Rzeczpospolita super(?)marketowa

Grzegorz Brożek

publikacja 07.09.2009 12:48

Supermarkety rozpropagowały konsumpcyjny styl życia. – Wyjście do galerii to istotny element współczesnej obyczajowości, sposób spędzania wolnego czasu, swoisty obrzęd uprawiany całymi rodzinami, bardzo często w niedziele...

Rzeczpospolita super(?)marketowa Foto: Grzegorz Brożek

Przybywa centrów handlowych. Niebawem w tarnowskim regionie będzie uruchomionych kilka nowych galerii. Wielkopowierzchniowe sklepy zabierają miejsca pracy i propagują konsumpcję. W miastach pojawiają się ciągle nowe dyskonty dużych sieci, super i hipermarkety, galerie handlowe. Niebawem w Nowym Sączu ruszy Galeria Sandecja przy ul. Węgierskiej. W Tarnowie budują się dwa wielkie centra handlowe: jedno przy ul. Krakowskiej, drugie na os. Jasna. Bocheńska Rada Miasta wydała zgodę na budowę galerii na terenie dawnej bazy PKS.

Jednak nie wszystkie miasta czekają na nowe centra handlowe z otwartymi rękami. Kiedy parę miesięcy jeden z inwestorów zaproponował w Brzesku budowę sklepu i galerii, radni powiedzieli „nie”. – Chciał duży obiekt postawić w środku osiedla. Poza tym wielkopowierzchniowych marketów mamy już 4 czy 5. To chyba wystarczy jak na miasto 20-tysięczne – uważa Krzysztof Ojczyk, przewodniczący Rady Miasta Brzeska. Przeciwni nowemu sklepowi byli też miejscowi kupcy i mieszkańcy osiedla.

Będzie droga i niedrogo
Entuzjastycznie do planów budowy w Bochni galerii podeszli konsumenci na forum www.bochnianin.pl. „Nareszcie będą przeceny z prawdziwego zdarzenia, a nie jak u bocheńskich pożal się Boże biznesmenów” – raduje się przyszły klient. „Świetny pomysł, ale wiem że właściciele sklepów w Bochni juz trzęsą portkami, bo pewne jest to, że galeria odbierze im klientów. Na pewno dużo na niej stracą, ale dla nas, mieszkańców, będzie to fajna sprawa” – podkreśla „Atrakcyjna”.

W Nowym Sączu potencjalni klienci z galerii też są zadowoleni. – Jedna na pewno się przyda. Garnitur, który mam na sobie, kupiłem w Krakowie, bo w Sączu takiego kupić nie mogłem – mówi jeden z urzędników magistratu. Są i inne konfitury z działalności dużych sklepów w miastach. – Markety przyczyniają się między innymi do tworzenia dodatkowej infrastruktury w postaci dróg, parkingów, stacji paliwowych. Często wspierają także akcje charytatywne i programy pomocowe, itp. – przypomina Emil Bystrowski w jednej z publikacji Instytutu Analiz i Prognoz Gospodarczych. Duże centra tworzą też nowe miejsca pracy. W Centrum Gemini Jasna Park w Tarnowie zatrudnienie ma znaleźć około 600–700 osób.

Mały nie może więcej
Funkcjonowanie dużych sklepów ma jednak także swoją ciemną stronę, niekoniecznie zauważalną przez konsumentów. – Jedno miejsce pracy w markecie likwiduje 3–4 inne, w małych sklepach, drobnych firmach produkcyjnych, które zaopatrują osiedlowe sklepy, hurtowniach – mówi Bogdan Baranek, szef brzeskiej Kongregacji Kupieckiej. – Wielcy współpracują tylko z wielkimi. Mały traci. Co do galerii, to kiedy w Brzesku miał powstawać nowy sklep, inwestor chętnie chciał podpisać umowy z miejscowymi przedsiębiorcami na wynajem sklepów, ale co najmniej na 10 lat. Żaden drobny przedsiębiorca sobie na to nie może pozwolić. Dlatego w galeriach handlują przede wszystkim duże ogólnopolskie firmy, a nie miejscowi właściciele – podkreśla.

Instytut Analiz i Prognoz Gospodarczych opisał kiedyś negatywny wpływ dużych sieci na rodzimy handel. – Oprócz różnych zwolnień podatkowych, które uzyskują w Polsce duże sieci handlowe, instytucje te często nadmiernie eksploatują zatrudnionych w nim pracowników, stać je na zaniżanie cen oraz cotygodniowe superpromocje. Stanowi to zbyt silną konkurencję dla drobnego handlu – dowodzi Emil Bystrowski. Zdaniem Krzysztofa Ojczyka, klientów dużych sklepów te rzeczy może niewiele obchodzą, ale już samorząd musi mieć to na uwadze. – Nie możemy dopuszczać do likwidacji małego handlu, także dlatego, że to drobni przedsiębiorcy płacą miejscowe podatki. Sklepy dużych sieci płacą w miastach, w którym sieć jest zarejestrowana, czyli często w Warszawie, Poznaniu, czy Krakowie – przekonuje.

Koszty zakupu chleba
Klienci chyba wciąż lubią duże centra i sklepy. – Supermarkety są przydatne, bo wszystko mam w jednym miejscu, nie musze włóczyć się po innych sklepach. To jest duża wygoda. No i jest zwykle taniej – uważa Krzysztof Kusy z Brzeska. Ale wbrew pozorom supermarket nie kieruje się miłością kupującego, tylko maksymalizacją zysku. Rządzi socjotechnika handlu. Chleb, jako artykuł często i powszechnie kupowany, jest na końcu marketu, bo idąc po niego „przy okazji” klient natknie się na kilka innych towarów, po które do sklepu nie wchodził, ale które jednak kupi. Zakupy w dużych sklepach niekoniecznie są korzystne. – Na przykład wędlin nie kupuję w supermarketach. Małe mięsne sklepiki mają jakościowo lepszy towar. Podobnie świeższe i lepsze warzywa są w specjalizujących się w tym sklepach – dowodzi K. Kusy. Mit o wyjątkowej taniości też nie do końca jest prawdziwy. Sprawdza się zwykle w przypadku produktów w promocji. – Analizy cen detalicznych koszyka podstawowych produktów spożywczych wykazały, że różnica w koszcie zakupów na korzyść dużych sklepów była na poziomie 2–4 proc. To niewiele – zauważa B. Baranek. Poza tym małe ceny wiążą się czasem z negocjowanymi przez sieci z pozycji siły umów z dostawcami.

Nowa hiper tradycja
Supermarkety rozpropagowały konsumpcyjny styl życia. – Wyjście do galerii to istotny element współczesnej obyczajowości, sposób spędzania wolnego czasu, swoisty obrzęd uprawiany całymi rodzinami, bardzo często w niedziele – wzdycha Janusz Kowalski, szef domu kultury w Tuchowie.– Nie jesteśmy bogatym społeczeństwem, więc oszczędzanie winniśmy mieć we krwi, a ludzie trwonią mnóstwo pieniędzy na niepotrzebne gadżety – dodaje. Duszpasterze od lat apelują, żeby nie handlować w niedziele, bo to deprecjonowanie dnia Pańskiego, który powinien służyć duchowemu dobru ludzi. Ale głusi na to katolicy hurtem szturmują sklepy przed Mszą św, po niej czy zamiast niej. No, ale skoro tyle promocji…

Samorządy, a rządy pieniądza
Jak mówi Krzysztof Ojczyk, przewodniczący Rady Miasta Brzesko: - Duże centra handlowe to nie ośrodki charytatywne. One nie mają misji organizowania ludziom wolnego czasu, dostarczania rozrywki czy rozdawania prezentów. To jest świątynia pieniądza. Istota tego typu obiektów polega na tym, by ściągnąć z rynku, czyli od ludzi możliwie jak najwięcej pieniędzy. Duże centra doją finansowo także miasta, korzystając choćby ze zredukowanych podatków od nieruchomości. Trudno zabronić tworzenia dużych sklepów, ale trzeba poddać to jakiejś kontroli. Tymczasem samorząd ma bardzo ograniczony wpływ na tworzenie nowych centrów.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Malarstwo
  • Architektura
  • Zjawiska
  • Sylwetki