Piękno obroni się samo

GN 2/2019 |

publikacja 10.01.2019 00:00

O sztuce, która wychodzi na peryferie, mówi Marcin Nowak, ekspert Centrum Myśli Jana Pawła II.

Praca Aleksandry Pulińskiej zrealizowana w ramach projektu „Sztuka w drodze”. Praca Aleksandry Pulińskiej zrealizowana w ramach projektu „Sztuka w drodze”.

Maciej Kalbarczyk: Nasze ulice zalewają tysiące billboardów i plakatów. Czy w przestrzeni miejskiej jest jeszcze miejsce na coś więcej?

Marcin Nowak: Zadaliśmy sobie to pytanie podczas dyskusji na temat projektu „Sztuka w drodze”. Zanim zaczęliśmy działać, zastanawialiśmy się, czy w świecie, w którym jesteśmy bombardowani tak ogromną ilością bodźców, jest przestrzeń na sztukę pokazującą coś ważnego. Polskie miasta wyglądają coraz lepiej, problemem nadal pozostaje jednak wszechobecna reklama, która przytępia naszą uwagę i odbiera nam wrażliwość na piękno. Z nosami w smartfonach biegniemy z jednego miejsca do drugiego, załatwiamy mnóstwo spraw, nie przyglądamy się temu, co znajduje się obok. Postanowiliśmy jednak nie obrażać się na rzeczywistość i wyjść do ludzi z dobrym przesłaniem. Prace naszych artystów pojawiły się m.in. na wiatach przystankowych. Doszliśmy do wniosku, że czekając na autobus lub tramwaj, pasażerowie znajdą czas na refleksję. Wiedzieliśmy, że w takich okolicznościach nie ma mowy o wnikliwym kontemplowaniu dzieła, ale czasami wystarczy kilka sekund, żeby zrozumieć coś ważnego.

Przedstawienie dobra i piękna jest trudne. Artyści, dostając takie zadanie, łatwo wpadają w banał. Jak tego uniknąć?

Jan Paweł II podkreślał, że przy tworzeniu sztuki ważne jest osobiste doświadczenie artysty. Osoba wierząca powiedziałaby, że to jest coś, co rodzi się podczas kontemplacji. Człowiek zajmujący się sztuką i mający autentyczną relację z Panem Bogiem najlepiej opowiada o swoich wewnętrznych przeżyciach. Dobrym przykładem potwierdzającym tę tezę są prace artystów należących do wspólnoty Vera Icon. To ludzie, którzy swój proces tworzenia rozpoczynają od modlitwy. Jest to praktykowane od wieków zarówno przez duchownych, jak i świeckich zajmujących się pisaniem ikon. Do naszego projektu zaprosiliśmy Mariusza Libela, Sławomira „Zbioka” Czajkowskiego i Aleksandrę Pulińską. Co prawda z tego, co wiem, nikt z nich nie pisze ikon, ale to nam nie przeszkadzało. Są to bowiem artyści, którzy mają wrażliwość na głębszy wymiar rzeczywistości i, co ważne, są przedstawicielami różnych sposobów patrzenia na sztukę. Zaprosiliśmy ich, aby zapoznali się z fragmentami nauczania Jana Pawła II na temat wolności, miłości i miłosierdzia. Później rozmawialiśmy o tym, jak je rozumiemy. Zawiązała się między nami nić porozumienia, szybko zaczęliśmy sobie ufać. Myślę, że dzięki temu udało nam się stworzyć coś wartościowego.

Praca Sławomira Czajkowskiego przedstawia popękane naczynie i parafrazę tekstu grupy De Mono: „Miłość to nie znaczy zawsze to samo”. Co to ma wspólnego z nauczaniem Jana Pawła II?

W naszym projekcie daliśmy artystom dużą wolność. Zależało nam na tym, aby nie trzymali się utartych schematów i samodzielnie zinterpretowali nauczanie papieża. Praca, o którą pan pyta, jest niezwykle intrygująca. Kiedy jeszcze przed wakacjami zastanawialiśmy się, czym jest wolność w myśli Jana Pawła II, w naszej dyskusji pojawił się problem lęku. Artyści zauważyli, że to właśnie on nie pozwala nam korzystać z wolności. W pracy Sławka waza jest symbolem greckiego porządku. To naczynie zniszczone, popękane, ale jednocześnie nadal piękne. To symbol wolności związanej z zaakceptowaniem swoich niedoskonałości i otwartością na miłosierdzie. Każdy z nas nosi w swoim sercu rany, które sprawiają, że nie jesteśmy doskonali. To nie oznacza jednak, że przestajemy być piękni w oczach Boga. Ta praca zachęca nas do pokochania samych siebie. Jeżeli rzeczywiście to zrobimy, łatwiej będzie nam wyjść na spotkanie z drugim i czynić dla niego dobro. Dzięki temu otworzymy się także na działanie Boga, które jest jednym z filarów wolności w rozumieniu Jana Pawła II.

Wspomniany przez Pana problem lęku został poruszony także w pracy Aleksandry Pulińskiej.

W tej pracy strach jest obecny, ale nie przekracza on pewnej granicy. Chociaż ciemność jest blisko, a wilki szczerzą kły, gotowe rzucić się na kobietę i dziecko, relacja znajdująca się w centrum ilustracji jest gwarantem bezpieczeństwa. Ola chciała podkreślić, że człowiek jest w pełni wolny dopiero wtedy, kiedy odda się w ręce ojca. Chociaż sięgnęła po postać matki, chodziło jej o stworzenie metafory głębokiej relacji z Panem Bogiem. Jeśli Mu zaufamy i staniemy się jak dzieci, wszystkie lęki próbujące przykuć naszą uwagę staną się niegroźne, przestaną mieć do nas dostęp. Ta praca bardzo nas poruszyła, otrzymaliśmy wiele pozytywnych opinii na jej temat. Warszawiacy pytali nas, kto jest autorem, czy można ją kupić, gdzie jest dostępna. Ilustracja Oli cały czas siedzi pod naszymi powiekami, jest bardzo sugestywna. Dzięki wrażliwości artystki udało nam się w sposób uniwersalny opowiedzieć o czymś bardzo intymnym. Osoby wierzące, oglądając tę pracę, zatęsknią za relacją z Panem Bogiem, a niewierzące po prostu za miłością, której wszyscy bardzo potrzebujemy. To ona jest najlepszym lekarstwem na lęk.

Co wniósł do projektu Mariusz Libel?

Mariusz jest jednym z założycieli grupy „Twożywo”, która wyrosła z subkultury punkowej. Podczas naszych rozmów podkreślał, że głównym zagrożeniem dla wolności jest konsumpcjonizm. Konsument cały czas drży o dobra materialne, goni za sukcesem, zapominając, że ważne jest nie to, co mamy, ale to, kim jesteśmy. Napięcie pomiędzy „mieć” a „być” jest widoczne m.in. w nauczaniu Jana Pawła II. Wpadliśmy na pomysł, aby opowiedział o tym właśnie Mariusz. Powstały dwie wersje jego pracy: jedna na billboard, druga na wiaty przystankowe. Obydwie charakteryzują intensywne, krzykliwe kolory i intrygująca treść.

Wszystkie prace były eksponowane na ulicach Warszawy przez trzy miesiące. Jak zostały przyjęte?

Nasz fotograf uwiecznił na zdjęciach ludzi, którzy przyglądali się im z dużą uwagą. Mamy także kilka bezpośrednich relacji warszawiaków. Byli bardzo poruszeni. Docierały do nas także pytania o możliwość kupienia plakatu czy innego produktu, na którym wyeksponowana byłaby praca Oli. Dlatego uzyskawszy zgodę artystki, tę właśnie pracę w formie mema wypuszczamy do sieci.

Czy Jan Paweł II uznałby „Sztukę w drodze” za dobrą ilustrację swojego nauczania?

To pierwszy papież, który z Watykanu wyruszył w świat. W Centrum Myśli Jana Pawła II także w pewnym sensie jesteśmy pielgrzymami. Odwołując się do myśli Franciszka, chcemy wychodzić na peryferie, być wszędzie tam, gdzie ludzie pragną odnaleźć sens życia, ale nie wiedzą, jak to zrobić. Wierzę, że wszystkie działania, które podejmujemy, realizujemy zgodnie z wizją papieża albo co najmniej jesteśmy bardzo blisko niej: nie boimy się wychodzić do ludzi i zapraszać ich do spojrzenia na rzeczywistość z innej perspektywy. Zachęcamy do wejścia w dialog, do akceptacji drugiego człowieka, do solidarności. Wszyscy mamy silne przekonanie, że Jan Paweł II był niesamowitym człowiekiem. Naszym zadaniem jest opowiadanie w nowoczesny sposób o wartościach, które były dla niego ważne, dlatego wchodzimy także w popkulturę. Dbamy o to, aby wizja świata przedstawiana przez papieża była wciąż żywa, staramy się wpuszczać ją w krwiobieg debaty publicznej. Mamy cichą nadzieję, że papież jest z tego zadowolony.

Sztukę nawiązującą do treści religijnych często postrzega się jako formę ewangelizacji. Państwu chodziło jednak o coś innego.

Jesteśmy instytucją samorządową, staramy się opowiadać o wartościach ważnych dla Jana Pawła II. Głębia jego spojrzenia na świat nieustannie nas fascynuje. Mamy jednak świadomość, że nie wszyscy są wierzący. Celowo nie wchodzimy w obszar ewangelizacji. Istnieją prężnie działające ośrodki prowadzące taką działalność. Naszym zadaniem jest dbanie o kulturę. Próbujemy to realizować poprzez opowiadanie o wartościach, które odsyłają do głębszego wymiaru rzeczywistości. Wierzymy, że piękno obroni się samo.

Plakaty już zniknęły z ulic Warszawy. Co dalej?

Wspólnie z Vera Icon chcielibyśmy przygotować instalację artystyczną poświęconą godności człowieka. Zależy nam na tym, aby znalazło się dla niej miejsce na Bulwarach Wiślanych. Uważamy, że to idealna przestrzeń do wejścia z dobrym przesłaniem: warszawiacy, podziwiając piękno przyrody, mogliby zetknąć się z czymś prowokującym do refleksji. Złożyliśmy już w tej sprawie wniosek do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, czekamy na decyzję. Mamy nadzieję, że instalacja zagości na Bulwarach latem tego roku. Poza tym mamy w planach kolejne edycje festiwalu Muzyka Wiary – Muzyka Pokoju oraz festiwalu Nowe Epifanie, który będzie towarzyszył warszawiakom przez cały Wielki Post. Serdecznie zapraszamy!

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.