Nie gniewaj się na swoje dni

GN 16/2019 |

publikacja 18.04.2019 00:00

To płyta o pogodzeniu się ze swoim losem – nie w znaczeniu rezygnacji i bezradnego zwieszenia ramion, ale zachwytu: detalami, drobiazgami, życiem uchwyconym na gorącym uczynku.

Dobre Ludzie "Dalej". Góra Muzyki2019 Dobre Ludzie "Dalej". Góra Muzyki2019

Poezja śpiewana. Z czym kojarzy się to określenie nad Wisłą? Z powyciąganymi swetrami i zawodzeniem przy górskim ognisku? Na szczęście coraz rzadziej. Od czasu, gdy Marcin Świetlicki drapieżnie wyśpiewał (a często wręcz wykrzyczał) swoje wiersze, sformułowanie to nabrało nowego znaczenia.

Szymon Babuchowski lubi Świetlickiego. I dobrą muzykę. Dlatego zwiewa ze swą poezją z hermetycznego, przewidywalnego do bólu getta „krainy łagodności”. „Gdy zastanawialiśmy się w studiu, w jakim muzycznym kierunku chcielibyśmy pójść, wielu z nas wymieniało płytę R.E.M. „Automatic for the people” – opowiadał mi niedawno o nowym albumie Dobrych Ludzi.

Podoba mi się ten kierunek. Lubię różnorodność, wielobarwność, nieoczywistość. Na płycie usłyszymy klimaty rocka, bluesa, jazzu, gospel czy folku. Zespołowi najbliżej jest do fenomenu zespołu Anawa, który przed 40 laty wpuścił w rodzimy krwiobieg muzyczny poezję najczystszej próby.

Dobre Ludzie od lat grają swoje, ale w tej muzycznej wędrówce poszli dalej. – Już sam tytuł sugeruje, że album jest krokiem naprzód w stosunku do debiutu „Łagodne przejście” sprzed czterech lat, propozycją dojrzalszą, bardziej spójną pod względem muzycznym i tekstowym – opowiadają o albumie muzycy.

„A kiedy nie chce ziścić się/ amerykański śliczny sen/ nie pada z nieba złoty deszcz/ i Hollywood to ciągle Zgierz/ nie gniewaj się na swoje dni/ bo inne złoto w tobie lśni/ i każde z twoich pięknych miejsc/ byś był Kolumbem prosi cię” – słyszymy w otwierającym płytę utworze. Nie dziwię się, że właśnie „Amerykańskiego”, nagranego z gościnnym udziałem chóru Gospel Sound, zespół wybrał na singiel promujący płytę. Ta piosenka momentalnie wpada w ucho (i długo z niego nie wypada), a słowa: „Nie gniewaj się na swoje dni” są dla mnie kwintesencją tego krążka. To płyta o pogodzeniu się ze swoim losem – nie w znaczeniu rezygnacji i bezradnego zwieszenia ramion, ale zachwytu: detalami, drobiazgami, życiem uchwyconym na gorącym uczynku („trwa niezwykła tej chwili uroda” – słyszymy w „Ławce z widokiem na wieczność”). To rozpisana na piosenki poruszająca opowieść o wierności, trwaniu mimo przeszkód. Płyta drogi.

Marcin Jakimowicz

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.