Fogg znowu śpiewa

Szymon Babuchowski

GN 34/2018 |

publikacja 23.08.2018 00:00

Choć pod koniec ubiegłego wieku wydawał się człowiekiem wyjętym z innej epoki, moda na Mieczysława Fogga powraca.

Mieczysław Fogg śpiewał niemal do końca życia (zmarł w 1990 r.). Występował na całym świecie, dając w sumie blisko 16 tys. koncertów. Zbigniew Wdowiński /PAP Mieczysław Fogg śpiewał niemal do końca życia (zmarł w 1990 r.). Występował na całym świecie, dając w sumie blisko 16 tys. koncertów.

Z dzieciństwa zapamiętałem dowcip opowiadający o tym, jak polska ekspedycja archeologiczna odkryła na terenie Egiptu mumię. W pewnym momencie znalezisko nieoczekiwanie poruszyło się i spytało naukowców: „A ten Fogg jeszcze u was śpiewa?”. Młodsze pokolenie może mieć dziś problem ze zrozumieniem tego żartu, ale dla wszystkich, którzy pamiętają starszego pana w muszce śpiewającego w telewizyjnych koncertach życzeń o „Jesiennych różach”, jego sens pozostaje czytelny. Mieczysław Fogg już wtedy, w latach 80. ubiegłego wieku, wydawał się człowiekiem wyjętym z jakiejś zupełnie innej, odległej epoki. Jego nienaganny strój, elegancja w każdym ruchu, śpiewanie z charakterystycznym, „przedwojennym” vibrato i ginącym miękkim, aktorskim „ł”, sprawiały, że ówczesnym dzieciakom wydawał się osobliwym zjawiskiem, zdolnym poruszyć najwyżej ich dziadków (bo rodziców już raczej nie).

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.