publikacja 02.05.2019 00:00
Ewa Bogusz-Moore mówi o potrzebie chodzenia na koncerty, głodzie muzyki i o świątyni sztuki.
Roman Koszowski /Foto Gość
Barbara Gruszka-Zych: Reakcje na pożar katedry Notre Dame pokazały, że bez takich świątyń trudno żyć.
Ewa Bogusz-Moore: Na tę katedrę można patrzeć z różnych perspektyw – jak na budowlę religijną, ale też symbol naszego dziedzictwa, dążeń i aspiracji. Przede wszystkim jednak to nasz drogowskaz.
W Notre Dame przypominał się świetny wiersz Tomasa Tranströ- mera „Łuki romańskie”, mówiący o tym, że we wchodzącym do niej otwiera się „sklepienie za sklepieniem bez końca”. Jakby sam był świątynią.
Tak… Bardzo wstrząsnął mną moment, kiedy runął XIII-wieczny dach katedry. To był przejmujący znak, że została przerwana ciągłość jej trwania. Wtedy zrodziły się pytania: na ile jesteśmy w stanie ją odbudować? Czy to zajście w dłuższej perspektywie wpłynie na nas wszystkich, przejętych tą sprawą?
Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.