Na dobre i na złe

GN 40/2018 |

publikacja 04.10.2018 00:00

Ty mi pozwoliłeś na nowo narodzić się! – do dziś pamiętam emocje, jakie mi towarzyszyły, gdy słuchałem piosenek Justyny.

Justyna Segiec szymon babuchowski /foto gość Justyna Segiec

Znałem ją z osiedla, zanim jeszcze zaczęła śpiewać. Chodziliśmy do tej samej podstawówki, słuchaliśmy podobnej muzy, a w pewnym momencie na własnej skórze odczuliśmy, czym kończy się wyjście do świata z wypisaną na czole dewizą „grunt to bunt”. Znalazł nas Pan Bóg. Mocne świadectwo Segi poruszało tysiące serc, zanim jeszcze ludzie zaczęli wertować strony „Radykalnych”. Justyna Segiec występowała jako gwiazda na scenach wielkich festiwali, a krytycy cmokali z zachwytu nad jej soulowym, drapieżnym głosem. Potem na kilka lat zniknęła z miejsc oświetlonych światłami reflektorów. Na szczęście powróciła, a ostatnie koncerty pokazują, że scena jest miejscem, na którym czuje się jak ryba w wodzie.

Sega Band "The best of Sega Band". 2018 r.   Sega Band "The best of Sega Band". 2018 r.

Płyta „The best of” przypomina jej największe hity – niektóre z nich powstały już w roku 1991. Momentalnie wpadające w ucho piosenki, znakomite aranżacje, świetni muzycy. Pastelowe ballady, soul, rozbujane reggae plus zadziorne kawałki, które mogłyby z powodzeniem popłynąć z głośników Rawy Blues.

Są też i nowe piosenki. Dojrzałe, nie fruwające pod sufitem, ale mocno stąpające po ziemi. Nie zdziwię się, jeśli po przesłuchaniu płytki zaczniecie nucić pod nosem: „Niebo nad nami nadaje życiu rytm/ Twymi słowami gasisz nasze łzy”. Justyna doskonale wie, o czym i o Kim śpiewa. Wiele wyjaśnia tytuł przedostatniej piosenki na krążku: „Znalazłam – zachowam”.

Marcin Jakimowicz

Adam D Justyna Segiec & Sega Band - Zacznę żyć od nowa

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.