Aleca Guinnessa droga do Kościoła

Edward Kabiesz

publikacja 17.01.2019 00:00

Aktor żałował, że na konwersję na katolicyzm nie zdecydował się wcześniej. Wyjaśniał, że opóźniła mu ją sprawa odpustów i nieomylności papieża.

W czasie realizacji „Ojca Browna” doszło do wydarzenia, które okazało się ważnym krokiem na drodze Guinnessa do katolicyzmu. akg-images/east news W czasie realizacji „Ojca Browna” doszło do wydarzenia, które okazało się ważnym krokiem na drodze Guinnessa do katolicyzmu.

Alec Guinness, dzisiaj znany młodszemu pokoleniu przede wszystkim jako Obi-Wan Kenobi, czyli rycerz, a następnie mistrz Jedi z „Gwiezdnych wojen”, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów XX w. Był prawdziwą gwiazdą, cieszył się ogromną popularnością wśród widzów i uznaniem krytyki. Jego konwersja na katolicyzm zaskoczyła wszystkich, którzy bliżej go nie znali. Doszło do niej rzeczywiście w niezwykłych okolicznościach, ale biografia aktora wskazuje na to, że Boga poszukiwał przez całe życie. Wychował się jako anglikanin, w wieku 16 lat przeżył konfirmację, a później przez jakiś czas interesował się m.in. prezbiterianizmem, buddyzmem, materializmem, a nawet sektą kwakrów.

Najważniejszy był teatr

Alec Guinness urodził się w 1914 roku. Był nieślubnym dzieckiem. Dopiero wiele lat później poznał tożsamość swego ojca. – Był dyrektorem banku. Całkiem zamożnym człowiekiem. Był Szkotem. Kazano mi go nazywać wujkiem, ale wydaje mi się, że zawsze wiedziałem, że jest moim ojcem – powiedział aktor w 1958 roku, w wywiadzie dla dziennika „The Times”.

Wychował się w biedzie. Od najmłodszych lat fascynowały go scena i film. Mając 18 lat, ukończył szkołę i zatrudnił się jako copywriter w firmie reklamowej, by opłacić lekcje aktorstwa. Szybko doceniono jego zdolności i w 1933 roku zdobył stypendium jednej ze szkół artystycznych. Dwa lata później po raz pierwszy wystąpił na scenie, a jego kariera teatralna ruszyła z miejsca dzięki Johnowi Gielgudowi, słynnemu odtwórcy ról szekspirowskich, do którego Guinness zwrócił się o radę. Gielgud obiecał mu dać jakąś rolę w jednej z najbliższych sztuk, w których występuje. – Jesteś jednak zbyt szczupły, masz tu 20 funtów i dobrze się odżywiaj – dodał na zakończenie rozmowy. Guinness nie przyjął pieniędzy, ale Gielgud dotrzymał słowa i zatrudnił go w roli Osrica w „Hamlecie” Szekspira. Wkrótce aktor zaczął otrzymywać coraz znaczniejsze role, a w 1938 roku został stałym członkiem zespołu Gielguda, występując w klasycznym repertuarze. Grał m.in. w „Ryszardzie II” i „Kupcu weneckim”, był gwiazdą nowoczesnej wersji „Hamleta” wystawionej na scenie teatru Old Vic. Tam poznał i w 1938 roku poślubił Merulę Salaman. Aktor zawsze podkreślał, że teatr jest dla niego najważniejszy.

Z wybuchem II wojny światowej postanowił ochotniczo zaciągnąć się do wojska. Początkowo zamierzał wstąpić do baterii przeciwlotniczej w Sevenoaks, ale kiedy odkrył, że ochotniczki były bardziej przywiązane do robótek na drutach niż do walki, rozpoczął służbę w Royal Navy jako zwykły marynarz. Z czasem awansował i został dowódcą jednostki przewożącej żołnierzy na plaże w czasie lądowania aliantów na Sycylii. Kolejnym zadaniem było dostarczanie zapasów dla partyzantów Tito w Jugosławii i przewóz ich rannych do Włoch. Po zakończeniu wojny powrócił do Old Vic i występował tu na scenie do 1948 roku.

Hiszpańscy mistycy

Filmowa kariera aktora rozpoczęła się od dwóch ekranizacji powieści Dickensa. W „Wielkich nadziejach” z 1946 roku powtórzył rolę, którą odtwarzał w teatrze. Zagrał porywczego, ale otwartego i uczciwego Herberta Pocketa. W kolejnej adaptacji Dickensa, jaką był „Oliver Twist”, wbrew reżyserowi Guinness postanowił zagrać Fagina. Filmy przyniosły mu popularność, a dalsza współpraca z Davidem Leanem, twórcą obu adaptacji, zaowocowała kolejnymi znakomitymi kreacjami. Już wówczas Guinness udowodnił, że jest aktorem wszechstronnym, który sprawdzi się w każdej roli, zarówno dramatycznej, jak i komediowej. Znakomite kreacje stworzył w powstałych na przełomie lat 40. i 50. komediach „Szlachectwo zobowiązuje” i „Szajka z Lawendowego Wzgórza”, które stały się kinowymi hitami. „Szajka…” znalazła się nawet na watykańskiej liście 45 filmów o szczególnych wartościach religijnych, moralnych lub artystycznych. Zagrał jeszcze w kilku filmach, zanim w 1953 roku został zaangażowany do tytułowej roli w „Ojcu Brownie” w reżyserii Roberta Hamera.

Film z kapitalną rolą Guinnessa godzien jest uwagi również ze względów pozaartystycznych. W czasie jego realizacji doszło do wydarzenia, które okazało się ważnym krokiem na drodze aktora do katolicyzmu. Wbrew powszechnemu mniemaniu nie była to bowiem błyskawiczna konwersja pod wpływem chwili, a aktor religią katolicką zainteresował się wcześniej. I tak na przykład w wydanych w 1998 roku „Wspomnieniach emerytowanego aktora” znajdziemy mnóstwo notatek poruszających ten temat. „Wiele lat przedtem, na początku wojny, zanim stałem się katolikiem, zainteresowałem się hiszpańskimi mistykami. Autobiografię św. Teresy z Ávili – jednej z największych postaci, jakie wydał świat – czytałem co noc w kuchni przy blasku ognia z piecyka w małym, wynajmowanym przez nas domku. Ponieważ św. Teresa prowadziła przyjacielską korespondencję ze św. Janem od Krzyża, chciałem poznać również jego teksty. Ale są one trudniejsze… Łączy ich wiele, a jednym z tych wspólnych momentów jest zapierająca dech w piersiach szczerość” – czytamy w jednym z fragmentów. Aktora fascynowała również postać Julianny z Norwich, angielskiej pustelnicy żyjącej na przełomie XIII i XIV w., autorki „Objawień Bożej miłości”. – Księga ta zawiera optymistyczne przesłanie oparte na pewności, że jesteśmy kochani przez Boga… – mówił o pustelnicy papież Benedykt XVI. Te lektury z pewnością miały ogromny wpływ na dokonaną po latach konwersję Guinessa.

Uczęszczaj na Mszę św.

Latem 1952 roku Matthew, 11-letni, jedyny syn aktora, zachorował na chorobę Heinego-Medina. Przez jakiś czas był sparaliżowany od pasa w dół. Lekarze nie wiedzieli, czy na stałe. Guinness codziennie zapalał świeczki w małym kościółku na Maiden Lane. Wracając ze studia filmowego, gdzie trwały zdjęcia do „Ojca Browna” na podstawie opowiadań Chestertona, zachodził do kościoła. „Siedziałem spokojnie przez 10 minut w ławce i starałem się osiągnąć, na ile było to możliwe, spokój duszy” – pisał w dzienniku. Pewnego dnia złożył przyrzecznie Bogu, że jeżeli syn wyzdrowieje i zechce zostać katolikiem, nie będzie mu w tym przeszkadzał. We wrześniu lekarze stwierdzili, że Matthew wrócił do zdrowia, a uszczęśliwieni rodzice posłali go do jezuickiej szkoły w Windsorze. Wkrótce Matthew oznajmił im, że chce zostać katolikiem.

„Ojciec Brown” miał premierę w 1954 roku. Sam film, a właściwie pewne, wydawałoby się: mało ważne, wydarzenie w czasie realizacji z pewnością również przyczyniło się do decyzji o przejściu aktora na katolicyzm. Jedną ze scen kręcono w niewielkiej francuskiej wiosce. W przerwie zdjęć Guinness szedł ulicą w stroju księdza, kiedy zobaczył go mały chłopiec. Zawołał „proszę księdza”, podbiegł do aktora i wziął go za rękę. „Nie puszczał jej, a ja nie odważyłem się do niego odezwać, bojąc się, że mój kaleki francuski go przestraszy. Byłem przecież dla niego kimś zupełnie obcym, a on, biorąc mnie za księdza, bez wahania mi zaufał” – wspominał w swoim dzienniku aktor. „Wówczas opadły ze mnie wpajane mi przez lata uprzedzenia wobec Kościoła katolickiego”.

Latem 1955 roku, przed wyjazdem do USA, Guinness zwrócił się po poradę do ks. Clarka. Oznajmił, że nosi się z zamiarem konwersji na katolicyzm, a wcześniej odbył rekolekcje w opactwie trapistów. Ksiądz poradził mu, by w Stanach Zjednoczonych co niedzielę uczęszczał na Mszę św. Wysłuchał rady i na pierwszą Mszę w Los Angeles, gdzie grał w filmie, poszedł wraz z Grace Kelly. Po powrocie do Anglii w 1956 roku oficjalnie przeszedł na katolicyzm, a ceremonię przyjęcia do Kościoła poprowadził abp Henry King. Aktor żałował, że nie zdecydował się na ten krok wcześniej. Wyjaśniał, że konwersję opóźniły sprawy odpustów i nieomylności papieża, bo trudno mu było przyjąć nauczanie na ten temat.

Największe filmowe sukcesy, czyli „Most na rzece Kwai” i „Lawrence’a z Arabii”, aktor miał jeszcze przed sobą. W 1961 roku, w czasie zdjęć do „Lawrence’a...” w Sri Lance, dowiedział się, że na katolicyzm przeszła również Merula, jego żona. Oboje zamieszkali w Steep Marsh w Hampshire, gdzie regularnie przystępowali do spowiedzi i uczęszczali do miejscowego kościoła. Alec Guinness zmarł w sierpniu 2000 roku. Kilka miesięcy później, w październiku tego samego roku odeszła również jego żona.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.