Recenzje

GN 10/2019 |

publikacja 07.03.2019 00:00

Jan Konior SJ "Cisza – najstarsza modlitwa świata". Wydawnictwo M, Kraków 2018ss. 114 Jan Konior SJ "Cisza – najstarsza modlitwa świata". Wydawnictwo M, Kraków 2018ss. 114

KSIĄŻKI

Spotkanie w ciszy

Jeśli jedno zdanie w książce powoduje, że czytelnik zamyśla się nad swoim życiem, to znaczy, że jej napisanie miało sens. Pokłosie jezuickich sesji duchowych ojca Jana Koniora, czyli „Cisza – najstarsza modlitwa świata”, to doskonała lektura na Wielki Post, czas pokuty i nawrócenia, a przy tym odpowiedzi na podstawowe życiowe pytania. Jedno z takich właśnie, szczególnych zdań w niej zawartych, to pytanie: „Czy słyszę głos Boga, który budzi mnie ze snu?”. Książka jest bardzo konkretną odpowiedzią na pytanie, co to znaczy, że żyjemy w epoce hałasu. Skąd przychodzę? Kim jestem? Dokąd zmierzam? Podstawowe pytania cytowane przez autora, które od zawsze zadawał sobie człowiek, uznawane są za początek mądrości. Dzisiaj o nią trudno, bo cisza stała się luksusem. A jest – zdaniem jezuity – niezbędnym środkiem do życia dojrzałego. Tylko w niej można skonfrontować się z samym sobą. Jest też walką. Jak sądzi autor – nawet w dzisiejszych czasach można z niej wyjść zwycięsko. Trzeba tylko chcieć i podjąć konkretne wyzwanie. Takich konkretnych wskazówek nie zabrakło w książce Koniora. Jest nią na przykład zachęta, by każdego dnia przeznaczyć kwadrans na spotkanie z Bogiem w zupełnej ciszy. Obojętnie gdzie – na spacerze, w kościele czy w domu, byle w ciszy. Z tak drobnych gestów wyjścia naprzeciw sobie i Bogu zazwyczaj rodzą się owoce o wiele bardziej zauważalne. Nawet przemiana świata, której dokonuje się jedynie wówczas, gdy rozpoczyna się od przemiany siebie.

ks. Adam Pawlaszczyk

PŁYTY

Delikatnie

Dla miłośników muzyki fortepianowej płyta „Dreaming”, nagrana przez koreańską pianistkę Sunhwa Park, to okazja do zapoznania się z mało znaną twórczością kobiet kompozytorek, czasem żyjących w cieniu sławy ich bliskich. Koreańska pianistka, kształcąca się na amerykańskich uczelniach, w wirtuozowskim wykonaniu prezentuje utwory, które mogłyby być ozdobą każdego koncertu, niestety rzadko wykonuje się je na estradach. Nie prezentuje się ich także w stacjach radiowych zajmujących się propagowaniem muzyki klasycznej. Płyta „Dreaming” jest więc niepowtarzalną okazją do zapoznania się z tą muzyką. Na krążku słyszymy miniatury Fanny Mendelssohn, starszej siostry Feliksa, oraz Clary Schumann, żony Roberta. Ich kompozycje uzupełniają utwory Amy Beach, amerykańskiej kompozytorki i pianistki żyjącej w pierwszej połowie ubiegłego stulecia. W Ameryce uważana jest za jedną z najwybitniejszych kompozytorek, zdobyła uznanie także dzięki pracy pedagogicznej. Jej utwory zaskakują dojrzałością i oryginalnością, łącząc różne style i wrażliwości, jak w tytułowym „Dreaming” czy w kończącym suitę brawurowym „Tańcu Arlekina”. Prezentowane na płycie miniatury odznaczają się subtelnością i delikatnością. Można wprawdzie powiedzieć, że wszystko to słyszeliśmy już u Chopina, Schumanna czy Liszta, a później Rachmaninowa, jednak cechą wspólną kompozycji jest inna wrażliwość, uwodząca słuchacza czymś nieokreślonym, delikatnym, właśnie marzycielskim – jak sugeruje tytuł płyty.

Andrzej Grajewski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.