W szponach nałogu

Edward Kabiesz

GN 1/2019 |

publikacja 03.01.2019 00:00

Reżyserka „Zabawy, zabawy” poszła pod prąd współczesnych tendencji panujących w kinie.

Maria Dębska w roli Magdy, najmłodszej z bohaterek. Kino Świat Maria Dębska w roli Magdy, najmłodszej z bohaterek.

Kinga Dębska filmem „Moje córki krowy” udowodniła, że o sprawach najtrudniejszych można nakręcić film „do oglądania”, bez patosu i epatowania wyrazistymi obrazami, a jednocześnie nasycony pozytywnymi emocjami. „Zabawa, zabawa” jest tego kolejnym dowodem. Bohaterkami najnowszego filmu reżyserki poruszającego problem choroby alkoholowej są trzy kobiety, których historie wzajemnie się przeplatają. Każda znajduje się w różnej fazie uzależnienia i każda podchodzi do tego w inny sposób. W filmach o alkoholikach łatwo pójść na całego i pokazać bez osłonek, co nałóg robi z człowiekiem. Dębska traktuje problem inaczej, delikatnie, bez drastycznych scen, ale jednocześnie potrafi oddać całą jego złożoność. Znakomicie obrazuje to scena, kiedy pani doktor siedzi na przystanku autobusowym, który wydaje się przystankiem wiodącym do… Sami musimy sobie odpowiedzieć dokąd. Zarówno w tej, jak i innych scenach widać ogromną empatię reżyserki w stosunku do swoich bohaterek. Film pokazuje również spustoszenia, jakie nałóg czyni w psychice dotkniętych nią kobiet i w jaki sposób wpływa na ich relacje z najbliższymi.

Dlaczego bohaterki filmu piją? Wydaje się, że tylko one znają odpowiedź, chociaż jest to bardziej samousprawiedliwienie. Pani prokurator pije, by „nie zwariować”, ale tak naprawdę nie wiemy, co to znaczy. Wykroczenia popełnione pod wpływem alkoholu uchodzą jej na sucho, bo ratuje ją immunitet czy też mąż polityk. Teresa, znakomita i nagradzana lekarka, pije od zawsze, nawet w czasie pracy w szpitalu dziecięcym, gdzie jest ordynatorem. Mało kto dałby wiarę, że problem z alkoholem ma Magda, najmłodsza z głównych postaci filmu, która jednocześnie pracuje i studiuje. I w pracy, i na studiach radzi sobie doskonale.

Czy obraz daje nadzieję, że z uzależnienia można wyjść? Czy takie rozwiązanie nie zakrawałoby na cud? Nie mam wątpliwości, że Kinga Dębska poszła pod prąd współczesnym tendencjom panującym w kinie. Nie będę zdradzał rozwiązania jednego z wątków, które we współczesnym kinie jest czymś wyjątkowym. Być może dlatego film nie znalazł uznania w oczach jurorów festiwalu w Gdyni, którzy pominęli go całkowicie w swoim werdykcie. Nie zauważyli nawet znakomitych kreacji aktorskich Agaty Kuleszy, Doroty Kolak i Marii Dębskiej w rolach trzech dotkniętych nałogiem bohaterek. Myślę, że ten poruszający, pełen emocji obraz w charakterystycznym dla reżyserki stylu docenią widzowie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.