publikacja 22.03.2018 00:00
O nowym albumie „Trzy sny” i o kulturze chrześcijańskiej, która powinna budzić, mówi Kuba Kornacki.
Roman Koszowski /Foto Gość
Szymon Babuchowski: Podobno z aktora zmieniłeś się w autora. Jak do tego doszło?
Kuba Kornacki: Kiedyś wyobrażałem sobie, że skoro po pracy w teatrze wracam prosto do domu, to jestem superojcem i supermężem. Ale któregoś dnia mój, 6-letni wówczas, syn Piotrek położył się w drzwiach wyjściowych i powiedział: „Tato, jak teraz wyjdziesz do pracy, to zabiję twojego dyrektora”. Przeszedłem wtedy nad nim, jednak coś zaczęło się zmieniać w moim myśleniu. Byłem jak Jonasz – bardzo nie chciałem pójść za tym głosem, ale to był ewidentnie Jego głos. Mówił, że chce mnie w innym miejscu.
Skąd to wiedziałeś?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.