Cieszyńscy licealiści i Habsburgowie - Strudel z cesarzem

Urszula Rogólska

publikacja 16.11.2009 07:45

Turyści często wpadają na kawę, strudla czy tort Sachera do stylowej cieszyńskiej Café Muzeum. – A 200 lat temu mieściła się tu stajnia. Też o tym nie wiedzieliśmy – śmieje się Robert Walasek, licealista z Cieszyna. – Ale po II Festiwalu Kultury Śląska Cieszyńskiego wiemy dużo więcej...



W Wiedniu cieszyńscy licealiści zwiedzali najważniejsze zabytki związane z postaciami i historią dynastii Habsburgów.

W czasach, kiedy z każdej strony słyszymy, jaką to globalną wioską staje się cały świat, my odkrywamy ogromny świat tradycji naszej małej ojczyzny. I same nie wiemy, czy kiedykolwiek poznamy całe jej dzieje – śmieją się Gabriela Urbaś i Dorota Kania – polonistka i katechetka z cieszyńskiego LO im. Mikołaja Kopernika. W tym roku zorganizowały II Festiwal Kultury Śląska Cieszyńskiego. Miesięcznemu projektowi nadały tytuł: „Jak to za Franza Josefa bywało... czyli Cieszyn za panowania Habsburgów”.

– Jesteśmy pasjonatkami tej ziemi, niepoprawnymi patriotkami lokalnymi – mówią. – Wydaje się nam, że historia może zafascynować każdego, nawet tych młodych, którzy twierdzą, że nie lubią się jej uczyć w szkole. My chcemy udowadniać, że historię można poznać i się nią zachwycić. Ona przenika naszą teraźniejszość. Im pewniejsze korzenie, tym łatwiej rosnąć. Stąd pomysł festiwali. I nauczycielki znalazły na to sposób – nieprzeciętne wykłady i „zajęcia praktyczne”: warsztaty artystyczne, kulinarne, wycieczki pozwalające odkrywać historię „na żywo”.

Opanowali szkołę
Festiwal rozpoczął wykład Grzegorza Księżyca, prezesa Stowarzyszenia Amicus Copernicus (na co dzień także historyka w liceum), „Pod berłem Habsburgów”. O Cieszynie jako Małym Wiedniu opowiadał Dobiesław Kaczmarek, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego. Ale nie prowadził wykładu sam – uczniowie przygotowali dokumentację fotograficzną na temat cieszyńskich zabytków i przebyli szczególną trasę wycieczki uliczkami Cieszyna i Wiednia.





Wiedeński pałac Schönbrunn – letnia rezydencja cesarska, którą cesarzowa Maria Teresa przebudowała w stylu francuskim.

O życiu kulturalnym na Śląsku Cieszyńskim za czasów Habsburgów opowiadał im prof. Idzi Panic; Cieszyn na starej fotografii pokazał Mariusz Makowski, historyk Muzeum Śląska Cieszyńskiego, który mówił także o wpływach austriackich w kuchni tej ziemi; o relacjach międzywyznaniowych mówił ks. prof. Józef Kiedos. Historię budowli sakralnych przedstawiła młodym Irena French, która była także ich przewodnikiem podczas zwiedzania kościoła ewangelicko-augsburskiego oraz Muzeum Protestantyzmu w Cieszynie. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się warsztaty kulinarne Kingi Iwanek-Riess: „Palce lizać! – austriacki strudel”. Prowadząca warsztaty jest autorką książki o tradycjach kulinarnych Śląska Cieszyńskiego. Dzięki niej licealiści upiekli tradycyjnego strudla (ulubiony przysmak cesarza Franciszka Józefa), a nauczyciele – cieszyńskie ciasteczka.



W Wiedniu cieszyńscy licealiści zwiedzali najważniejsze zabytki związane z postaciami i historią dynastii Habsburgów.

W terenie
Projekt cieszyńskich nauczycielek zyskał przychylność władz powiatowych. Dzięki dotacji w wysokości 3,5 tys. zł, uczniowie mogli poznać historię związaną z Habsburgami w nieco odleglejszym terenie – wzięli udział w wycieczce do Wiednia i pobliskiego zamku we Frysztacie koło Karwiny w Czechach.

– W Wiedniu chcieliśmy naocznie zobaczyć zabytki, które związane są z panowaniem Habsburgów w monarchii austro-węgierskiej – dodają ich koledzy. – Mimo niezbyt sprzyjającej pogody zwiedziliśmy m.in. pałac Schönbrunn – letnią rezydencję cesarską, którą cesarzowa Maria Teresa przebudowała w stylu francuskim, a w której urodził się i zmarł Franciszek Józef I. Byliśmy także w katedrze św. Szczepana, pod kolumną morową – wotum za ocalenie od epidemii; pod Operą Wiedeńską, na Starówce. Ci, którzy chcieli, mogli wybrać się do Galerii Albertina, założonej przez księcia Alberta sasko-cieszyńskiego. I oczywiście nie zabrakło obowiązkowej kawy z tortem Sachera!

Jednym z najbardziej wyczekiwanych punktów festiwalowego programu było spotkanie z arcyksiężną Marią Krystyną Habsburg w Żywcu. – Zastanawialiśmy się, jaka jest, jak należy się zachować w towarzystwie arystokratki, czy nie będzie dla nas groźna i surowa – opowiadają licealiści, którzy dostąpili zaszczytu odwiedzin u arcyksiężnej. – A ugościła nas niezwykle skromna, wspaniała, ciepła osoba, która traktowała nas jak osoby sobie bardzo bliskie. Zaimponowała swoim patriotyzmem, tym, że przez długie lata, nie mogąc dostać polskiego paszportu, była bezpaństwowcem, tym, że na fortepianie grała tylko Chopina. Dowiedzieliśmy się, jak była wychowywana, jak jej rodzice zawsze pilnowali, by dzieliła się tym, co sama otrzymywała, z ubogimi.

– Najbardziej znanym i wciąż wspominanym przedstawicielem rodu Habsburgów jest cesarz Franciszek Józef I – mówią licealiści. – W Cieszynie osobiście był cztery razy: w 1851, 1880, 1890 i 1906 roku. Każda wizyta była zaplanowana co do minuty. Cesarz odwiedzał w Cieszynie bardzo wiele miejsc – szpitale, kościoły, inne instytucje. Jak mówił młodym historyk Mariusz Makowski: – Nazwisko Habsburgów wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony niechęci i dezaprobaty, gdy mowa o ich roli w czasie rozbiorów Polski i prowadzonej przez nich germanizacyjnej polityce narodowościowej, z drugiej sympatii i melancholii, szczególnie w tych dzielnicach, które znajdowały się pod ich panowaniem. W wielu domach cieszynian z sentymentem przechowywane są w rodzinnych archiwach liczne pamiątki po cesarsko-królewskich czasach: medale i odznaczenia pradziada służącego w austriackim wojsku, pisane na pergaminowych zwojach patenty oficerskie czy naukowe promocje doktorskie.

Młodzi cieszyniacy wiedzę mogą skonfrontować na wycieczce w terenie. Utworzono tu szlak poświęcony Habsburgom, który obejmuje 23 miejsca – m.in. Pałac Myśliwski, podominikański kościół św. Marii Magdaleny, ratusz, Park Pokoju, dawne gimnazjum katolickie, dawny Arcyksiążęcy Browar Zamkowy, teatr, dawny hotel Austria, w którym bywał Józef Piłsudski, sąd rejonowy czy dawne Aleje Arcyksięcia Albrechta w Czeskim Cieszynie.

– Cieszę się, że do prowadzenia festiwalowych zajęć udało się nam zaprosić tak wiele znakomitości – wykładowców, ludzi nauki, kultury, ludzi, którzy kochają tę ziemię od urodzenia bądź pokochali ją z racji swoich pasji czy zamieszkania tutaj – dodaje Dorota Kania. – Na ich pomoc na pewno będziemy jeszcze mogli liczyć.



W Wiedniu cieszyńscy licealiści zwiedzali najważniejsze zabytki związane z postaciami i historią dynastii Habsburgów.

Jo je stela - Jestem stąd, czyli mini sonda
Gabriela Urbaś, polonistka, organizator festiwalu w „Koperniku”: - Jesteśmy lokalnym patriotkami i nie wstydzimy się mówić: „Jo je stela”, dlatego razem z Dorotą Kanią po raz drugi zdecydowałyśmy się zająć koordynacją przygotowań szkolnego Festiwalu Kultury Śląska cieszyńskiego. Ta ziemia ma wspaniałe tradycje - warto poznawać ich korzenie. znając korzenie - łatwiej świadomie wzrastać.

Grzegorz Księżyc, historyk, prezes stowarzyszenia „Amicus Copernicus”: - Nie jestem rodowitym mieszkańcem ziemi cieszyńskiej, ale odkrywając bogactwo jej kultury, czuję potrzebę utożsamiania się z nią. Bo ona fascynuje. wcale nietrudno zainteresować też młode pokolenie historią, nierzadko im w ogóle nieznaną, choć tak bliską. Oni są ciekawi świata - także tego im najbliższego. Poprzez spotkania, wycieczki, warsztaty ten festiwal daje im szansę naocznego poznania tego, o czym czytają w książkach.

Dorota Kania, katechetka, organizator festiwalu w „Koperniku”: - W przyszłym roku Cieszyn będzie świętował swoje 1200-lecie. Mamy nadzieję, że nasz festiwal zachęci młodych mieszkańców tej ziemi do poznawania jej historii i tradycji. Podczas pierwszego festiwalu poznawaliśmy kulturę Żydów, w tym roku - Habsburgów. Ina tym na pewno nie koniec.

Beata Gorewoda, nauczyciel wiedzy o kulturze: - Wraz z Dariuszem Sikorą byłam opiekunem grupy młodzieży, która w ramach festiwalu pojechała do Frysztatu, gdzie zwiedziliśmy piękny pałac, przez wieki należący do najsłynniejszych rodów szlacheckich tej ziemi (m.in. rodziny Larischów). Młodzieży bardzo się podobało. Na miejscu mieli m.in. okazję praktycznej nauki stylów architektonicznych. tak blisko nas znajduje się taki skarb architektury, a naprawdę niewiele osób o nim wiedziało!

Robert Walasek, licealista: - Zajęcia w ramach festiwalu były nieobowiązkowe, a jednak wielu z nas bardzo chętnie brało w nich udział. to były bardzo oryginalne lekcje historii. w domach znajdowaliśmy pamiątki po dziadkach związane z czasami, kiedy Śląsk Cieszyński był pod panowaniem Habsburgów. To budzi ciekawość - skąd to, z jakich czasów, jak znalazło się w moim domu.

Olaf Cholewa, licealista: - Festiwal - między innymi - umożliwił nam poznanie zabytków w naszym mieście związanych z rodem Habsburgów. Teraz idąc ulicami, inaczej patrzymy na wiele budowli, przez pryzmat historii - tego, czym kiedyś były. Takich wrażeń dostarczyła nam też wycieczka do Wiednia - stolicy państwa Habsburgów, do którego kiedyś i Cieszyn należał.

Paulina Skowron, licealistka: - Poznawaliśmy wpływy Habsburgów na tradycje i kulturę naszej ziemi w wielu aspektach - w historii, architekturze, ale i kuchni. Mieliśmy też okazję sami przygotować tradycyjnego strudla z jabłkami. To ciasto powstaje w domach wielu z nas. Teraz wiemy, że to też dziedzictwo związane z historią tej ziemi.

Anna Wija, licealistka: - „Jo je stela” - często słyszę w moim środowisku. To zaszczyt być rodowitą mieszkanką tej ziemi, a z drugiej strony zobowiązanie do jak najlepszego poznawania jej przeszłości. Wielu z nas nie wiedziało, że całkiem niedaleko, w Żywcu, mieszka arcyksiężna Maria Krystyna, przedstawicielka rodu Habsburgów. Myśleliśmy, że to taka starsza, dostojna, poważna pani, a okazało się, że jest bardzo miłą, ciepłą, otwartą na młodzież osobą!

Sylwia Holisz, licealistka: - Miło wspominamy spotkanie poświęcone kulinariom Śląska cieszyńskiego. Okazuje się, że nawet w tradycyjnej kuchni cieszyńskiej przenikają się wpływy wielu kultur. Teraz nawet piekąc ciasteczka, robimy to ze świadomością, że to część naszej i tylko naszej historii. takie praktyczne poznawanie dziejów ziemi nam najbliższej - przez warsztaty i wycieczki - zapada w pamięci bardziej niż samo czytanie książek.