w kościele.

„Kiedy modliłam się w czasie Mszy, ogarniało mnie głębokie uczucie piękna, a kościół wydawał się napełniony aniołami”. Zamykała oczy i czekała – może anioł dotknie jej czoła skrzydłem. Zapytana, czy zostałaby aktorką, gdyby przyszło jej żyć jeszcze raz, odpowiedziała, że zostałaby śpiewaczką w kościele. „Moją pierwotną ambicją było śpiewanie Stabat Mater, z uczuciem i wyrazem, jakie przynależy temu wspaniałemu dziełu… Ominęłyby mnie oklaski, którymi mnie jako aktorkę obdarzano, ale braw nie byłoby mi żal, bo uniknęłabym przykrości związanych ze sceną”.

Przykrości nie brakowało – dostarczało ich zawistne środowisko zawodowe, ale nie tylko ono. Na aktorstwo patrzono krzywo. Kościół wydał kobietom formalny zakaz występowania na scenie. Aktora obdarzano mianem komedianta, aktorka uważana była za kobietę rozwiązłą. Polski ksiądz w Buffalo nie dopuścił do występów teatralnych Modrzejewskiej w tym mieście. Ale był to wypadek odosobniony. Helena wśród zaprzyjaźnionych osób miała wielu duchownych, nie wyłączając biskupów.

Modrzejewska słowem i przykładem przeciwstawiała się stereotypom na temat artystów. Mówiła głośno, że dla moralności teatr nie jest większym zagrożeniem niż codzienne życie. Przyznała, że są czynniki negatywne – pokusy, rozbudzenie próżności i odsunięcie od życia rodzinnego. Z drugiej jednak strony aktorka ma szanse na wyrobienie niezależności, a co za tym idzie – poczucia odpowiedzialności. Atakowana przez purytańskie głosy za to, że grywa czasem tzw. kobiety upadłe, Modrzejewska tłumaczyła, że zrehabilitowała je miłość.

Dobry teatr jak ambona
Nie uznała za stosowne schlebiać gustom publiczności przez egzaltację namiętności. Dobrze unaocznia to przykład scenografii do Szekspirowskiego „Romea i Julii”. Na scenie nie stawiała małżeńskiego łoża, jak to było dotąd w zwyczaju, bo uważała, że Julia jest panną skromną i że Szekspir nie zamierzał dać „pokazu zmysłowości. Te dzieci nie są świadome swojej namiętności. Schodzą się, bo się kochają, bo chcą być razem, słuchać się nawzajem, patrzyć sobie w oczy, pocałować się i umrzeć”. Zaproszona na Światowy Kongres Kobiet w Chicago (1893) zajęła się ukazaniem nurtu chrześcijańskiego w teatrze. W swoim odczycie wiele miejsca poświęciła pierwszej twórczyni chrześcijańskiego teatru, niemieckiej mniszce z Gandersheim o imieniu Hroswitha.

Niechęć między sceną i Kościołem uznała za „dzieło ciasnych umysłów po obu stronach”. Oczywiście nie każda sztuka może być wzniosła, mówiła dalej. Jest też rozrywka. W skomercjalizowanym świecie kobieta powinna zademonstrować swój wpływ poprzez domaganie się dobrego repertuaru, propagującego rzeczywiste wartości. Dobry teatr pozwala kultywować czystość i piękno języka, wpływa na obyczajowość, daje okazję uszlachetnienia zarówno aktora, jak i publiczności. Jest więcej niż rozrywką, ustępuje tylko ambonie. Utalentowana, ambitna, zdeterminowana i niezwykle pracowita Helena kochała swój zawód, ale w każdą niedzielę miała czas na Mszę św. Znana była z tego, że w niedzielę nie udzielała wywiadów ani nie występowała na scenie. Od tego nie było odstępstwa.

Osładzaj, nie zatruwaj
Nigdy nie zaniedbała rodziny. Była oddaną żoną. Z Karolem przeżyli ponad 40 lat, kochali się, troszczyli się o siebie nawzajem, współpracowali. W Los Angeles Chłapowscy zorganizowali Newman Club, coś w rodzaju Klubu Inteligencji Katolickiej. Na drugim zebraniu Helena wygłosiła odczyt „Chrześcijaństwo i scena”.

Określiła w nim założenie programowe – klub przez upowszechnianie dobrej literatury chrześcijańskiej ma na celu rozszerzać horyzonty myślowe, uszlachetniać dusze. Kultywowała życie rodzinne. Jedynego syna wychowywała wzorowo, z pełnym oddaniem. Cieszyła się jego sukcesami. Troszczyła się o trójkę wnuków.

Wnuczka Marylka wspomina, że babcia była wspaniałą nauczycielką. Uczyła pacierza, nie pozwalała mamrotać, zwracała uwagę na dykcję. Katechizmu uczyła też służących. Do chrztu trzymała dzieci zaprzyjaźnionych artystów. Modjeska u szczytu kariery świetnie zarabiała, ale przy jej szerokim geście pieniądze szybko się rozchodziły. Każde przedsięwzięcie charytatywne z jej udziałem było wielkim sukcesem.

W San Francisco, już w drugim tygodniu swojej amerykańskiej kariery, dała benefis na rzecz starych aktorów. Zawsze popierała artystów. To ona wsparła finansowo młodego, nieznanego jeszcze Paderewskiego i od tego momentu zaczęła się ich przyjaźń. Do jej bliskich znajomych i przyjaciół należeli najwybitniejsi przedstawiciele epoki, między innymi Adam Chmielowski. Dochodami z benefisów wspierała biblioteki, szpitale. Włączyła się w akcję pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w Messynie, głodującym Ormianom. Pomagała biskupowi Los Angeles w zdobyciu funduszów na budowę kościoła, ufundowała w nim organy. Kiedy już przestała grać, szyła ubranka dla lalek przeznaczonych na sprzedaż na świątecznych bazarach. Spieszyła z pomocą finansową dla polskich wygnańców z zaboru pruskiego, polskich szkół i sierocińców, kościelnych towarzystw.

Szczególnie drogi jej sercu był Dom Dobrego Pasterza – bo siostry „delikatnie, łagodnie dają tyle z siebie, szczęśliwe, że mogą to robić. To czynienie słabych silnymi jest dla mnie wyjątkowym dziełem miłosierdzia. Dzięki pracy sióstr opuszczające ten dom są już inne. Raduje, że biedne dziewczęta mają teraz życie przed sobą, uratowane przed nimi samymi i otoczeniem, nie ze względu na wyznanie, ale dlatego, że są kobietami. Kobieta zawsze musi mieć budujący wpływ na życie – nie możemy pozwolić, żeby było poniżane”. Pytana pod koniec życia o sekret zachowania kondycji i urody, odpowiadała: „Rób to, co lubisz robić. Nie złość się, bo złość piękności szkodzi, kontroluj nerwy, nie zatruwaj życia sobie i innym, uśmiechaj się, tchnij radością, pamiętając, że Bóg ciebie stworzył, żebyś osładzała, a nie zatruwała życie”. Prawdziwa chrześcijańska feministka, wedle definicji Jana Pawła II!

***
Helena Modrzejewska
Urodziła się 2 października 1840 r. w Krakowie, zmarła 8 kwietnia 1909 w Newport Beach w Kalifornii, USA – wybitna polska aktorka. Odnosiła sukcesy na scenach krakowskich i warszawskich. W 1876 r. zdecydowała się na emigrację do USA. Pod pseudonimem Helena Modjeska zdobyła tam wielką sławę aktorską.