Obdarowani miłością

GN 26/2018 |

publikacja 13.08.2018 10:12

Tę książkę czyta się z niesłabnącym zainteresowaniem. Wyrosła ona ze wspomnień i pragnienia utrwalenia postaci Leszka, który na zawsze nauczył rodzinę trudnej i głębokiej miłości.

Alicja Joanna Orłowska "Choć jeden krok". Wyd. Scriptum, Kielce 2018 ss. 252 Alicja Joanna Orłowska "Choć jeden krok". Wyd. Scriptum, Kielce 2018 ss. 252

Alicja Joanna Orłowska, matka Leszka, opisała dzieje zwyczajnej rodziny, której historia nie szczędziła żadnych doświadczeń ani cierpień, przygotowując młodą dziewczynę do najważniejszej życiowej roli – macierzyństwa. Odnosi się wrażenie, że to curriculum vitae starannie obmyślił wielki Reżyser, hartując Alicję do coraz trudniejszych zadań.

Pierworodny syn Alicji i Janusza Orłowskich, Leszek, urodził się głęboko niepełnosprawny. To upragnione dziecko z winy brutalnych położnych przyszło na świat z czterokończynowym porażeniem, stając się wyzwaniem i zadaniem uszlachetniającym rodziców. Jednak z wózka uśmiecha się do nas śliczne dziecko o inteligentnych oczach i delikatnych rysach, potem chłopiec, w końcu mężczyzna, bystro i mądrze patrzący na świat. Z zainteresowaniem śledzimy, jak rodzice pokonują kolejne wyzwania, a matka dokonuje rzeczy niemożliwych. Bliska załamania, szuka pociechy w konfesjonale. Potem przychodzą na świat kolejne dzieci: śliczna Dorotka i wspaniały Zbyszek. Gdy podrastają, w miarę dziecięcych sił pomagają bratu i rodzicom. Poznajemy też całą galerię dobrych ludzi, rodziny Doroty i Zbyszka.

Leszek nie ograniczał swoich rodziców, którzy pracowali, piastując odpowiedzialne stanowiska, lecz wzmacniał ich i rozwijał. Autorka pisze, że „piękne oczy jej leżącego syna” były nagrodą za wszystko. Rósł, nie mówiąc, kontaktował się ruchem gałek ocznych, krzykiem o różnym natężeniu i barwach. Najważniejsze były dla niego rozmowy z ojcem; razem oglądali mecze i jeździli na pielgrzymki do Częstochowy.

Leszek zmarł, mając 52 lata (miał żyć rok? 16 lat?). „Był człowiekiem do końca dni swoich, czujnym i wrażliwym na to, co go otacza. Naszym dzieckiem, na które czekaliśmy”. Teraz dalej żyje, dzięki ocalającemu słowu matki, i krzepi rodziców, których dzieci też nie potrafią zrobić ani jednego kroku.

Krystyna Heska-Kwaśniewicz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.