Nie tylko śladami Kapuścińskiego

GN 50/2018 |

publikacja 13.12.2018 00:00

Kraje postsowieckiej Azji Centralnej to cel podróży, w którą warto się wybrać z Wojciechem Góreckim.

Wojciech Górecki "Buran. Kirgiz wraca na koń" Wydawnictwo CzarneWołowiec 2018 Roman Koszowski /Foto Gość Wojciech Górecki "Buran. Kirgiz wraca na koń" Wydawnictwo CzarneWołowiec 2018

Pisarz, analityk, podróżnik i były dyplomata zdobył uznanie czytelników książkami o Kaukazie, głównie Gruzji. W najnowszej, chociaż są w niej eseje o Gruzji i Azerbejdżanie, zabiera nas do innego regionu – postsowieckiej Azji Centralnej: do Turkmenistanu, Tadżykistanu, Kirgistanu oraz Uzbekistanu. W tej podróży nie epatuje czytelnika opisem orientalnej egzotyki. Przygląda się kolejnym miejscom, aby stwierdzić, jak miejscowi wyzwalają się, albo i nie, z buranu.

Buran to metafora nawiązująca do nazwy zamieci stepowej, krępującej człowieka, a czasem nawet zabijającej. Górecki stawia diagnozę, że ludy Azji Centralnej przeżyły buran władzy sowieckiej i teraz próbują stanąć na własnych nogach. Różnie im to wychodzi. Często zmiany są formalne. Byli sekretarze partii komunistycznej stali się prezydentami, tworząc małe satrapie, w których prawa jednostki są systematycznie łamane, a współziomkowie okradani. Dostrzega również uporczywe poszukiwanie nowej tożsamości, przez odwołanie się do nieraz bardzo odległych wzorów. Nie zawsze przynosi to dobre rezultaty, ale daje legitymizację nowej władzy.

W tej podróży autor podąża śladami Ryszarda Kapuścińskiego, który w 1968 r. wydał głośny reportaż o tym terenie pod tytułem „Kirgiz schodzi z konia”. Zejście z konia było dla Kapuścińskiego symbolem modernizacji i nowoczesności. U Góreckiego Kirigiz siada z powrotem na konia. Nie jest mu przez to lepiej, ale jest sobą. Jak zwykle w swych opowieściach, Górecki łączy ogromną wiedzę o współczesnych uwarunkowaniach i przeszłości tych ziem z historiami ludzi, których spotyka. Opisuje ich z niezrównaną w polskim reportażu lekkością, finezyjnie łącząc kunszt słowa z precyzją narracji. Miejsce to wydaje się odległe. Jednak w zglobalizowanym świecie dystans dzielący nas od Azji Centralnej gwałtownie się skraca. Warto więc poznać tamten świat, zanim stanie się częścią naszego.

Andrzej Grajewski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.