Za ścianą bydzie Jezus

Joanna Juroszek

publikacja 05.07.2018 06:20

Co zrobić, kiedy bieda, choroba, uzależnienia i samotność są stanowczo za duże jak na życie jednego człowieka? Sprowadzić Jezusa. Tak przynajmniej postanowili mieszkańcy osiedla Kaufhaus w Rudzie Śląskiej. Od soboty 23 czerwca jest z nimi 24 godziny na dobę.

Kaplica św. Brata Alberta  – to tu zamieszkał Bóg. ks. Sebastian Kreczmański /Foto Gość Kaplica św. Brata Alberta – to tu zamieszkał Bóg.

Swoje miejsce znalazł w familoku, a dokładnie w kaplicy świętego Brata Alberta. Mieszkańcy osiedla modlą się tu nie od dziś. Ale dopiero od Dnia Ojca, kiedy Mszę sprawował tu abp Wiktor Skworc, mogą oficjalnie powiedzieć, że Jezus zamieszkał na Kaufhausie. W tabernakulum pod postacią chleba znajdą Go wszyscy odwiedzający to miejsce.

Postawimy tu Boga

– Na tym osiedlu na małej przestrzeni nagromadziło się bardzo wiele problemów – wyjaśnia ks. Tomasz Koryciorz – przyjaciel i duchowy opiekun mieszkańców Kaufhausu. – Wiele osób: mieszkańcy, pracownicy społeczni, a nawet kapłani przyznają, że nie zawsze mają pomysł na rozwiązanie tych problemów. Postanowiliśmy razem z proboszczem Janem Janiczkiem poprosić arcybiskupa o zgodę na stworzenie tu kaplicy. Chcieliśmy dosłownie na środku tego osiedla postawić Pana Boga. Jeżeli my po ludzku nie mamy już pomysłu na działania, które zmieniłyby życie konkretnego człowieka, to niech ze swoją łaską, obecnością i mocą zajmie się nim Pan Bóg. To On jest źródłem pomysłu na to miejsce i sensem Jego istnienia – dodaje.

Skromna, ale bardzo ładna kaplica jest ciekawie zaprojektowana. Kiedy w środy i w niedziele w tym miejscu odprawiane są Msze Święte, a w piątki ludzie modlą się tu Różańcem, Litanią Loretańską czy Drogą Krzyżową, rozsuwają się specjalne drzwi i kaplica się powiększa. W pozostałe dni kaplica to małe pomieszczenie, w którym zmieści się jednak każdy, kto na osobistej modlitwie chce spotkać się z Jezusem.

W pomieszczeniach budynku, które mieszkańcy osiedla otrzymali od miasta i które razem z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej utrzymuje parafia św. Pawła w Rudzie Śl.-Nowym Bytomiu, znajduje się też świetlica. Spotykają się w niej mieszkańcy osiedla, osoby bezdomne, młodzież, rodziny i dzieci. W tym miejscu są też prysznice, toaleta i pralnia działająca od poniedziałku do piątku. – Zawsze pół żartem, pół serio mówimy sobie, że mamy tu coś i dla ciała, i dla ducha. Do tej pory nie było ani jednego dnia, ani jednego spotkania, kiedy sala byłaby pusta – przyznaje Fabian Szajor, pracownik ośrodka.

Tam czyścimy brudy

W kaplicy znaleźć można piękną, poobijaną figurkę Matki Bożej stojącą tuż obok krzyża Jezusa. W darze przyniosła ją pewna pani, która znalazła ją na strychu. – Specjalnie jej nie odświeżamy ani nie poddajemy renowacji. To świadectwo tego osiedla – mówi ks. Tomasz. Jest i ikona Matki Bożej w odnowionej ramie, znaleziona na śmietniku przez człowieka bezdomnego. Są też duży drewniany krzyż z figurą Chrystusa i wizerunek Miłosiernego. Oczywiście jest i tabernakulum, gdzie mieszka Jezus. To dar abp. Wiktora Skworca. Kielich i monstrancję ufundowała parafia na Nowym Bytomiu.

Kaplicę odwiedzamy tuż przed jej wielkim świętem. Pani Róża przygotowuje prezent dla arcybiskupa – ręcznie zdobioną pozłacaną otwartą książkę. – Tu bydzie nasz kościół parafialny, a tu podziękowanie – pokazuje niezapisane jeszcze strony. – Licza na to, że arcybiskup się ucieszy. – Jak się przygotowujecie do sobotniej uroczystości? – pytamy. – Wszystko na dobrej drodze. Jutro bydymy okna myć i sprzątać, pojutrze – gotować żur, a w sobota bydymy przygotowywać krupnioki. Bydzie też 11 upieczonych ciast. Teraz sie modlimy jeszcze, żeby pogoda była – wymienia.

Pani Róża bardzo lubi to miejsce. – Ostatnio to mój drugi dom jest. Jo jest gościem u siebie w domu – przyznaje.

Na Mszę z arcybiskupem zaproszeni są wszyscy mieszkańcy osiedla, czyli jakieś 1,2 tysiąca osób. Wiedzą o niej z ogłoszeń i dzięki plakatom porozwieszanym na drzwiach wejściowych i klatkach schodowych w familokach. – Raczej wszyscy są powiadomieni – wierzy pani Róża. – Mie sie to podobo, że za ścianą bydzie Jezus. Nie trza daleko łazić. To jest też dobre dla starszych pań, superpomysł, dobrze realizowany.

Kościelnym kaplicy Brata Alberta został pan Romek. – Ma bardzo ważne zadanie – ks. Tomek pokazuje na skromnego, ale wyraźnie zadowolonego mężczyznę. – W niedziela wszystko otwiero, a po Mszy stoi z koszyczkiem. Zawsze jest pryndzyj, otworzy, krzesła poukłodo. Ksiondz przyjeżdżo na gotowe – chwali go. – Przed każdą Mszą dziesiątka Różańca za osiedle i za parafia. A w międzyczasie ksiondz spowiado kaj? – pyta uśmiechniętych ludzi, stałych bywalców kaplicy. – W pralni – odpowiadają. – Z braku innego miejsca na czas nabożeństw pralnia staje się konfesjonałem i tam czyścimy wszelkiego rodzaju brudy – komentuje ze śmiechem kapłan.

TAGI: