Piętnaście pierwszych ikon z Jawiszowic

Urszula Rogólska

publikacja 13.01.2019 21:03

Talent plastyczny nie był najważniejszy. A jednak każdy odkrył w sobie jakiś jego ślad. Pierwsi uczestnicy kursu pisania ikon w jawiszowickiej parafii św. Marcina zakończyli dziś pracę nad wizerunkiem Chrystusa Pantokratora.

Wzruszeni uczestnicy kursu pisania ikon przed uroczystością ich poświęcenia Urszula Rogólska /Foto Gość Wzruszeni uczestnicy kursu pisania ikon przed uroczystością ich poświęcenia

Spotykali się od października w jeden weekend miesiąca. Dziś w pełni zobaczyli efekty swojej pracy, ale i…modlitwy. Obrzęd poświęcenia i pobłogosławienia ikon Chrystusa Pantokratora był zwieńczeniem pracy piętnastu osób, które uczestniczyły w pierwszym kursie pisania ikon w parafii św. Marcina w Jawiszowicach. Zajęcia poprowadziła Danuta Jęczmyk OV - historyk sztuki i plastyk.

Po Mszy św. ks. Wiesław Mrowiec, wikary w jawiszowickiej parafii, modlił się nad każdą ikoną: Pobłogosław i poświęć ją w pokropieniu tą wodą święconą. Daj jej moc uzdrawiania wszelkiej choroby i słabości, odpędzania wszelkich zakusów diabelskich, a modlitwy wszystkich z wiarą do niej przybiegających i przed nią Tobie kłaniających się, niech zawsze będą przez Ciebie wysłuchane i przyjęte. Następnie każdy uczestnik kursu podchodził ze swoją ikoną, przyjmował błogosławieństwo nią, czcząc Jezusa w Jego wizerunku pocałunkiem.

Po uroczystości w kościele kursanci dzielili się swoim doświadczeniem czterech miesięcy spotkań.

Uczestnicy pierwszego kursu pisania ikon w jawiszowickiej parafii św. Marcina   Urszula Rogólska /Foto Gość Uczestnicy pierwszego kursu pisania ikon w jawiszowickiej parafii św. Marcina

- Zapisałam się na ten kurs z ciekawości - mówiła Małgorzata Cicha. - Jeśli chodzi o poziom trudności, przerosło to moje oczekiwania. Nie zdawałam sobie z tego sprawy. Nie jest to taka prosta rzecz. Wymaga wysiłku, pracy i modlitwy. Takim szczególnie trudnym momentem dla mnie było napisanie fragmentu Biblii do księgi, którą trzyma Chrystus. Pracowałam nad nim w domu dłużej niż godzinę. Bez modlitwy nad moją cierpliwością na pewno by tego napisu nie było.

Marek Wójcik, jeden z dwóch mężczyzn, którzy wzięli udział w kursie mówił, że takiej formy modlitwy, jaką jest pisanie ikony, poszukiwał w różnych miejscach od dłuższego czasu. - Niesamowite doświadczenie dla mnie - cieszył się. - Pisałem ikonę w intencji mojej żony Reni. To była taka modlitwa, która mi uświadomiła, że największym darem, jaki mi dał Pan Bóg, jest moja żona. I w tej ikonie chciałem jej za wszystko podziękować.

- Już dawno chciałem się z ikonami związać, dowiedzieć, jak Bóg przez ikony mówi. I szukałem kursu bardzo długo, bo już kilka lat, ale były to kursy stacjonarne, bardzo drogie, trwające tydzień czy dziesięć dni - mówił Robert Kohut. - I tak się długo modliłem, aż znalazłam na Facebooku informację Danusi, że jest kurs ikon - dla mnie fajny, bo weekendowy. I chwała Panu za ten czas!

Dziękując prowadzącej w imieniu wszystkich za czas, jaki poświęciła kursantom, Robert powiedział: - Przede wszystkim chciałem ci podziękować za to, że to jest twoja ewangelizacja; że przez Ciebie Bóg mówi pisaniem, mówieniem o sztuce.

Danuta Jęczmyk, prowadząca kurs pisania ikon, i Robert Kohut - jeden z dwóch uczestniczących w nim mężczyzn   Urszula Rogólska /Foto Gość Danuta Jęczmyk, prowadząca kurs pisania ikon, i Robert Kohut - jeden z dwóch uczestniczących w nim mężczyzn

Danuta Jęczmyk, inicjatorka kursu, od kilku lat zajmuje się sztuką ikony. - Miałam wielkie pragnienie, żeby się tym podzielić, żeby w tym środowisku zaszczepić miłość do ikony, pokazać technikę - mówi. - Pomyślałam: jeśli Pan Bóg chce, to kurs będzie.

Ks. Henryk Zątek, proboszcz jawiszowickiej parafii, z otwartością i życzliwością udostępnił parafialne pomieszczenia. - Parafia św. Marcina, jej kościół, to miejsce historyczne - dodaje Danuta. - Zależało mi, żeby te historyczne techniki miały też swoją oprawę. Jestem pod wrażeniem, jakie ikony tutaj powstały. Każda z nich jest stworzona z wielki duchem, z wielką modlitwą. Wiem, że niektóre zostaną komuś podarowane. Dla mnie to jest niezwykle wzruszające, że mogliśmy stworzyć coś, co zbliża nie tylko nas do Boga, ale też będzie zbliżało inne osoby. Ta ikona jest więc pewnego rodzaju świadectwem.

Jak dodaje prowadząca, talent plastyczny na tym kursie nie był konieczny. - Najważniejsza jest strona duchowa. Kurs jest prowadzony tak, by każdy mógł popróbować swoich sił. Jeśli ktoś na przykład nie potrafi wykonać własnego rysunku, może skorzystać ze wzoru. Zaskoczeniem dla mnie było to, że większość osób mówiła na początku: ja nie mam żadnego talentu, ja nic nie potrafię. A okazało się, że każdy ma w sobie jakiś ukryty talent. To wspaniałe, że ludzie mogą się rozwijać, pokochać coś, czego wcześniej nie potrafili robić. Podczas kursu panował klimat wyciszenia, milczenia, medytacji. Uczestnicy mówili, że to było dla nich niezwykle ważne - mówi D. Jęczmyk. - Powstała między nam więź, wspólnota. I myślę, że pozostaniemy ze sobą w kontakcie, być może rozpoczniemy kurs drugiego stopnia - może z Matką Bożą.

Ks. Wiesław Mrowiec poblogosłwił uczestników kursu wykonanymi przez nich ikonami   Urszula Rogólska /Foto Gość Ks. Wiesław Mrowiec poblogosłwił uczestników kursu wykonanymi przez nich ikonami

Dlaczego ikona Chrystusa Pantokratora, Władcy Wszechświata? - Ona pozwala dotknąć wielu kwestii twórczych: malowania twarzy, dłoni, księgi, szaty - wyjaśnia prowadząca. - A jednocześnie Chrystus Pantokrator wskazuje na istotę ikony. Ona ma nas zbliżać do Boga, ma otwierać nas na duchowy świat, na Boga. Teologowie ikony często mówią, że nawet jeśli malujemy świętych, to zawsze jest to ikona przedstawiająca Boga, dlatego że święci są przebóstwieni - przez nich widać Boga. Dlatego zostali świętymi, ponieważ stali się obrazem Boga.

Jak dodaje Danuta Jęczmyk: - Ważne jest, by sobie uświadomić, że ikona nie jest zwykłym obrazem. Przez ikonę naprawdę Pan Bóg chce błogosławić i przez ikonę naprawdę możemy doświadczyć Bożej obecności. Jest wielkim bólem dla Kościoła, że część chrześcijan niekoniecznie pozytywnie się odnosi do obrazów przedstawienia Boga. Jakby troszkę ucinają sobie ważne skrzydło, które sam Pan Bóg nam daje - spójrzmy choćby na Mandylion, Całun Turyński, Matkę Bożą z Gwadelupy czy objawienia siostry Faustyny - sam Pan Bóg mówi, że chce, byśmy przez wizerunki przychodzili do Niego. To nie jest czczenie wizerunku, ale Tego, kogo ten wizerunek przedstawia.

Kolejny kurs podstawowy rozpocznie się dopiero w marcu, a już wszystkie miejsca zostały zajęte. Tym razem tematyką będzie Mandylion, który w tradycji wschodniej jest "ikoną nie ręką ludzką uczynioną". - Na pewno będziemy dużo bardziej dotykać oblicza Chrystusa, mistyki Kościołów Wschodnich, podróży przez historię - tłumaczy D. Jęczmyk.