Malarz nie z tego świata

Szymon Babuchowski

GN 8/2019 |

publikacja 21.02.2019 00:00

Był jednym z najwybitniejszych polskich malarzy ostatnich dziesięcioleci, a jednak nie zabiegał o zaszczyty, nie dostawał nagród ani orderów. Michał Świder miał w sobie coś z pustelnika.

„Arbos” (Drzewo). michalswirer.pl „Arbos” (Drzewo).

Wiadomość o jego śmierci nie trafiła na czołówki gazet. Umarł cicho, tak jak żył, choć przecież miał się czym pochwalić. Sztuka, którą tworzył, była najwyższej klasy. Wysoko cenili ją kolekcjonerzy, a miłośnicy jego twórczości, by kupić obraz, czekali nawet po kilka lat. On sam jednak stronił od świata – szukał raczej ciszy i skupienia. Quid mundus est? (Cóż jest świat?) – takie hasło widniało na pieczęci, którą przykładał na odwrocie swoich obrazów. Był też na niej wizerunek Chrystusa uzdrawiającego ślepca. Postać Jezusa nawiązywała do romańskiej płaskorzeźby, zaś ślepca uosabiał gronostaj – zwierzę, które często przewijało się w jego malarstwie.

Po śladach

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.