Zło patrzy niewinnymi oczami Oswajanie ze złem

Wojciech Roszkowski

publikacja 23.09.2009 09:59

Ukazujący się z „Gazetą Wyborczą” „Duży Format” często opisuje rozmaite przejawy zła. Pokazuje je rzeczowo, nie lansuje go, nie pomniejsza. Jest obiektywny.

Zło patrzy niewinnymi oczami Oswajanie ze złem Foto: Untitled blue/www.flickr.com (cc)

Opowiada ona na przykład o dwóch Ukraińcach, którzy zamordowali 21 osób, dokładnie filmując swe zbrodnie, aby „mieć co wspominać, kiedy się już zestarzeją”. Opowiada o 11-letnim chłopcu z Pensylwanii, który zabił kobietę w ósmym miesiącu ciąży i jej nienarodzone dziecko oraz o innym młodym Amerykaninie, który wyznał, że zabijanie daje mu dreszczyk emocji. Opowiada także o nastoletniej Rosjance, obojętnej wobec swej zbrodni, która tłumaczyła się: „Przecież żyjemy w dżungli”.

Parę stron dalej Włodzimierz Kalicki opisuje okoliczności procesu Michaiła Tuchaczewskiego w 1937 r., ową bezsensowną machinę zbrodni sądowych w stalinowskim ZSRR, opartą na kłamstwie, strachu i szantażu. Oskarżonym kłamliwie o zdradę podsądnym obiecano w śledztwie, że całkowite przyznanie się do absurdalnych win uratuje życie, jeśli nie im, to ich rodzinom. Na sali sądowej zgromadzono wielu oficerów Armii Czerwonej, z których każdy, patrząc na dokładnie wyreżyserowany spektakl, mógł poczuć gorący oddech sowieckiej sprawiedliwości.

Nawet wśród sędziów byli już tacy, przeciw którym NKWD prowadziło dochodzenia. Nikt z podsądnych nie odważył się cofnąć zeznań ze śledztwa. Wszyscy zostali skazani na śmierć. Wyrok wykonano natychmiast. Nawet przed lufami plutonu egzekucyjnego jeden z oskarżonych, Jona Jakir, odegrał wyuczoną rolę. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Niech żyje partia, niech żyje Stalin”. Kiedy Stalin dowiedział się o tym, zauważył: „Jakiż podlec, jakiż Judasz! Nawet umierając, stara się sprowadzić śledztwo na manowce”. Co za paraliżujące wcielenie zła!

Okrucieństwo zawsze towarzyszyło człowiekowi. Walki o władzę czy wojny pełne były strasznych, okrutnych czynów. Ostatnio mniej jest wielkich wojen, ale mamy wojny mniejsze, mamy zabójstwa sądowe, masowe mordy, zamachy terrorystyczne i bezcelowe okrucieństwo młodocianych zabójców. Masowe media od paru pokoleń nasilają atmosferę bezsensu, bezwstydu i okrucieństwa, niby pokazując rzeczywistość, ale często lansując przypadki wyjątkowe jako coś występującego powszechnie, a więc trudnego do oceny.

„Mechaniczna pomarańcza” Stanleya Kubricka i inne podobne produkcje lat 70. i 80. przesunęły granicę wyobraźni i wrażliwości, zamieniając to, co intymne, w to, co publiczne oraz to, co nienormalne, w to, co możliwe. Kolejne progi intymności i prezentacji okrucieństwa przekroczono przy okazji filmów o markizie de Sade. W tej atmosferze „afera rozporkowa” Billa Clintona (jak szybko o niej zapomniano!) była mało znaczącym szczegółem, podobnie jak dziś mało kogo wzrusza film Larsa von Triera „Antychryst”.

Przemoc i okrucieństwo nasila się zarówno w produkcjach „kultury” masowej, w rodzaju „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, „Funny Games” czy innych podobnych potworności, jak i w życiu młodego pokolenia. Od stadionowych bitew kiboli, przez wsadzanie nauczycielom kubła na głowę i szczypanie nauczycielek, do zabójstw w wykonaniu pozbawionych jakichkolwiek uczuć nastolatków - media coraz częściej informują o młodzieżowych patologiach. Gdzieś w tle ryczą wykrzywione gęby „artystów” death metalu, o których możemy wyczytać fachowe i rzeczowe opinie krytyków muzycznych.

Zło patrzy niewinnymi oczami. Zna wiele cytatów. Mówi: jeśli chcesz ze mną walczyć, rzuć pierwszy kamieniem, przecież sam nie jesteś taki wspaniały, przecież wszyscy grzeszymy. Mówi: chcesz ze mną walczyć, a nie pamiętasz, kto zabraniał usuwania chwastów, aby i dobrej rośliny nie wyrwać? Wielu ludzi nabiera się na te łagodne pouczenia i opuszcza ręce: przecież historia pełna jest Stalinów, Hitlerów i innych zbrodniarzy. Trzeba ich potępić, ale cóż można zrobić? Mamy przecież jedno życie i każdy stara się być szczęśliwy. Czy to grzech, żeby się spełniać? Skoro pieniądze publiczne są wspólne, to kto się o nie upomni? A przecież moje potrzeby są uzasadnione…

Seks przed ślubem i zdrada małżeńska są przecież powszechne, więc o co tu kruszyć kopie? Życie to dżungla, więc jeśli ja nie posunę się naprzód kosztem bliźniego, to on wykorzysta mnie. Może żona czy mąż i dziecko nie są w życiu najważniejsze. Może dziecko sobie poradzi i bez nas, może ktoś inny nim się zajmie, może nie wpadnie w złe towarzystwo, może nie zarąbie staruszki… Zło udaje, że go nie ma. Ale zło jest. Nie ominiemy go. Unikając ocen, powątpiewając w możliwość rozróżnienia dobra od zła, karmimy je bezkarnością. Grzęznąc w mniejszym złu, wspomagamy większe. Zło jest potężne, ale jest potężne naszymi słabościami.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Malarstwo
  • Architektura
  • Zjawiska
  • Sylwetki