Zrobiłbym ten film inaczej

GN 24/2019 |

publikacja 13.06.2019 00:00

Z Bartoszem Konopką o filmie „Krew Boga” rozmawia Edward Kabiesz.

Zrobiłbym ten film inaczej Henryk Przondziono /foto gość

EDWARD KABIESZ: Czy nie odnosi Pan wrażenia, że w większości realizowanych obecnie filmów i seriali historycznych świat i wierzenia pogan cieszą się większą sympatią realizatorów niż chrześcijaństwo? W tych filmach chęć ewangelizacji wynika wyłącznie z żądzy władzy, podbojów i chciwości.

BARTOSZ KONOPKA: Rzeczywiście tak jest. Przygotowując się do realizacji mojego filmu, wraz z ekipą oglądaliśmy wiele takich obrazów. Zgadzam się z tym, co pan powiedział. Nawet dzisiaj trochę żałuję, że to tak wyszło. Częściowo wyniknęło to z historii, z którymi spotkałem się na początku robienia dokumentacji do filmu. Najwięcej inspiracji dała mi książka „Apostołowie Europy” Jerzego Strzelczyka. Tam obraz wczesnego średniowiecza jest dosyć przygnębiający. Nawet zastanawiałem się, czy nie dać na początku planszy z informacją, że jest to wczesne średniowiecze, tuż po upadku cesarstwa rzymskiego, kiedy rozpoczął się okres chaosu. Ludzie pogrążyli się w beznadziei, bo upadł system wartości. Rozgrywały się wówczas wydarzenia, które wskazywały, że ludziom brakuje idei, moralności i wartości. Zasługą chrześcijaństwa jest to, że ci ludzie z krzyżem, misjonarze szli odważnie przed siebie i ginęli, co pokazujemy na początku. Wiedzieli, że w każdej chwili mogą zginąć, ale przynosili porządek i system wartości, którego te plemiona potrzebowały. Świat jakby się odrodził. Niestety, to nie zmieściło się w naszym filmie.

Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.