Apartament zamiast tipi?

PAP |

publikacja 11.04.2010 10:30

Kanadyjscy Indianie, Inuici i Metysi przenoszą się masowo do miast. Prawie połowa z tej liczącej 1,2 mln osób grupy nie mieszka już w rezerwatach. Ich najważniejszym celem jest edukacja.

Apartament zamiast tipi? AUTOR / CC 2.0 Tipi przechodzi do lamusa?

Opublikowany w Kanadzie raport analizujący życie członków pierwotnych narodów po przeprowadzce do miast - Urban Aboriginal Peoples Study - został przygotowany przez Environics Institute.

Przeprowadzka do miast jest trwała. Tylko 30 proc. z tych, którzy w pierwszym pokoleniu mieszkali w większych ośrodkach poza rezerwatami, wróciło do swoich lokalnych społeczności - podała telewizja CBC.

O ile jednak członków First Nations wcale nie ciągnie z powrotem do rezerwatów (gdzie mają spore przywileje finansowe), o tyle bardzo mocno identyfikują się ze swoją kulturą. 82 proc. z nich twierdzi, że są bardzo dumni ze swoich korzeni. Znaczna część z nich, ale mniej - bo 70 proc. - odczuwa dumę z bycia Kanadyjczykami - wynika z badania.

Ta silna kulturowa identyfikacja z jednej strony ułatwia tworzenie lokalnych społeczności, podobnie jak czynią to inne grupy narodowościowe w Kanadzie. Jak podał Environics Institute w komunikacie, 60 proc. badanych - a więc podobny odsetek, jak w społecznościach innych niż First Nations - uważa, że mogą się przyczynić do uczynienia ze swojego miasta lepszego miejsca do życia. Z drugiej strony kanadyjskie "pierwsze narody" nie obawiają się życia we współczesnym społeczeństwie. 60 proc. respondentów ankiety mówiło, że w ogóle lub w dużym stopniu nie obawiają się utraty więzów ze swoją kulturą.

Jak cytowała CBC, jeden z uczestników badania zwrócił uwagę na dwoisty obraz First Nations: z jednej strony romantyczni idealiści, a z drugiej strony - rozrabiacy. Stereotypy w myśleniu sprawiają, że Indianie, Inuici i Metysi nadal odczuwają dyskryminację. 70 proc. uczestniczących w ankiecie zetknęło się z nieprzyjemnymi uwagami lub wyzwiskami z powodu swojego pochodzenia. Zarzuca im się alkoholizm, lenistwo, brak inteligencji czy biedę.

Z negatywnymi stereotypami kontrastują cele, jakie stawiają sobie członkowie First Nations. 28 proc. ankietowanych za najważniejszy cel w życiu stawia sobie dokończenie własnej edukacji. W następnej dopiero kolejności jest rodzina (24 proc.). Dobrej edukacji badani życzyli też swoim dzieciom i wnukom: 20 proc. uważa, że to powinna być najważniejsza zmiana w życiu następnych pokoleń.

Najpoważniejszy problem związany z kształceniem, szczególnie w szkołach wyższych, to jego koszty. Przy czym członkowie pierwotnych narodów Kanady mają dostęp nie tylko do ogólnego systemu szkolnictwa. W prowincji Saskatchewan od 1976 roku działa First Nations University of Canada, uwzględniający w programach nauczania tradycje pierwotnych narodów Kanady.

Problemy pierwotnych społeczności kanadyjskich nie doprowadziły jednak do ich izolacji. Dane Environics Institute wskazują na bardzo wysoką tolerancję dla odmienności wśród członków First Nations. 77 proc. Indian, Inuitów i Metysów uważa, że w Kanadzie jest miejsce dla różnorodnych kultur i języków. Dla porównania - tylko 54 proc. "nie-aborygeńskich" mieszkańców miast podziela to przekonanie.

Jak informował Environics Institute w komunikacie prasowym, ankietę przeprowadzono wśród mieszkających w 11 miastach 2614 osób, które same identyfikowały się jako członkowie First Nations. Z uczestniczącymi w badaniu rozmawiano między marcem a październikiem 2009 r.

Obecne dane potwierdzają tendencję widoczną np. już w opracowaniu urzędu statystycznego Kanady z 2001 roku. Również wówczas, jak wynika z danych StatCan dostępnych na stronach internetowych, analizowano 11 miast, w których mieszkało co najmniej po 7 tys. członków First Nations lub stanowili oni przynajmniej 5 proc. mieszkańców. Dane z 2001 roku wskazywały na rosnący przez poprzednich 20 lat odsetek uczących się Indian, Inuitów i Metysów, szczególnie wśród kobiet. Tendencja do przenoszenia się do miast była jeszcze bardziej widoczna: między 1981 a 2001 rokiem liczba członków First Nations w miastach podwoiła się, a w niektórych ośrodkach - wzrosła ponad trzykrotnie, i to nie tylko z powodu rosnącej liczby urodzin. Rośnie też liczba Kanadyjczyków, którzy chętnie przyznają się do swoich indiańskich czy inuickich korzeni: w spisie z 2001 roku na takie pochodzenie wskazało ponad 976 tysięcy osób, a to oznacza, że przez osiem lat liczba "pierwotnych mieszkańców" wzrosła do dziś prawie o jedną czwartą.