"Jeżdżę po świecie i śpiewam obcym"

Małgorzata Gajos

publikacja 17.05.2019 08:31

Jack Savoretti - niezwykły muzyk, mąż, ojciec, który roztańczył Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu.

"Jeżdżę po świecie i śpiewam obcym" yt Jack Savoretti.

Pierwszy raz o Jacku Savorettim usłyszałam od mojego brata z jakieś 10 - 15 lat temu. W Polsce był zupełnie nieznany. Jego płytę brat sprowadzał ze Stanów, co z tego, że potem okazało się, że Wielka Brytania, z której muzyk pochodzi, jest jednak bliżej. W międzyczasie oczywiście słuchało się jego nowych piosenek na youtube. W grudniu zobaczyłam, że ma przyjechać do Polski, a jego pierwszy występ ma być we Wrocławiu w Narodowym Forum Muzyki. Kupiłam bilety dla siebie i dla brata i tak czekaliśmy do 9 maja. To był najlepszy koncert na jakim byliśmy do tej pory.

Przed samym koncertem Jacka pojawił się zespół "Ward Thomas", który tworzą bliźniaczki Catherine Ward Thomas i Lizzy Ward Thomas. Dziewczyny były niesamowite. Mają niezwykłe głosy. Pięknie zaśpiewały z Savorettim cover piosenki zespołu The Killers "Human".

Jack Savoretti Jack Savoretti - Candlelight (Live at RAK Studios)

 

Świadectwo męża

Jack Savoretti rozpoczął od sztandarowej piosenki "Candlelight" z najnowszego albumu "Singing to strangers". Większość jego piosenek jest o miłości. Jedna jednak jest wyjątkowa - "What more can I do?". Muzyk podzielił się z publicznością świadectwem dotyczącym małżeństwa. - Długo nie rozumiałem, co znaczy bycie z kimś na dobre i na złe, dopóki śmierć nas nie rozłączy (for better, for worse, [...] until death do us part). Szczególnie tego na złe. - opowiadał. Zrozumiał dopiero wtedy, gdy się ożenił. - Mojej żonie moją złą stronę pokazałem dokładnie następnego dnia - wyznał. Jednak ona przez dłuższy czas pokazywała mu tylko dobrą. Gdy wreszcie pokazała mu złą, stwierdził, że zakochał się w niej jeszcze bardziej. Tylko ona nie potrafiła tego zrozumieć. O tym jest piosenka "What more can I do?" (Co więcej mogę zrobić?). I'll never stop loving you - nigdy nie przestanę cię kochać - słyszymy w piosence. 

Polska, Niemcy, Anglia, Włochy

Jack w trakcie koncertu okazał się świetnym gawędziarzem. Poruszony był też postawą publiczności. "You're so polite" (jesteście tacy uprzejmi) - powtarzał kilkakrotnie - i dodał ze śmiechem "I'm not used to it" (nie jestem do czegoś takiego przyzwyczajony). Jak się okazało muzyk ma polskie korzenie i jest pierwszą osobą z rodziny, która po latach przyjechała do Polski. Co więcej jego dziadek był Żydem, zakochał się w Niemce, uciekli do Paryża, a następnie do Anglii. Tam urodziła się jego mama, a jego tata jest Włochem. - Jest dumny z moich polskich korzeni, niemieckich, włoskich... wiem brzmi to absurdalnie. W każdym kraju, w którym gramy, mogę powiedzieć "dobrze być w domu" - opowiadał. - Ta piosenka jest dla was - i zaczął śpiewać  "Tie me down".

JackSavorettiVEVO Jack Savoretti - Tie Me Down


"Co robi twój tata?"

Savoretti wytłumaczył także tytuł swojej najnowszej płyty "Singing to strangers" (śpiewając obcym). Wiadomo, że jako muzyk całkiem sporo podróżuje, często nie ma go w domu, przywozi prezenty z różnych zakątków świata. Pewnego dnia u jego córki były znajome dzieciaki i jedno dziecko zapytało nagle: "Co robi twój tata?". Jack stał pod drzwiami i czekał na odpowiedź.

Moja córka ma dużą wyobraźnię, więc czekałem. Myślałem, że może powie, że tata jest agentem FBI albo że pomaga świętemu Mikołajowi w weekendy. A ona odpowiedziała: "Nie wiem. Mój tata jeździ po świecie i śpiewa obcym".

Po czym zaśpiewał tytułową piosenkę. Jednak pod koniec koncertu stwierdził, że nie śpiewa już dla obcych, ale dla przyjaciół i że od tej pory w Polsce czuje się jak w domu. 

Jack Savoretti Jack Savoretti - Singing To Strangers (Live from Annabel's)

 

Człowiek, który roztańczył NFM

Ale żeby tego wszystkiego było mało, to muzyk tak oczarował publiczność, że zaczęła tańczyć. Ludzie wstali i na tyle ile mieli miejsca zaczęli kołysać się, klaskać, jakby byli w klubie, a nie w Narodowym Forum Muzyki. Jedna para, która była najbliżej sceny, wyszła przed scenę i zaczęła tańczyć. To było niezwykłe. Gdy opowiadałam o tym znajomym byli w szoku. Osobiście nie słyszałam, by w NFM publiczność tańczyła. I jak już wstaliśmy w pewnym momencie, tak właściwie do końca już nie usiedliśmy.

Mam nadzieję, że Jack Savoretti znowu zawita do Polski i pojawi się kolejna okazja, by go posłuchać, a może także znowu zatańczyć.