publikacja 07.03.2019 00:00
W filmie Kolskiego żołnierze antykomunistycznego podziemia nie znajdują spokoju nawet po śmierci.
Kino Świat
Grażyna Błęcka-Kolska i Jan Jankowski stworzyli w filmie wiarygodne, pełne życiowej prawdy kreacje.
Oryginalne, autorskie, nasycone magicznymi elementami kino Jana Jakuba Kolskiego ma wielu fanów. Wszyscy pamiętamy jego najlepsze realizacje, w tym „Jańcia Wodnika”, „Cudowne miejsce” czy „Historię kina w Popielawach”. Ostatnie filmy reżysera nie wzbudzały jednak większych emocji.
Hołd złożony umarłym
„Ułaskawieniem”, swoim najnowszym filmem, reżyser zaskoczył widzów, realizując realistyczną, pozbawioną baśniowych elementów opowieść, której zasadnicza część rozgrywa się w Polsce w 1946 roku. Znajdziemy tu jednak charakterystyczny dla Kolskiego ironiczny, zdystansowany ton będący swoistym komentarzem do tego, co oglądamy na ekranie. Reżyser podejmuje temat związany z żołnierzami wyklętymi, ale nie bezpośrednio. Historia ich dokonań znalazła odbicie w kilku innych filmach, które gościły na naszych ekranach. Wystarczy wymienić „Wyklętego” Konrada Łęckiego czy „Historię Roja” Jerzego Zalewskiego. Są to dzieła interesujące, ale tak naprawdę na wielki film poświęcony temu tematowi musimy jeszcze poczekać. W ostatnich latach prócz fabuł kinowych powstało również kilka realizacji telewizyjnych i dokumentów. Tych ostatnich zresztą najwięcej. W „Ułaskawieniu” pierwszoplanowym bohaterem, jeżeli można w tym wypadku tak to określić, jest trumna z ciałem żołnierza podziemia. Jest symbolem i jednocześnie hołdem złożonym tym, którzy zginęli, nie chcąc pogodzić się z narzuconą Polsce komunistyczną władzą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.