To złudzenie, że stworzenie może uwolnić się od Stwórcy Czarnoksiężnicy

Wojciech Roszkowski

publikacja 21.08.2009 09:29

Czarnoksiężnik z poematu Goethego znał ponoć tajemne sztuki, pozwalające mu opanowywać rzeczywistość. Dzięki temu cieszył się autorytetem ucznia, którego uratował z opresji, gdy ten pod nieobecność mistrza próbował ich na własną rękę.

To złudzenie, że stworzenie może uwolnić się od Stwórcy Czarnoksiężnicy Žižek wyznaje, że w Nowym Testamencie najbardziej podoba mu się Jezus jako leninista. Foto: PinkMoose/www.flickr.com (cc)

Współcześni czarnoksiężnicy cieszą się podobnym autorytetem „oświeconej” i „nowoczesnej” części opinii publicznej. Sprawnie żonglując słowami, żądają pełnej wolności i równości wszystkich we wszystkim. Czarnoksiężników trudno dziś odróżnić od ich uczniów. Jest to bowiem dość zhierarchizowana korporacja. Jej szyldem jest być może Rada Mędrców, która ma wytyczyć nowe drogi UE. Kieruje nią hiszpański socjalista, a wśród członków znajdziemy prezesa Nokii, jakichś artystów i Lecha Wałęsę.

Nie są to kluczowe postaci w hierarchii czarnoksięskiej. Zapewne wyżej stoi w niej były prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing, który wymyślił traktat konstytucyjny dla Europy. Istotne, jak wyglądają ich tajemne sztuki i skąd biorą swą mądrość. Pouczająca jest tu kariera Deepaka Chopry, endokrynologa, który na początku lat 80. zwrócił się ku medytacji transcendentalnej i hinduskiej ajurwedzie. Prawdziwy sukces Chopry zaczął się od promocji jego książki „Życie bez starości."

"Młode ciało, ponadczasowy umysł” w programie telewizyjnym Oprah Winfrey w lipcu 1993 r. Mądrości zawarte w tej książce – takie jak: „wszystko, co robię, to boski moment wieczności” lub „ty i ja jesteśmy przyszłymi świętymi” – zachwyciły miliony Amerykanów pragnących szczęścia i wiedzy instant. Urzekły sławnych ludzi, takich jak Demi Moore, Michael Jackson, Elisabeth Taylor, Madonna i Hillary Clinton, którym Oprah dostarczyła metafizycznego uzasadnienia egoizmu. Amerykański „przemysł samodoskonalenia” osiągnął wówczas rekordowe wyniki sprzedaży.

Specyficzną rolę odgrywają w dzisiejszym świecie uczennice czarnoksiężnika. Jedna z nich, Jean Houston, pochlebiła Hillary Clinton, że „niesie brzemię pięciu tysięcy lat poddaństwa kobiet”. Pierwsza dama USA odwdzięczyła się dopuszczeniem Houston do rozmów z duchami przeszłości, które na ganku Białego Domu pomagały im w „samouzdrowieniu”. Kiedy jednak Houston zaproponowała, by porozmawiać także z Jezusem Chrystusem, pani Clinton stwierdziła, że „byłoby to zbyt osobiste”.

Dla Slavoja Žižka „punktem wyjścia jest stwierdzenie, że Bóg umarł. Co zostało? Duch Święty". W rozumieniu filozofa z Lublany, „w chrześcijaństwie Duch Święty ma dużo wspólnego z wyidealizowanym kolektywem w wizji partii komunistycznej – to uświadomiona zbiorowość ludzi dobrej woli”. Žižek wyznaje, że w Nowym Testamencie najbardziej podoba mu się „Jezus jako leninista”, zapowiadający, że nie przynosi pokoju, tylko miecz, że – to interpretacja Žižka – potrzebna jest rewolucja. Wspaniała puenta rozważań kogoś, kto nic nie zrozumiał z Ewangelii.

Dla Žižka lekarstwem na sprzeczności kapitalizmu nie jest ani centralistyczna gospodarka planowa, ani chrześcijański solidaryzm społeczny. „Dzisiejszy marksista staje więc przed arcytrudnym pytaniem: co dalej?”. Žižek zbałamucił sam siebie i swoich czytelników, a w końcu odnalazł pytanie, na które nie potrafi odpowiedzieć. Jeszcze dalej posuwają się dekonstruktywiści. Są oni aktywnymi burzycielami świata, jaki poznajemy przez wiarę i rozum. Zdominowali nie tylko wydziały językoznawstwa w USA i Amerykańskie Stowarzyszenie Języków Współczesnych, ale pomieszali także języki na większości wydziałów humanistycznych. Pewna matka ze zdumieniem dowiedziała się od córki, że na studiach, za które płaci 25 tysięcy dolarów rocznie, można dostać obniżony stopień za użycie bez cudzysłowu słowa „rzeczywistość”.

Współcześni czarnoksiężnicy podobno potrafią rozwiązywać problemy, choć na razie wydaje się, że wywołali ich więcej, niż rozwiązali. W końcu przecież metafora Goethego jest ułomna. Naprawdę czarnoksiężnicy nie potrafią opanować skutków swych działań, a nawet – przeciwnie – sztuki czarnoksięskie prowadzą na manowce. Dlaczego? Dlatego, że występują przeciw naturze tego świata lub przeciw temu światu. Jest on skomplikowany, a jego poznanie wymaga pokory, cierpliwości i zawierzenia Stwórcy. Tymczasem wielu ludzi pragnie dziś drogi na skróty i szuka przewodnika. Przewodnik taki oczywiście nie odmawia swych usług.

Przypomnijmy ową alegoryczną scenę z Księgi Rodzaju, gdy wąż rzekł do niewiasty: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział »nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu«?” Kiedy niewiasta potwierdziła, powtarzając słowa Boga: „Nie wolno wam jeść z niego, a nawet dotykać, abyście nie pomarli”, kusiciel uspokoił ją: „Na pewno nie umrzecie, ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło”. Co proponuje Główny Czarnoksiężnik? Pełnię wiedzy i wolność – cele wspaniałe, ale obciążone wielkim ryzykiem. Wynika ono z pokusy, by uwierzyć, że człowiek może dotrzeć do głębi tajemnicy swego istnienia własnym rozumem i że może osiągnąć szczęście przez wyzwolenie z ograniczeń natury, ostatecznie zaś ze złudzenia, że stworzenie może uwolnić się od Stwórcy.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Malarstwo
  • Architektura
  • Zjawiska
  • Sylwetki