Tydzień Kultury Chrześcijańskiej

4-10 listopada 2007, Warszawa

publikacja 30.10.2007 12:34

W dniach 4-10 listopada, już po raz trzeci, odbył się w Warszawie Tydzień Kultury Chrześcijańskiej. W tym roku temat przewodni brzmi: powołanie. Pojęcie powołania jak w soczewce skupia dzisiaj szereg problemów współczesności. Wiąże się ono bowiem z zagadnieniem obowiązku, wyrazistych przekonań oraz wytrwałego realizowania postawionych celów.

Tydzień Kultury Chrześcijańskiej




4 listopada (niedziela)


Kościół Ewangelicko-Reformowany, al. Solidarności 62

18.00 - Inauguracja z udziałem patronów honorowych

18.30 - Koncert chóru Sienna Gospel Choir pod kierunkiem Anny Bajak

5 listopada (poniedziałek)


Kościół św. Jacka, ul. Freta 10

18.00 - Msza św. w intencji zmarłych artystów

19.00 - Zaduszki Artystów

Wystąpią: Viola Brzezińska, Krzysztof Cezary Buszman, Chili My, Agnieszka Chrostowska, Matylda Damięcka, Grzegorz Damięcki, Mateusz Damięcki, Wojciech Gogolewski, Krzysztof Jaryczewski & Jary Band, Wojtek Klich, Voytek Konikiewicz, Małgorzata Kożuchowska, Antonina Krzysztoń, Natalia Kukulska, Michał Kulenty, Małgorzata Lewińska, Przemek Predygier, Modest Ruciński, Maria Sadowska, Krzysztof Sadowski, Marcin Sanakiewicz, Lora Szafran, Katarzyna Zielińska oraz Schola Dominikańska z Freta

Kościół św. Dominika, ul. Dominikańska 2

18.00 - Prezentacja polskiego wydania kwartalnika First Things poświęconego religii, kulturze i życiu społecznemu z udziałem ks. Richarda J. Neuhausa, Bartłomieja Kachniarza, Grzegorza Górnego

6 listopada (wtorek)


IQ 2016, pl. Konstytucji 4

17.30 - Spektakl Teatru ITP pt. „Opowieści papieskie”

18.30 - „Pamięć czy tożsamość. O powołaniu i historii".

Panel dyskusyjny z udziałem: o. Jacka Salija OP, Marka A. Cichockiego, Bronisława Wildsteina i Piotra Dardzińskiego. Prowadzenie: Artur Moczarski.



7 listopada (środa)


Centrum Artystyczne Montownia, ul. Konopnickiej 6

19.00 - ORTODOKSJA

Cz. I - Michał Jacaszek -"PIEŚNI". Elektroakustyczne reinterpretacje katolickich pieśni liturgicznych.

Michał Jacaszek – elektronika, Stefan Wesołowski – skrzypce, Anna Śmiszek–Wesołowska – wiolonczela.

19.30 - „Sztuka współczesna i religia. Wrogowie czy sprzymierzeńcy?"

Panel dyskusyjny z udziałem: ks. Michała Janochy, Piotra Rypsona i Piotra Janowczyka. Prowadzenie: Dariusz Bugalski.

20.30 - ORTODOKSJA

Cz. II - Stefan Wesołowski: „Kompleta” - modlitwa na dwa głosy, kwartet smyczkowy i elektronikę.

Stefan Wesołowski – głos, Maja Siemińska – głos, Michał Jacaszek – elektronika, oraz kwartet smyczkowy w składzie: Dariusz Prystasz – I skrzypce, Magdalena Pawłowską - II skrzypce, Michał Markiewicz – altówka, Anna Śmiszek–Wesołowska – wiolonczela

***

W tym dniu w "Montowni" będzie można również obejrzeć wystawę kolekcji Marii Parzuchowskiej pt. "Obrazek sakralny jako cenna pamiątka".




8 listopada (czwartek)


Kościół św. Dominika, ul. Dominikańska 2

20.30 - Koncert zespołu Raz, Dwa, Trzy

9 listopada (piątek)


Kościół Świętej Trójcy, pl. Małachowskiego 1

19.00 - Koncert Chóru Centrum Myśli Jana Pawła II

19.45 - Koncert chóru prawosławnego Oktoich pod kierunkiem ks. protodiakona Grzegorza Cebulskiego

10 listopada (sobota)


Kościół św. Dominika, ul. Dominikańska 2

20.30 - Koncert zespołu Chili My

Na wszystkie imprezy wstęp wolny!


***


Patroni honorowi:
- Hanna Gronkiewicz-Waltz, Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy
- Ekscelencja Ksiądz Arcybiskup Kazimierz Nycz, Metropolita Warszawski
- Jego Eminencja Wielce Błogosławiony Sawa, Prawosławny Metropolita Warszawski i całej Polski
- Najprzewielebniejszy Ksiądz Biskup Janusz Jagucki, Biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP
- Ksiądz Biskup Marek Izdebski, Zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP

Organizator: Ośrodek Kultury Ochoty

Współpraca:
- Kościół Ewangelicko-Reformowany, al. Solidarności 62
- Kościół św. Trójcy, pl. Małachowskiego 1
- Kościół św. Dominika, ul. Dominikańska 2
- Kościół św. Jacka, ul. Freta 10

- Biuro Kultury m.st. Warszawy
- Stołeczna Estrada



Spektakl teatru ITP "Opowieści papieskie"

W trzecim dniu Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w spektaklu ulicznym wystąpił Teatr ITP. Treść stanowiły teksty Karola Wojtyły i Jana Pawła II - recytowane czy śpiewane, ilustrowane tańcem i obrazem.











Widzowie, którzy przestali godzinny spektakl w deszczu, na zakończenie otrzymali zapalone świece.





Pamięć czy tożsamość? – debata Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej


Joanna Kociszewska

W ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej odbyła się debata na temat „Pamięć czy tożsamość. O powołaniu i historii.” Uczestniczyli w niej o. Jacek Salij, dominikanin, Bronisław Wildstein, Piotr Dardziński i Marek A. Cichocki.

Kanwę do dyskusji stanowiła książka Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Tytuł debaty, w którym pojawiła się alternatywa, był z jednej strony prowokacją, z drugiej – przyczynkiem do dyskusji o tym, czy pamięć jest tożsamości potrzebna, czy można budować tożsamość niezależnie od pamięci i dowolnie ją kształtować. Jakie jest miejsce pamięci w tożsamości?

Dyskutanci wyszli z założenia, że pamięć jest konieczna dla tożsamości. „Nie ma tożsamości bez pamięci” – mówił Bronisław Wildstein. Stawiali pytania o to, czym jest pamięć, jak wpływa na tożsamość, ale także jak dziś budować swoją tożsamość i jak ją przekazywać swoim dzieciom.

Podkreślono, że słowo pamięć, to nie tylko pamięć osobista, ale też pamięć we wspólnocie, pamięć człowieka jako członka pewnej wspólnoty, a w końcu – pamięć najbardziej podstawowa, choć może nieuświadamiana, pamięć Tego, na którego obraz i podobieństwo zostaliśmy stworzeni.

Ciekawe wydawały mi się stwierdzenia, że współczesny świat oczekuje niejako wyrzeczenia się pamięci i budowania swojej tożsamości we wspólnotach większych, niż narodowe. Wskazano jednak, że to oczekiwanie nie nowe, tego typu próby budowania jedności przez wyrzeczenie tożsamości można dostrzec w historii przed 2000 laty.

Warto chyba podkreślić intuicje, że historia nie jest tylko czymś, co działo kiedyś. Historia dla nas istnieje wówczas, gdy jest jakąś naszą teraźniejszością. To ona nas kształtowała, także wtedy gdy nie mieliśmy możliwości wyboru, gdy w danych sytuacjach byliśmy po prostu stawiani. Teza Bronisława Wildsteina, który mówi o szlifowaniu nas przez pewne determinizmy, przez daną nam historię życia, i wskazuje na brak wolności w kształtowaniu samego siebie budzi jednak mój głęboki sprzeciw.

Owszem – nie możemy stać się dowolnie wymyśloną postacią, nie możemy z zupełną i nieskrępowaną swobodą wybrać, kim będziemy. Niemniej nigdy nie ma tak, byśmy nie mieli wyboru. Kształtuje nas nie tyle sytuacja, co konieczność odpowiedzi na nią i sposób tej odpowiedzi. Ludzie, których nie tylko spotykamy, ale których niejako doświadczamy. Na to, by doświadczyć drugiego człowieka, by jego doświadczenie w pewnym stopniu stało się naszym, trzeba pozwolić.




Warto jednak zauważyć, że chodzi nie tylko o odpowiedzialność za teraźniejszość, ale także za przeszłość. Nasza tożsamość rodzi się także z odpowiedzi na naszą przeszłość i przeszłość wspólnot, do których należymy. Piękny przykład stanowiła opowieść z życia Karola Wojtyły, jeszcze arcybiskupa krakowskiego. W młodości, gdy grał w teatrze, w pewnej sztuce grał Bolesława Śmiałego, w konflikcie z biskupem Stanisławem. Na pierwszym przedstawieniu zagrał go tak, że publiczność w większości stanęła po stronie króla. W kolejnym bardzo stonował, a osobom mającym do niego pretensję tłumaczył, że zrozumiał, że gra niejako spowiedź króla, a nie broni jego racji. Wiele lat później jako arcybiskup Krakowa, następca św. Stanisława, wracając z Rzymu zatrzymał się na grobie Bolesława Śmiałego i odprawił na nim Mszę Św.

Dla Jana Pawła II pamięć wspólnoty, której był przedstawicielem, była jego teraźniejszością. On – jako biskup Krakowa – chciał ofiarować Mszę Św. za kogoś, kto biskupa Krakowa zamordował. Nie miało znaczenia, że stało się to wiele stuleci wcześniej. On – głowa Kościoła katolickiego – przepraszał za grzechy Kościoła, także te popełnione przed wiekami. Ta część historii, ta pamięć wspólnoty domagała się zakończenia. Przebaczenia. Zadośćuczynienia. Dla niego ta historia nie była tylko przeszłością, nad którą można przejść do porządku dziennego. On nie mówił, że to było dawno, już jest nieaktualne i wszyscy powinni zapomnieć. On – traktując przeszłość jako element teraźniejszości – na nią odpowiadał.

Ten wątek podjął też wspaniale o. Salij, wskazując że pamięć to też problem pojednania się z samym sobą. Powołał się przy tym na refleksje Karla Jaspersa. Ten filozof - mówił - który z całą jednoznacznością zdawał sobie sprawę, że jego ojczyzną są Niemcy, kraj który w czasie wojny dopuścił się rzeczy strasznych, podjął trudny problem pojednania Niemców z samymi sobą po tym, co się stało, podjął wielkie zadanie zrozumienia, co się stało i skruchy. Właśnie po to, żeby się nie rozmyć w bylejakości, żeby nie podjąć nierzetelnej ucieczki od swojej tożsamości. „Gdyby czyjś rodzony brat stał się mordercą, to nie jest powód do wyrzeczenia się go, ale wielkie zadanie.” – dodał, podając inny przykład.

To ten sam sposób patrzenia na pamięć i tożsamość, który swoim życiem, nie tylko książką, potwierdzał Jan Paweł II.





Piotr Dardziński stwierdził, że tożsamość jest dziedzictwem, ale też przetwarzaniem tego dziedzictwa. Z pierwszą częścią tej wypowiedzi się nie zgadzam. Tożsamość nie jest dziedzictwem. Ona wyrasta z dziedzictwa, dziedzictwo niejako rodzi człowieka (Jan Paweł II w książce Pamięć i tożsamość wskazywał na bliskość słów naród i rodzenie). Jednak nie wystarczy się urodzić, trzeba jeszcze dojrzewać. Dziedzictwo jest tym, z czego rodzi się tożsamość człowieka, ale sytuacje przed którymi stajemy, ludzie których spotykamy i wybory których dokonujemy są tym dojrzewaniem, które ostatecznie decyduje o jej kształcie.

W tym kontekście wydaje mi się, że nie można mówić o przekazaniu tożsamości dzieciom. To, co można im dać, to właśnie dziedzictwo. Można je urodzić. Ale to, kim będą, zależy od ich własnych wyborów.

W końcu – tożsamość człowieka skupia w sobie wiele różnych. Tożsamość członka rodziny, wspólnoty, klasy, nie wyklucza tożsamości jako Polaka, Europejczyka, obywatela świata. To tylko coraz szersze kręgi wspólnoty doświadczeń i zarazem szersze kręgi odpowiedzialności.

Jeśli uważam się za Polkę, nie wyrzekam się bycia córką czy siostrą. Nie ma powodu, bym uważając się za Europejczyka (Europejkę? niektóre słowa w formie żeńskiej brzmią co najmniej dziwnie…) wyrzekała się przynależności do innych wspólnot, które stanowią element mojej tożsamości.

A jednocześnie byłoby bardzo źle, gdyby – jak powiedział o. Salij – tożsamość kogoś jako mieszkańca danego miasta w Polsce przeszkadzała mu w byciu Polakiem. Można to przenieść także na każde „wyższe piętro”.

Sztuka współczesna i religia. Wrogowie czy sprzymierzeńcy? – debata Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej


Joanna Kociszewska

W kolejnej dyskusji w ramach Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej, która odbyła się w warszawskim klubie Montownia 7 listopada, wzięli udział ks. Michał Janocha, historyk sztuki i profesor UKSW, Piotr Rypson - krytyk sztuki, historyk sztuki i literatury, publicysta oraz Piotr Janowczyk - historyk sztuki, rysownik i grafik, wykładowcy na ASP. Rozmowę prowadził Dariusz Bugalski.

Debatę rozpoczęło pytanie, czy ma sens stawianie opozycji między sztuką współczesna i religią. Rozmówcy przyznają, że drogi sztuki rozeszły się z obszarem praktyk religijnych, choć widać też tęsknotę za zbliżeniem czy nawet dążenie do pojednania.

Początek tego rozejścia ks. Michał Janocha widzi w rozbiciu całościowej wizji świata i człowieka, najpierw w renesansie, potem w oświeceniu. Wówczas Kościół i sztuka stanęły naprzeciw siebie. Traci na tym i Kościół i sztuka, ponieważ Kościół, gdy opuszczają go wielcy artyści, głosi Prawdę językiem artystycznej nieprawdy, a wielcy artyści tracą oparcie w tradycji i metafizyce i w swoich głębokich i autentycznych poszukiwaniach nie są w stanie dotrzeć do głębi.


Czy sztuka współczesna może wyrażać treści sakralne?


„Współczesność jest bardzo złożona, ma wiele wątków i nurtów. Sztuka jest na tyle zdolna wyrazić treści sakralne, o ile jest w niej pragnienie prawdy i piękna” – mówi ks. Janocha, przypominając jednocześnie zdanie Herberta, że ogromna część sztuki współczesnej gestykuluje w pustce albo użala się nad swoją marną duszą.

Piotr Rypson widzi problem także z drugiej strony. Sztuka plastyczna odbywa się w zdefiniowanej przestrzeni, a przestrzeń religijna, to przestrzeń księgi lub przestrzeń świątyni. Ona ma problem z absorpcją sztuki abstrakcyjnej. W sztukę abstrakcyjną można wpisać różne treści, stąd jest łatwo akceptowana w wielu sytuacjach świeckich, w przestrzeni sakralnej odnajduje się trudno.

Z drugiej strony przypomina przemówienie Pawła VI do artystów, w którym padają słowa: „Kościół potrzebuje was. Jeśli zabraknie nam waszej pomocy, nasza posługa stanie się jąkaniem i czymś niepewnym. (...) obchodziliśmy się z wami bardzo źle, uciekaliśmy się do surogatów, do oleodruków, do sztuki o małej wartości i nikłych zaletach. (...) Zapuściliśmy się i my w kręte zaułki, gdzie źle się służyło sztuce, pięknu oraz - co jest dla nas gorsze - kultowi Boga.”




Sztuka jako bunt, bunt jako źródło sztuki


Piotr Rypson wskazuje jednocześnie, że sztuka często jest wyrazem buntu. Nie sądzi jednak, by religia była dziś tym, wobec czego dziś artysta się gniewnie wypowiada - jest więcej sił, przeciw którym artysta może i chce protestować.

Ten wątek podjął ks. Janocha, wskazując na różnicę między awangardą i postmodernizmem. W awangardzie sednem był bunt przeciw tradycji, zerwanie z tradycją, której religia i Kościół jest częścią. Bunt przeciw tradycji zakłada jednak bardzo poważne jej traktowanie. Natomiast postmodernizm już niczego nie traktuje poważnie, w postmodernizmie nie ma żadnego buntu. Przywołując „Postmodernizm” Kaczmarskiego: wszystkie mody, wszystkie style równie piękne są i tyle (lub, jak chcesz, równie szkaradne - konsekwencje tego żadne).

W awangardzie bunt w imię postępu stał się bożkiem. Dziś już nie wiem, co może być nadrzędną wartością – mówi ks. Janocha.

Prowadzący dyskusję Dariusz Bugalski postawił w tym kontekście jedną tezę. Wskazał na przykład Krzysztofa Pendereckiego, kiedyś kompozytora awangardowego w pełnym tego słowa znaczeniu, który dziś dochodzi do form przez niektórych uważanych za epigońskie, wtórnych do tradycji, ale sam kompozytor mówi, że inaczej nie potrafi. Podobnie dzieje się z Wojciechem Kilarem. Może – tego wątku nie kontynuowano już z braku czasu, a szkoda - artysta młody potrzebuje buntu, później zaczyna dojrzewać do głębszych inspiracji, a jeśli głębszych to pozostaje religia, taka czy inna?

Dyskusję podsumował Piotr Rypson, zwracając uwagę, że nie warto upraszczać. Artysta to człowiek – mówi - który idzie gdzie go nogi wiodą, i łamie granice, które inni ludzie zwykli respektować. Przywołując słowa Jana Pawła II: „Nawet wówczas, gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien oczywisty sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie.”

Artysta nie podejmuje tematów kontrowersyjnych czy skandalizujących tylko po to, by poruszyć. – mówi - On wchodzi w tę przestrzeń ze swoim własnym ryzykiem, by ujawnić kawałek naszego człowieczeństwa.





Nieco obocznie jeszcze jeden bardzo ciekawy wątek w kontekście rozejścia się dróg sztuki i religii podjął Piotr Janowczyk. To kwestia nieufności wobec mecenasa. Twórca żyje z tego co tworzy, ale chce tworzyć tak, jak sam chce. Mecenas natomiast ma swoje oczekiwania i stawia granice.

Sztuka sakralna – mówi - określa zazwyczaj bardzo dokładnie, co by chciała zobaczyć. Tutaj mało jest miejsca dla rewolucjonistów. Jeśli patrzy się na dzieła dotykające tematów religijnych, to zmieniały się one od strony formy. Jeśli spojrzeć na wątek ukrzyżowania - od Tycjana, Grünewalda po Salwadora Dali to zwykle zmiana formalna, a nie radykalna zmiana treści. Ingerencje w treść w sztuce sakralnej zwykle próbowano przytępić – mówi, przywołując przykład Caravaggia.

Ta granica dla części artystów może być niewygodna. Artysta chce mieć prawo do mówienia rzeczy nowych.

***

Próbę odpowiedzi na pytanie o zbliżenie sztuki współczesnej i religii podejmują też sami artyści.



Debata towarzyszyła koncertowi "ORTODOKSJA". Pierwsza jego część, to artystyczna interpretacja znanych wszystkim pieśni towarzyszących nam w liturgii. Syntetyzatorowi towarzyszyła wiolonczela i skrzypce.



Michał Jacaszek – elektronika, Stefan Wesołowski – skrzypce,
Anna Śmiszek–Wesołowska – wiolonczela.

W drugiej części koncertu ten sam zespół - w poszerzonym składzie, o drugie skrzypce, altówkę i wokal - przejmująco przedstawił Kompletę.



Stefan Wesołowski – głos, Maja Siemińska – głos, Michał Jacaszek – elektronika, oraz kwartet smyczkowy w składzie: Dariusz Prystasz – I skrzypce, Magdalena Pawłowską - II skrzypce, Michał Markiewicz – altówka, Anna Śmiszek–Wesołowska – wiolonczela.

Warto posłuchać, jak klasyka i współczesność mogą się przenikać i uzupełniać...