publikacja 31.01.2019 00:00
Jeden człowiek czytający całą listę dialogową filmu fabularnego – tak oczywiste w Polsce rozwiązanie w większości krajów budzi zdumienie.
Anna Abako /EAST NEWS
Gdy niedawno zmarł zasłużony lektor Janusz Kozioł, jego fotografie obiegły internet. Wielu z nas dopiero wtedy zobaczyło, jak wyglądał człowiek, który czytał „Pulp Fiction”, „Rambo” czy „Nagą broń”. To paradoks – bo przecież głosy najbardziej znanych lektorów goszczą w naszych domach codziennie. Rozpoznajemy je natychmiast, a jednak mało kto umie je skojarzyć z twarzami. Lektorzy pozostają więc dla nas głosami bez twarzy. Są znani i anonimowi jednocześnie.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.