Rodzina w drodze Ucieczka na pustynię

Marcin Wójcik

publikacja 21.08.2009 08:06

Ślub Kasi i Piotrka Sumińskich można śmiało zaliczyć do największych. Mimo że był to pochmurny wtorek i godz. 7 rano, przyszło około... dwóch i pół tysiąca osób!

Rodzina w drodze Ucieczka na pustynię Foto: Marcin Wójcik

Piotrek mówi, że „Kacha” gotuje najlepsze obiady na świecie i robi to od 2001 roku. W wakacje Kasia może puścić wodze kulinarnej fantazji, bo ma na to więcej czasu, poza terminem 6–15 sierpnia, kiedy tradycyjnie nie ma jej w domu. Ale Piotrka też wtedy nie ma. Pustoszeje również dom Anny i Stanisława oraz Oli i Pawła. Wszyscy w tym samym czasie uciekają „na pustynię”.

Ślub z żabami
Matematyczka z wykształcenia zakochała się w humaniście, a humanista pokochał matematyczkę. Piotrek i Kasia Sumińscy właśnie skończyli się spierać, do kogo z charakteru będzie podobna ich kilkuletnia córka Agatka. – Na pewno posiądzie zdolność logicznego myślenia i precyzyjnego formułowania myśli – mówi z przekąsem Kasia, wskazując palcem na siebie. – Uzupełniamy się w każdym calu – kwituje Piotrek, katecheta w jednej z łowickich szkół.

W pokoju gościnnym Sumińskich nad tapczanem wisi wielkie zdjęcie. Na nim bp Alojzy Orszulik, który z podniesioną ręką błogosławi nowożeńcom. Za nimi stoją tłumy ludzi. On i ona, choć nie śmieją się od ucha do ucha, mają ujmująco szczęśliwe twarze. Z pewnością zdjęcie nadawałoby się na konkurs fotograficzny pt. „Uchwycić szczęście”. – Na naszym ślubie były dwa tysiące osób – mówi Piotr. – Myślę, że nawet dwa i pół – precyzuje Kasia.

Sumińscy – jako pierwsi i na razie ostatni – pobrali się na Łowickiej Pieszej Pielgrzymce Młodzieżowej na Jasną Górę. Było to dokładnie 7 sierpnia 2001 roku w Makowie pod Skierniewicami, nie w kościele, ale na boisku sportowym. – Chmury nad nami, żaby koło nogi, pszczoły w bukiecie Kasi i rzesza sióstr i braci patrzących na nasze szczęście – wspomina Piotrek. – Na pielgrzymkę chodzi zdecydowana większość naszych przyjaciół, więc nie musieliśmy ich specjalnie spraszać – dodaje żona. – Nie miałam superfryzury z salonu, bo nasz ślub był o siódmej rano. I tak wcześnie wstałam, gdzieś przed czwartą.

Po ślubie wróciliśmy do Łowicza na przyjęcie weselne. Wieczorem tego samego dnia dołączyliśmy do pielgrzymki i każdy z nas rozszedł się do swoich obowiązków – Piotrek do grupy specjalnej, a ja do prowadzenia sklepiku. A podróż poślubna? – Podróż poślubną mieliśmy już po pielgrzymce, pojechaliśmy do Krakowa – mówi Piotr. – W czasie wędrówki widywaliśmy się tylko na Apelu Jasnogórskim. Później każdy szedł w swoją stronę, czyli do kwatery. Nawet nie spaliśmy w jednej wiosce – zaznacza bez wyrzutu.

Najlepszy fundament
Od 26 lat na Jasną Górę wyruszają Anna i Stanisław Czubakowie z Łowicza. Najpierw chodzili z pielgrzymką warszawską, teraz z łowicką. Zaczęli w 1983 r. – Była dobra okazja – 10-lecie małżeństwa – opowiada Stanisław. – Kupiliśmy wtedy w Częstochowie obraz Czarnej Madonny, który wisi po dziś dzień nad łóżkiem. Maryja wpisała się w nasze życie tak, jak wpisały się pielgrzymki. Wychodzimy z ewangelicznego założenia, że dom musi mieć solidny fundament.

Czubakowie od 1983 roku nie ominęli ani jednej pielgrzymki. – Kilkanaście lat temu mocno przygięła mnie choroba, żona poszła sama – mówi Stanisław. – Długo nie wytrzymałem w domu, wziąłem samochód i dojechałem do grupy. W czasie drogi nie było łatwo, ale kiedy byliśmy już w alejach jasnogórskich, ból ustąpił. Groziła mi operacja, lecz ostatecznie obyło się bez skalpela. Czy to nie zadziwiające? – pyta.

Pan Czubak jest porządkowym w grupie zielonej. Planowanie pielgrzymki zaczyna w styczniu, bo przede wszystkim trzeba zarezerwować termin urlopu w firmie. – Na początku sierpnia nasze serca są już spakowane – melduje. Na pielgrzymce zobaczyli się Aleksandra i Paweł Sumińscy. Ona z Łęczycy, on z Łowicza – brat bliźniak Piotra-humanisty. Mimo że mieszkają teraz w Warszawie, chodzą z pielgrzymką łowicką. W tym roku po raz piąty pójdą na Jasną Górę jako małżeństwo. W zeszłym Ola nie szła od początku, dojechała do grupy z Afryki, gdzie przez kilka tygodni była na misjach. Na co dzień pracuje w Urzędzie ds. Cudzoziemców.

– Pielgrzymka to dla nas czas zatrzymania i zastanowienia się nad ważnymi sprawami – mówi Ola. – To daje więcej korzyści niż leżenie do góry brzuchem na plaży nad Bałtykiem. Pielgrzymka odświeża nasze małżeństwo, jesteśmy razem i łączy nas jeden cel. Na szczęście wiara dla mnie i dla męża jest podstawowym fundamentem. Chcę jeszcze wspomnieć, że będąc w służbach, możemy nieść posługę drugiemu człowiekowi, a to również nas buduje.


Certyfikat nr 001
Matematyczka z humanistą przeglądają zdjęcia ze ślubu na zielonej trawie, z żabami i tysiącami wiernych. Właśnie przypomnieli sobie, że od grupy cytrynowej dostali wtedy w prezencie koszyk cytryn, a od grupy pomarańczowej – pomarańcze. Co roku w Makowie, w drugim dniu pielgrzymki, obchodzą rocznicę. Zabierają ze sobą swój największy skarb – córkę Agatkę.

Sumińscy, oprócz zdjęć, mają jeszcze specjalny certyfikat o odbyciu pielgrzymkowego ślubu, opatrzony sygnaturą 001. Na razie więcej takich dokumentów nie powstało. Ślub na pielgrzymce nie jest łatwą decyzją, tak dla młodych, jak i dla ich rodziny. – Wiele lat jako narzeczeni chodziliśmy na pielgrzymki, pomyśleliśmy więc: dlaczego by nie pobrać się na pielgrzymce? Rodzina nie protestowała, przewodnik się zgodził. Dziś jesteśmy dumni z tamtej decyzji – podkreśla Piotr.

– Pielgrzymkowe hasło w 2001 r. brzmiało: „Wypłyń na głębię”. Postanowiliśmy wziąć sobie je do serca na całe życie – mówi. W przedpokoju Piotra i Kasi wisi spory plakat, na nim dużymi literami wypisane zdanie: „KOŚCIÓŁ NADZIEJĄ RODZINY”. Jest to hasło tegorocznej, XIV Łowickiej Pieszej Pielgrzymki Młodzieżowej na Jasną Górę. Sumińscy mówią, że chodzą do Częstochowy, by złapać oddech, na chwilę uciec na pustynię i jeszcze raz docenić siebie i wszystko, co mają.

Kasia, oprócz gotowania, świetnie haftuje. To taki relaks matematyczki po pracy w szkole. Piotrek chwali żonę, bo jej dzieci z pijarskiego gimnazjum i podstawówki najlepiej w powiecie zdały egzaminy. Kasia chwali zaś Piotra, że odnajduje się jako nauczyciel religii. – Mamy za co dziękować – podsumowuje Piotrek, ustawiając się do wspólnego zdjęcia – z Agatką na karku i żoną u boku.

Artykuły z poszczególnych działów serwisu KULTURA:

  • Film
  • Literatura
  • Muzyka
  • Sztuka
  • Zjawiska kulturowe i społeczne
  • Sylwetki
  • Rodzina i społeczeństwo