Haniebne postępy postępu

Jarosław Dudała

GN 20/2019 |

publikacja 16.05.2019 00:00

Książka Wesleya Smitha stanowi szeroką dokumentację procesu przesuwania przez bioetyków granic moralnej dopuszczalności.

Wesley J. Smith, Kultura śmierci. Gdy medycynie wolno szkodzić, Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie, Kraków 2019, ss. 420 Wesley J. Smith, Kultura śmierci. Gdy medycynie wolno szkodzić, Polskie Towarzystwo Opieki Duchowej w Medycynie, Kraków 2019, ss. 420

Pierwsze, amerykańskie wydanie zostało w 2001 r. uhonorowane tytułem najlepszej książki roku w kategorii zdrowie w konkursie dla niezależnych wydawców. Po przeczytaniu „Kultury śmierci” przestajesz myśleć o bioetyce jako nauce pomagającej w podejmowaniu decyzji w skomplikowanych sprawach. Wydaje mi się, że w Polsce bioetyka najczęściej służy ludziom, jednak światowy mainstream bioetyczny jest zupełnie inny. „Tysiące etyków i bioetyków (…) zawodowo zajmuje się tym, by to, co nie do pomyślenia, stało się najpierw dyskusyjne, następnie uzasadnione, a ostatecznie normalne” – zauważył ks. prof. Richard John Neuhaus.

Książka Wesleya Smitha opisuje praktyczne przesuwanie granic moralnej dopuszczalności. W imię czego tak się dzieje? W imię nauki? Rozumu? „Chociaż bioetyka nie jest formalnie religią, to całkowicie opiera się na wierze i jest tak samo jak ona niemożliwa do udowodnienia. Bioetycy twierdzą, że zajmują się pierwszymi zasadami. Na poparcie swojej mądrości wysuwają jednak argumenty, które nie są mocniejsze od tych, które przytaczają wierzący w zmartwychwstanie lub objawienie Prawa na górze Synaj” – odpowiada cytowany w książce Leon Kass, przewodniczący amerykańskiej Prezydenckiej Rady Bioetycznej za czasów George’a W. Busha.

Smith odnotowuje często haniebne postępy postępu. Znajduje jednak miejsce, by przytoczyć historie świadczące o tym, że miłość, oddanie i kultura życia to nie są puste słowa. Przykładem jest historia przyjaciela autora, Toma Lorentzena, i jego opieki nad umierającą matką. „Ludzie zaczynają wyraźnie dostrzegać ostre skały, ku którym płyniemy. Nie jest za późno na zmianę kursu. Nie dotarliśmy – jeszcze – do miejsca, z którego nie da się zawrócić” – pisze Wesley Smith z ostrożnym optymizmem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.