publikacja 11.10.2018 00:00
east news
Pierwszy raz oglądałem ten film jako nastolatek, ale doskonale pamiętam własne wzruszenie towarzyszące momentowi, w którym uczniowie profesora Keatinga (znakomita rola Robina Williamsa) wchodzą na szkolne stoliki, wypowiadając słynne: „Kapitanie, mój Kapitanie!”. Nie przypominam sobie, czy w filmie były jakieś bezpośrednie nawiązania do chrześcijaństwa, ale mnie osobiście przesłanie tego obrazu wydaje się dziś głęboko chrześcijańskie. Kluczowa scena rozgrywa się w sytuacji, w której teoretycznie wszyscy dobrzy bohaterowie przegrali: Keating, który musi opuścić szkołę, i uczniowie, którzy w sytuacji próby wyparli się swojego mistrza. I nagle, wbrew wszystkiemu, dokonuje się w nich wielkie zwycięstwo. Nigdy przecież nie jest za późno, żeby powiedzieć: „Kapitanie, mój Kapitanie!” albo: „Pan mój i Bóg mój”.
Szymon Babuchowski
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.